{26 - filmik}

65 7 1
                                    

— chyba wiem kim są moi rodzice — oznajmiłem a oni spojrzeli na mnie nie wiedząc czy jestem poważny.

Minęło niemalże pół dnia od mojej ostatniej wizyty, a niecały miesiąc od pierwszej. Ja nadal nie powiedziałem nikomu o moich częstych wizytach w innym wymiarze, jednak chyba już na to najwyższa pora.

Dlatego pierwszym co zrobiłem po przebudzeniu było umówienie się z Shoto i Ejiro w celu opowiedzenia im wszystkiego.

— w sensie? — zapytał czerwonowłosy nalewając nam kawy i opierając się o blat.

— no bo nie mówiłem wam wcześniej, ale od tamtej imprezy jak pojawiła się Eri, przenoszę się do innego wymiaru.. ona też! To właśnie dlatego że wtedy ja jej pomogłem, chyba oddała mi wtedy część swojej mocy, a przynajmniej tak podejrzewamy-

— wy czyli kto? — zainteresował się Shoto biorąc łyka swojego latte.

— ciężko to wytłumaczyć — zacząłem tłumaczyć robiąc jakieś dzikie densy rękami — no tam większość ludzi ma moce, i jest szkoła dla bohaterów, i my wszyscy tam chodzimy, w sensie, ja, wy, dziewczyny z klubu, Izuku i jego ekipa, a o dziwo Toga, Toya i Tenko są złoczyńcami.

— i mówisz że to nie takie zwykłe sny?

Kirishima zainteresowany usiadł obok Shoto na przeciwko mnie rozglądając się czy nikt z jego współpracowników go nie widzi bo to zwykle kurwy które chcą się podlizać kierownikowi.

— no właśnie nie, wszystko tam się czuję tak jak tutaj. To aż dziwne. Ale nie tak jak to, że inny ja też tam jestem! Normalnie jakbym patrzył w lustro, tylko że on ma taką wyjebaną bliznę na pół twarzy, mówili że to przez wojnę która była na ich pierwszym roku.

— i co to ma do twoich rodziców? — zapytał mój brat.

— no bo.. nie mogli mnie trzymać w szkole wiecznie, więc zamieszkałem z moimi tamtymi rodzicami, a i dla jasności nie jesteśmy tam braćmi, chodzimy razem do klasy, w sumie wszyscy, a wszystko jest tak samo oprócz super mocy, wszyscy są z tymi z kim są u nas i rodziny też są takie same, więc dlaczego u mnie miałoby być inaczej?

— i co? Znasz ich tutaj? — spojrzał na mnie zaciekawiony Kirishima.

— ooohohooo.. każdy ich zna..

W sumie jak teraz miałem im powiedzieć że moimi biologicznymi rodzicami są w chuj bogaci projektanci mody. Zresztą nawet jeśli, to jak mam się do nich dostać żeby zwrócili na mnie uwagę i chcieli zrobić testy DNA?

— halo, ziemia do miniona? — pstryknął mi przed nosem mój brat ale nie brat.

— spierdalaj zamyśliłem się. No to ogólnie myślę że moimi rodzicami są ci od Bakugo(nazwa marki).. — powiedziałem cicho jednak oboje mnie usłyszeli.

— w sensie ktoś z tej agencji? Słyszałem że ta dziewczyna przyjaciółki Izuku ma tam kontakty — stwierdził Kirishima.

— a od kiedy ty się tak z nimi przyjaźnisz żeby to wiedzieć? — zapytałem kompletnie ignorując jego stwierdzenie.

— no wiesz, kochasz Izuku więc chcę się z nimi zaklimatyzować jak mamy być na jednym weselu.

— oj coś kręcisz..

— dobra wracając — przywrócił nas na ziemię Shoto. — kto konkretnie z ich agencji? Oczywiście że możemy ich znaleźć. Mam nadzieję że pamiętasz ich nazwisko — włączył swojego laptopa.

— japierdole.. — uświadomiłem sobie jak trudne jest przekazanie tej informacji — wy nie rozumiecie. Moimi rodzicami SĄ państwo Bakugo.. — powiedziałem chyba trochę za głośno, bo niektórzy odwrócili swoje głowy w naszą stronę.

Rozejrzałem się i zauważyłem że nawet jakaś dziewczyna która siedziała plecami centralnie przede mną chcąc nagrać coś na tiktoka złapała moment w którym to mówiłem. KURWAAAAAA..

