Osiem

136 7 0
                                        

Nora pomachała w naszą stronę. Rozdzielili się z Hudsonem i dziewczyna podeszła do nas. Przywitała się z Effie i dopiero wtedy mnie zauważyła na co przewróciłam w duchu oczami.

- My się chyba nie znamy. - powiedziała.

Nie przedstawiłaś się, to jak mamy się znać pomyślałam.

- Jak widać. - odparłam próbując brzemieć neutralnie. - Mar. - przedstawiłam się.

- Nora.

- Mar jest na pierwszym roku Stosunków międzynarodowych. Tak jak ty. - zwróciła się do Nory Effie.

- O rany. W końcu będę mieć tam kogoś, kogo znam. - powiedziała z ulgą. - Wszyscy tam wydają się tacy..

- Poważni? - dokończyłam.

W głowie od razu pojawił mi się widok Cassian'a w tych swoich idealnie dopasowanych ubraniach, idealnie uczesanych włosach, idealnym głosie i nienagannej postawie.

- Mogę się założyć, że nie tak jak na prawie. - powiedziała Effie.

- Prawnicy z natury są sztywni. - powiedziałam rozbawiona.

- Obym nigdy się taka nie stała. - Wzdryga się. - Rozumiecie, że studenci z pierwszego roku już chodzą w garniturach i cały czas krzyczą sprzeciw?

Śmiejemy się wszyscy. Co do Nory nie mam jeszcze wyrobionego zdania, ale Effie jest naprawdę fajną dziewczyną i mam nadzieję, że nasza znajomość nie skończy się tak szybko jak pstryknięcie palcem.

- Mariposo, spóźnisz się na wykład. - usłyszałam za sobą głos Cassian'a.

Przymknęłam oczy. Mari, twoje napady agresywnej próby zabójstwa nie mogą wyjść na wierzch. Otworzyłam oczy natrafiając na zaskoczone miny dziewczyn, jasne, że moje imię je zdziwiło. Albo osoba, które je wypowiedziała. Powoli obróciłam głowę przez ramię.

- Wypchaj się, Rinworth. - prychnęłam.

- Nie bądź irytująca, Lafen. - odpowiedział.

- Lafen? - spytała Nora. Spojrzałam na nią. Jej brwi powędrowały prawie do linii włosów. - Jesteś siostrą Hudson'a.

- Przybraną. - Przewróciłam oczami.

Świetnie. Czyli teraz ludzie znają mnie z powodu mojego dziwnego imienia i tego, że jestem "siostrą tego Hudson'a Lafen'a. Cudownie. Zjawiskowo. Ludzie będą mnie widzieć z tego powodu ale nie będą widzieć mnie.

- Ale to ja miałam pierwsza to nazwisko. - dodaje, by to podkreślić w przypływie wkurzenia.

Kurwa. Czy ja naprawdę jestem zazdrosna o nazwisko? Mimo że mam to samo i miałam je wcześniej, ktoś inny jest przez nie znamy. Nie ja.

Przybieram na usta nieznaczny, sztuczny uśmiech i staram się uspokoić ganiające po mojej głowie złośliwości. Ale jak na zawołanie przy nas pojawia się temat rozmów.

- Mar. - Spojrzałam w stronę Hudson'a, którego głos usłyszałam. Spojrzał w miejsce obok mnie, zapewne na Norę i otworzył szerzej oczy. - Och. Więc się znacie? - spytał niezręcznie na co uśmiechnęłam się perfidnie.

- Właśnie się poznajemy. - odparłam i zerknęłam na Norę, która się zaczerwieniła.

- Chciałem ci tylko powiedzieć, że nie będę mógł cię dzisiaj odwieść do domu. - powiedział chłopak.

- Znowu? - wyjęczałam męczenniczo. - Miałeś być na każde moje zawołanie. - przypomniałem.

- Nie tak to określiłem, kiedy powiedziałem, że będę mógł cię wozić.

Destiny - (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz