Siedziałam w salonie przed szklanką lemoniady. Razem ze mną siedziała Maeve. Przyjechała po jakieś notatki do Hudson'a, a że jego nie ma, to ja miałam je przekazać, więc zaproponowałam, że możemy razem posiedzieć w salonie i popracujemy nad swoimi notatkami, przy okazji lepiej się poznając. Chociaż jesteśmy na innych kierunkach.
O tym właśnie mówiłam, że to ja wolę mieć tą możliwość, by kogoś poznać i to ja proponuję spotkanie na własnych warunkach. A że jesteśmy u mnie w domu to warunki istotnie są moje. Ta dziewczyna, jak sama określiła, ma dobrą aurę. Podobno ja też, chociaż w to wątpię. Jeśli byłoby coś takiego, moja aura ciskałaby gromami. W szczególności do jednej osoby.
- Powróżyć ci z kart? - spytała w pewnym momencie Maeve.
- Chyba nie wierzę w takie rzeczy. - odparłam, poprawiając się na kanapie.
- Może pora uwierzyć. - powiedziała i wyciągnęła talię kart.
- No dobrze. - Westchnęłam. - Co wszechświat dla mnie przygotował. - powiedziałam trochę prześmiewczo.
- Nie śmiej się z tego. - skarciła mnie delikatnie. - Wróżyłam już nie raz. Czasami nawet na zamówienie i wszystko się spełniło. A jak będziesz się z tego prześmiewać, wszechświat może ci się odpłacić.
- Och wybacz wielki wszechświecie. - powiedziałam, próbując udawać powagę. - Więc co mnie czeka w najbliższym czasie?
Nie neguje istnienia większej siły. Wszechświata, kosmosu, Boga czy co tam jest. Może sobie istnieć, ale jakoś nigdy nie miało to wpływu na moje życie. A zaczęłam w to wątpić, kiedy mama zachorowała. Może i nie płakałam, nie błagałam korząc się do nieba. Ale jeśli istnieje jakaś większa siła, czy pozwoliłaby na takie rzeczy jak katastrofy, czy śmierć dobrych osób?
Dziewczyna przetasowania karty, które miały w sobie jakieś pokłady energii. Może czuć było od tego, że coś mają, ale czy działały? Jak na zawołanie z talii wypadło kilka kart. Maeve przyjrzała się im i ułożyła w tylko sobie znanym rozkładzie.
- Hmm. - mruknęła i zmarszczyła brwi. - Będzie cię czekać pewna propozycja, która zmieni twoje życie. - powiedziała.
- Jaka? Moje życie już się zmieniło.
- Będziesz musiała się sama dowiedzieć.
- Nie no cudownie. - mruknęłam. - Miałam się czegoś dowiedzieć, a sama muszę to odkryć. Dzięki wszechświecie.
- Mariposo. - Usłyszałam za sobą i obie z Maeve spojrzeliśmy przez oparcie kanapy. Za nami stał Cassian z dłońmi włożonymi do kieszeni spodni.
Nie dzięki wszechświecie. Nie to. To musi być przypadek. Nie jest tu sprowadzony jakąś magiczną siłą. To za to, że się z ciebie śmiałam, wszechświecie? Przepraszam, ale nie rób mi tego.
- Co? - spytałam pośpiesznie.
- Możemy porozmawiać? - spytał Cassian.
- Chcesz.. rozmawiać ze mną? - spytałam zdziwiona i podniosłam brwi do góry. - To nowość.
- W cztery oczy. - dodał, spoglądając kątem oka na Maeve.
- I tak się zbierałam. - powiedziała dziewczyna i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- Na pewno? - Spojrzałam na nią.
- Tak. Było miło.
- No dobra. Trafisz do wyjścia? - spytałam, kiedy już biegła w stronę drzwi machając mi na pożegnanie.
Wstałam i skierowałam się do swojego pokoju. Cassian poszedł za mną i zamknął za nami drzwi, kiedy znaleźliśmy się w mojej sypialni. To chyba był najgłupszy pomysł jaki wymyśliłam. Czemu musiałam go zaprowadzić akurat tu? Przeszły mnie ciary po plecach i powoli się obróciłam w stronę chłopaka. Jego mina jednak nic mi nie mówiła. Był pozornie spokojny, a na ustach nie miał tego kpiącego uśmiechuz który by mi powiedział, że pomyślał o tym o czym ja nie chciałam myśleć. Coś jest nie tak.
CZYTASZ
Destiny - (Zawieszone)
Genç KurguJeśli motyl zatrzepocze skrzydłami w miejscu A, to w miejscu B może spowodować burze piaskową. Tą samą burze może spowodować człowiek B, kiedy wkurzy człowieka A. Jest w tym pewna zależność wynikająca z mnóstwa przypadków i niezależnych od nas zda...