— możemy stąd iść? — zapytałem dwóch chłopaków którzy nie wiedzieli co powiedzieć.

— zajebisty coming out kolego — stwierdził.

Szybko włożył swój laptop do torby i dopił swoją kawę, a drugi wstał i wziął nasze kubki odnosząc je i mówiąc że on już zapłaci a my mamy spierdalać.

— tak jest jak ja się chciałem spotkać w domu a wy nie! Bo zachciało wam się wyjść!

— Ejiro ma pracę więc nie mógł nigdzie indziej!

I to był moment, w którym nie wiedzieliśmy co się stanie. Kompletnie. A ja wyłączyłem swój telefon i postanowiłem sobie że przeczekam to wszytsko jak gdyby nigdy nic.

Mijały minuty, godziny, dni. Mieszkałem w mieszkaniu z Ejiro i Eri i normalnie chodziłem do pracy. Oczywiście normalnie też jeździłem na patrole i miesje z ekipą.

Aż w końcu nawet nie tydzień później, w sobotni wieczór, żegnając kolegów z pracy, zdjąłem uniform zostawiając go w szafce i wyszedłem tylnym wyjściem chcąc jeszcze zapalić. Nie robię tego często, jednak od tej sytuacji w knajpie dużo się stresuje.

— ile razy mam powtarzać że jeśli nie ma pan rezerwacji to nie może pan wejść! — usłyszałem głos mojego współpracownika, Johna.

— puśćcie mnie! Ja chcę tylko kogoś zobaczyć i już mnie nie ma! Błagam!

Usłyszałem dość znajomy głos co mnie zainteresowało i wyjrzałem zza rogu. A tam kurwa krzak. No w sensie Izuku.

Upuściłem papierosa na ziemię i depcząc po nim wyszedłem z cienia. Zielonowłosy tylko patrzył z ziemi na wchodzących do środka ochroniarzy kiedy jego wzrok przekierował się na mnie.

— Kacchan! — szybko podniósł się z bruku i do mnie podbiegł rzucając mi się na szyję.

— odpierdol się! — odrzuciłem go — i przestań z tym głupim przezwiskiem.

Spojrzał na mnie tymi swoimi emeraldowymi oczami jakbym miał wiedzieć o co chodzi. No dobra przyznaje, tęskniłem trochę za nim i moimi darmowymi sesjami psychologicznymi, ale już bardziej za ciocią Inko.

— gdzie byłeś cały ten czas? Martwiliśmy się wszyscy! I o co chodzi z tym filmikiem? — zaczął zadawać mi milion pytań.

Dobra cofam. Najbardziej tęskniłem za nim.

— a co ty kurwa nagle, reporter jakiś że wywiad robisz? — powiedziałem sarkastycznie.

— słuchaj, jest sprawa.

— to idź do sądu — zażartowałem patrząc czy taksówka nie przyjechała.

— Kacchan! — skarcił mnie — dobra nieważne. Musisz przyjechać do domu.

— nie mogę narazie..

— dlaczego? To nie tak że czekają tam na ciebie reporterzy i hejterzy.

Ale tam jesteś ty. A za bardzo przypominasz mi pewnego sprytnego pajączka żebym się normalnie zachowywał. Czy to możliwe być zakochanym w dwóch osobach naraz?

— nie- to.. nie o to chodzi, ale nieważne. Powinieneś już wracać — westchnąłem.

— Kacchan, błagam, wróć chociaż na jeden wieczór, to ważne — ciągnął.

— dobra, ale tylko dlatego że chce znowu zjeść jedzenie twojej mamusi — przyznałem i cofnąłem zlecenie taksówki.

Podążyłem za zielonowłosym chłopakiem na parking gdzie stał jego motor. Parsknąłem tylko wsiadając za niego i tym razem oplatając obydwoma rękami jego biodra. Poczułem że się wzdrygnął ale nic nie powiedział.

Ruszyliśmy do domu. 

***

Przepraszam że tak długo nie było rozdziału, jednak dużo się u mnie działo i to niekoniecznie dobrych rzeczy. Z weną też nie najlepiej jednak postaram się pisać i wstawiać rozdziały na bieżąco aż do końca.
Do napisania moje małe kurwikleszcze!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 04 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ᴜɴᴅᴇʀ ᴛʜᴇ ᴍᴀsᴋ | 🅱🆇🅱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz