Pov. Uraraka
— Ochaco! W końcu kurwa! — krzyknął mój zielonowłosy przyjaciel kiedy wyszłam w końcu z klatki bloku w którym mieszkałam — dłużej się nie dało?
— no sorry zapomniałam gdzie schowałam hajs i go szukałam a w międzyczasie się wyjebalam o siki niuni i musiałam się jeszcze raz umyć i przebrać i pomalować i zrobić włosy które chyba jeszcze są mokre — zaczęłam się tłumaczyć kiedy wsiadłam do jego auta.
— biorąc to pod uwagę to nawet szybko jak na pół godziny — stwierdził Denki na tylnym siedzeniu robiąc coś w telefonie.
— no właśnie! Ale pomijając, gdzie dzisiaj idziemy? Mam dość duży budżet więc dzisiaj będę z wami cały czas — powiedziałam z uśmiechem kiedy wyjechaliśmy z parkingu.
— jedziemy kupić prezenty i trochę sie powłóczyć — wyjaśnił Denks.
— ale na chuj tak wcześnie prezenty? — zmieszałam się — jest dopiero listopad.
— bo przed świętami wszytsko będzie kilka razy droższe, a tak to kupisz taniej i se posiedzi w szafie — wytłumaczył. Teoretycznie miało to sens — Ja se przeglądam właśnie allegro i patrzcie co znalazłem.
Zaśmiał się i odwrócił telefon tak żebyśmy z zielonookim mogli zobaczyć. Obróciłam się lekko a na ekranie jego telefonu wyświetlała się para kapci w kształcie ryb. Japierdole.
— kupię ci to, przysięgam..
Jechaliśmy śmiejąc się i przypominając zabawne sytuacje z poprzednich świąt i żartując sobie z praktycznie wszystkiego a jako iż przyjaźniliśmy się od podstawówki było tego dużo. Podjechaliśmy do domu Rodyego, który niedawno wrócił ze swojego szlabanu na zadupiu u babci żeby go zabrać a po opieprzeniu mnie za takie opóźnienie skierowaliśmy się do centrum NY.
Chodziliśmy po samych dużych sklepach i mogę szczerze powiedzieć że świetnie się bawiliśmy. Poszliśmy też do kina na jakiś horror, bo "czemu nie?". Może dlatego że żadne z nas nie lubi horrorów i wszyscy boimy się na nich jakbyśmy byli głównymi bohaterami, ale to tylko taki mały detal.
— no więc, Zuku, jak tam twój
crush?~ — zapytał brązowowłosy — widziałem go ostatnio w okolicy Brooklynu, wiedziałeś że pracuje na nocki w klubie?— Kacchan? — zapytałem — myślałem że pracuje w Rustico Taverna — zaczął się pewnie zastanawiać czy naprawdę powiedział mu to wprost, albo czy kiedyś tam z nim był.
— miałaś rację! — chłopak zaczął się cieszyć jak głupi i piszczeć razem ze mną — myślałem że żartowałaś — natychmiast zmienił ton patrząc na mnie jakbym właśnie powiedziała że wygrałam w loterii i będę ich sugar mommy i złapał się dramatycznie za klatkę piersiową — ale że tak z brata na brata — zaśmiał się ponownie patrząc na Izuku oceniająco.
— japierdole..
Chłopak zarumienił się lekko lecz było widać że był zirytowany tylko na pokaz i zaczął się rozglądać po galerii w której się obecnie znajdowaliśmy w poszukiwaniu sklepu którego jeszcze nie odwiedziliśmy.
— chodźmy tam — wskazał na sklep z zabawkami ze względu na to że mimo wszystko w środku siebie nadal jest dzieckiem — mamo ja tam chce — powiedział dość dziecięcym głosem i wszyscy się zaśmialiśmy.
— dziecko, idź z kuzynem Denkim, na pewno oboje się tam odnajdziecie — odpowiedziałam jako jedyna dziewczyna — ale nie, serio, ja idę z Rodym po materiały na sukienkę na wesele mojej siostry ciotecznej którą widziałam raz w życiu jak miałam dwa latka, jak wam się znudzi to do nas przyjdźcie i wice wersa.
CZYTASZ
ᴜɴᴅᴇʀ ᴛʜᴇ ᴍᴀsᴋ | 🅱🆇🅱
FanficIzuku dostaje od zmarłego ojca domek za miastem, który staje się miejscem na weekendy dla chłopaka i jego przyjaciół. Pewnego razu przez przypadek odkrywają sekret domu, a jakiś czas później przez jeszcze większy przypadek, Izuku staje się człowieki...