{4 - psycholog}

155 15 0
                                    

— może do niego pójdę? — zapytałem zmartwiony.

Nigdy nie umiałem patrzeć na ból innych, co mnie już męczyło, jednak od kiedy mam moce z radością mogę pomagać innym. Jak tylko komuś się dzieje krzywda fizyczna wkracza Spider-man, a kiedy psychiczna idzie Izuku. W tym przypadku mogę iść jako zielonowłosy nerd który, w istocie, nie jest nerdem.

— wątpię że to pomoże. Nigdy nie był zbyt emocjonalną osobą — powiedział Shoto.

— zapomniałeś że złość to też emocja — dopowiedział Toya najwyraźniej niezbyt dotknięty kłótnią, która chyba dotknęła bardziej mnie - kompletnie nie wtajemniczoną osobę, niż jego - jedną z osób głównie uczestniczących w niej a w sumie prowokatora.

Siedzieliśmy jeszcze chwilę w salonie, przez 'chwile' mam na myśli jakieś dwie godziny. Na zegarze wybiła już 20:45, a mama wróciła godzinę temu. Przed chwilą też moi przyjaciele poszli do siebie, ale jako że mieszkają blisko to nie było z tym problemu.

Ja stwierdziłem że też pójdę do pokoju, bo muszę zrobić jeszcze kilka rzeczy a wyspać się też jako tako bym chciał. Jednak kiedy przechodziłem korytarzem obok pokoju gościnnego, w którym obecnie nocowała dwójka braci Todorokich, usłyszałem cichy, można nawet powiedzieć że ledwo słyszalny płacz.

Pozostała trójka została na dole i pomagała mamie robić kolację, więc oczywistym było że to Katsuki. Zastanowiłem się nad wejściem do niego, bo naprawdę chciałem pomóc, jednak słowa jego braci nadal trzymały mnie z dala. 

— możesz kurwa nie podsłuchiwać? — odezwał się łamiący się głos zza drzwi.

— kacchan, proszę, chciałbym ci pomóc. Mogę wejść? — zapytałem delikatnie.

Odpowiedziała mi chwila ciszy, ale zaraz potem usłyszałem przekręcanie się klucza i brzdęk otwierania drzwi. Ujrzałem blondyna ze spuszczoną głową tak że nie mogłem zobaczyć jego twarzy.

— nazywam się kurwa Katsuki — spojrzał mi wrodgo w oczy po czym odwrócił się i położył się na łóżku — masz kurwa szczęście że już mi zależy na moim zdrowiu psychicznym. Więc zaczynaj kurwa — machnął ręką a ja spojrzałem na niego zakłopotany — na co się gapisz? Chciałeś kurwa pomóc to dawaj, chyba że nie wiesz jak, to spierdalaj.

— wiesz, różnych ludzi pocieszają różne rzeczy. Jakoś specjalnie nie gadaliśmy tak żebym mógł cię poznać — przyznałem.

— tch — prychnął tylko i podniósł się do siadu — ja nigdy z nikim jakoś specjalnie nie gadałem więc nie martw się, nie jesteś wyjątkowy.

— no i właśnie zdradziłeś swój sposób — zamknąłem drzwi i usiadłem obok niego, opierając się o wystającą ramę łóżka — musisz po prostu z kimś pogadać.

— jeszcze czego — przewrócił oczami — i akurat ty masz mi robić za pamiętnik. Już wolę naprawdę to gdzieś napisać.

— to też jakieś rozwiązanie, aczkolwiek sama świadomość że pamiętnika nikt nie przeczyta jest jednocześnie bezpieczna a zarazem czasami przez tą wiedzę ten sposób nic nie pomoże, za to jeśli wiesz że mówisz do żywego człowieka który w dodatku może ci jeszcze coś doradzić to masz takie myśli typu 'on mnie słucha i chce mi pomóc' a jak sobie piszesz do czegoś lub kogoś kto nie istnieje to masz bardziej 'jprdl co ja robię, pojebało mnie już że gadam do siebie' więc-

— japierdole zamknij się już! — w końcu jakby krzyknął ale zarazem na tyle cicho żeby nikt nie usłyszał.

— przepraszam.. — zarumieniłem się leciutko bo znowu zacząłem gadać bez opanowania.

— czyli co? Mam ci opowiedzieć całą historię mojego życia?

— nie- w sensie tak? Nie o to chodzi. Po prostu powiedz mi co cię boli i dlaczego chyba?

— czy ty kiedyś w ogóle to robiłeś?

— niezbyt, a-ale próbuje!

— dobra, od czego mam zacząć? — westchnął. Dobrze że chce sobie pomóc z własnej woli.

— o co chodziło z tym misiem?

— hmm.. jakby to.. mam misia.. kurwa ale to niezręczne — widziałem że próbował ale mi nie ufał, więc położyłem swoją rękę na tej jego mimo że i tak były blisko siebie — co ty odpierdalasz?

— chce cię odstresować, i najwyraźniej działa — uśmiechnąłem się i mogłem się założyć że zobaczyłem mały rumieniec na jego twarzy która natychmiast przybrała złowrogi wyraz.

— masz kurwa szczęście że chce sobie pomóc bo inaczej skończyłbyś jak ziemniak — pewnie miał na myśli Toye.

— dobra koniec, gadaj o sobie.

— jak kurwa komuś wygadasz to ci wpierdole — zagroził mi palcem — no więc.. zacznijmy może od tego że nie jestem rodzonym Todorokim-

— zauważyłem aku-

— cicho! No i ogólnie to adoptowali mnie jak miałem jakieś chyba 10 albo 11 lat, nie jestem pewny — podsumował — co dalej?

— jak się z tym czujesz..?

— w sensie chyba dobrze, lepsze to niż tam gdzie byłem, poza tym robią dobre jedzenie i są mili, oprócz Toyi, on to dupek — mówił szybko.

— wiesz co, tak słucham i myślę że lubisz gadać, ale nikomu na tyle nie ufasz bo co jest najprawdopodobniejsze myślisz, że jesteś denerwujący. Za

— jeśli ci coś kurwa nie pasuje to wypieprzaj!

— n-nie! W sumie to nawet miłe, masz bardzo miły głos — uśmiechnąłem się ponownie.

— tch, wracaj do słuchanie a nie — przewrócił oczami — no więc ogólnie to nie pamiętam swoich rodziców wcale i nic nie wiem, i to chyba mnie trochę frustruje? Nie wiem, wszytsko mnie wkurwia a nie musi nawet próbować. Samo patrzenie na mnie, mnie tak irytuje że mam ochotę wziąść tą osobę za kłaki — zaczął jakby pokazywać rękami — i tak wytargać i żeby tak jeszcze krzyczała najlepiej.

— dobra z takimi myślami nie możesz mi wmówić że nikogo nigdy nie pobiłeś.

— no pobiłem i co?

— a-a.. rozumiem że nie było za to jakichś konkretnych konsekwencji?

— niezbyt..?

— a zabiłeś kogoś?

— co to za pytania! To terapia czy przesłuchanie?!

— przepraszam! Jestem po prostu ciekawy..

— tch. Nie, nie zabiłem nikogo — powiedział w bardzo podejrzany sposób — jeszcze — spojrzał mi głęboko w oczy — więc nie waż się pisnąć choćby ze cię tu wpuściłem. Kapisz?

— kapisz! — odpowiedziałem szybko.

— pff, głupi. A teraz wypierdalaj — pokazał ręką w stronę drzwi.

— tak jest! — szybko wstałem i zasalutowałem dla żartu, i mogę się założyć że widziałem w oczach chłopaka cień uśmiechu. Podszedłem do drzwi i już chwyciłem klamkę kiedy zatrzymał mnie jego głos.

— dzięki..

To jedno słowo mnie zatrzymało. Przez cały ten czas, nie słyszałem żeby był miły nawet dla swoich braci, a co dopiero obcej osoby, chociaż teraz już chyba nie jestem obcym prawda?

To było tak cudowne, poczuć się w końcu docenionym. Chłopak mi tym bardzo zaplusował. Już nie był w moich oczach tym mega agresorem co wydłubie ci oczy jeśli nie zjesz jego naleśników tak jak Toya w poniedziałek (nie wiem ile jeszcze ta blizna się będzie naprawiać), teraz jest dla mnie bardziej przestraszonym niezrozumianym chłopakiem którego życie niezbyt lubi.

Szczerze mówiąc to go nawet polubiłem. Jest bardzo miły, na swój sposób, i próbuje tego nie okazywać.

***

ᴜɴᴅᴇʀ ᴛʜᴇ ᴍᴀsᴋ | 🅱🆇🅱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz