Szłam ulicą ciesząc się wolnym dniem od szkoły, w końcu była sobota. Szłam w kierunku cukierni by kupić coś słodkiego dla rodziców i siebie, tak jak robie to co tydzień. Nagle usłyszałam głośne kłótnie w uliczce za rogiem. Ruszyłam szybkim krokiem w tamtą strone, sama nie wiedziałam czemu ale nic nie mogłam na to poradzić, moje nogi same tam ruszyły.
Gdy podeszłam do uliczki, ujrzałam grupkę 4 osób, z której 2 osoby siedziały na ziemi . Jeden z nich wyglądał dość znajomo więc musiałam się przypatrzyć zanim weszłam pomiędzy 2 budynki.
– Co wy do cholery odpierdalacie!? – krzyknęłam gdy udało mi się rozpoznać jednego z chłopków. – Miro, co tu robisz? Wszystko okej? – podbiegłam do przyjaciela który siedział na ziemi oparty o ścianę jednego z budynków. Jego oprawcy uciekli ale nie zwróciłam na to uwagi, teraz ważniejsze było zdrowie mojego przyjaciela.
– Tak, wszystko jest dobrze. Idź stąd. – powiedział szybko próbując wstać. Pomogłam mu. Trochę się chwialiśmy przez oszołomienie Miro,ale jak już się nam udał stanąć na razem na nogach, odwróciłam się i ujrzałam tam również Bangchana. – Tylko ciebie brakowało. Wstawaj i idziemy stąd.
– Nie będziesz mi rozkazywać! – rzucił po czym wyminął mnie trącając ramieniem.
– I tak się posłuchałeś. – przewróciłam oczami.
– Nie rób tak. Wyglądasz jakbyś dochodziła. – zaśmiał się Chan.
– Nie odzywaj się. Wyglądasz jakbyś myślał że jesteś mądry i fajny. –odgryzłam się , a Miro, zaśmiał się.
– A pierdol się.
– Samej to nie zabawa. Rusz dupe bo musisz omyć twarz. Ktoś pomyśli że w jakimś gangu jesteś czy coś, a nie oszukujemy się nie nadajesz sie.Nie z tą inteligencją.–złapałam chłopaka za nadgarstek i przyśpieszyłam kroku.
Miro w końcu ruszył inną drogą prowadzącą do jego domu, a ja z Bangchanem dalej szliśmy razem w strone studia. Gdy natknęliśmy się na pierwszą lepszą knajpkę z łazienką dla niepełnosprawnych, zaciągnęłałam swojego partnera do niej i zaczęłam mu myć twarz by zmyć krew która prawdopodobnie wyciekła z nosa chłopaka.
– O co poszło?
– O nic. Zwykła sprzeczka.
– Jakby to była zwykła sprzeczka to byś tak nie wyglądał.
– Jezu, dobra. Mieli o coś problem do młodego, a że ja mam dobre serce...
– Tak, tak– przerwałam mu.
– No tak. Kontynuując, to się zapytałem w czym problem.
– Siłą chyba.
– Nie przerywaj!- zdenerwował się Chan, wciąż grzecznie stojąc i dając mi omywać swoją twarz.
– A ty na mnie nie krzycz bo wcale nie musiałam cie za sobą taszczyć, a gdybym tego nie zrobiła to byś skończył gorzej.– krzyknęłam do chłopaka który ewidentnie był zorientowany moim nagłym zachowaniem.
– Dobra, przepraszam. Dalej, oni powiedzieli żebym się nie wtrącał więc powiedziałem że będę gdyż mają problem do mojego przyjaciela. Nadal nie wierze że to powiedziałem. No i mi przyłożyli a że było ich dwóch to łatwo nie było. I tym sposobem skończyło się tak że wyglądam jakby mnie pociąg przejechał ale nadal jestem przystojny.– powiedział dumny.
– Mimo wszystko wyglądasz jakbyś skoczył dwa razy z mostu i cie tir pełen hipopotamów potrącił.– Rzuciłam i ruszyłam ku wyjściu z toalety gdy poczułam że coś mnie ciągnie za nadgarstek.
Nie zdążyłam zareagować a już byłam pomiędzy rękami Bangchana które spoczywały na blacie po obu stronach moich bioder . Chwile tak staliśmy gdy nagle usłyszałam:
– Dziękuje. – powiedział trochę nieśmiałe unikając mojego wzroku.– Ale nie myśl że cie nie nienawidzę. Nadal mnie wkurwiasz.- zerknął na mnie.
– Mhm, nie ma za co Channie.– moje słowa wbiły chłopaka w ziemie, nie wiedział co powiedzieć. Ja zaś wykorzystałam tę postać rzeczy i szybko wysunęłam się z pomiędzy ramion chłopaka– chodź a nie stoisz jak słup.
Chłopak oprzytomniał i ruszył za mną.
*****
– No i jak ty wyglądasz!? I po jakiego chuja wpakowałeś się w jakąś bójke?
– Mówie ci że pomagałem przyjacielowi!– odpowiedział ojcu, co usłyszałam. Jak najszybciej podeszłam bliżej by słyszeć lepiej o co chodzi, choć było słychać całą rozmowę w większej części budynku– Dla ciebie liczy się tylko wygląd, nie zapytałeś czy nic mi się większego nie stało. Dziękuj Y/N za to że przyszła i nas stamtąd wzięła bo prawdopodobnie leżelibyśmy teraz w gorszym stanie na OIOMie! Koniec tematu. – Zaczął iść w stronę Sali na której miał tańczyć wraz ze mną.
– Wszystko okej?
– Jak słyszałaś, nie. Ale uznajmy że tak.
– Skąd wiedziałeś że słyszałam i widziałam co się stało?– zapytałam zdziwiona, myślałam że nie było mnie widać ani słychać , w szczególności że rozmowa zagłuszała mój każdy ruch.
– Kto tego nie słyszał. Nawet głusi by to słyszeli. A to że widziałaś, nie wiedziałem. Gdybyś tego nie powiedziała to bym wciąż nie wiedział.– gdy to usłyszała strzeliłam sobie wewnętrznego face palma.
– Ale na pewno wszystko okej?
– Mówie że tak. Nie martw się tak, nie masz o co.
– Niby tak, ale jeśli razem nie zatańczymy, zamkną studio, więc musze się o ciebie martwić.
– Znajdziesz sobie inne. W czym problem?
– W tym że w tym studiu zaczynałam tańczyć. Wiesz, sentyment.– uśmiechnęłam się niezręcznie ale jednak szczerze.
– Racja. Zrobię wszystko by to miejsce nie zostało zamknięte, a ty mi pomożesz nawet jeśli nie chcesz, rozumiesz?
– Czemu miałabym nie chcieć? Kocham to miejsce tak jak ty, może mocniej.
– Dlatego mam nadzieje że nie wycofiesz się i zatańczysz ze mną tam.
– Nie mam zamiaru, ale chyba powinniśmy się lepiej dogadywać.
–Racja– objął mnie ramieniem.
– WTF Bangchan?
– Jezu, staram się być miły a ty takie coś– wziął swoje ramie.
– Ostrzegaj jak masz takie rzeczy robić– poklepałam chłopaka po barku i machnęłam na pożegnanie.
– A ty gdzie?
– Do domu, miałam ci powiedzieć że nie mogę dziś ćwiczyć z tobą ale zapomniałam przez to że gadaliśmy o kłótni z twoim ojcem. Jak chcesz to możesz przyjść dziś na obiad do mnie. O 13 jest, napisze ci gdzie mieszkam.
–Dobra, wszystko byle jak najdalej od ojca.
–Okej, ide. Musze jeszcze mamie powiedzieć że przyjdziesz. Do zobaczenia.
Nie spodziewała się że z Chanem da się tak łatwo dogadać. Mimo tego że przez ostatnie 5 lat nienawidziliśmy się w sumie bez powodu, nawet nie próbowaliśmy się lubić lub tolerować.
*****
Taki troszkę krótszy rozdział, ale wena mnie opuściła, następny na pewno będzie dłuższy i lepszy.
Obiecuje
BAJJJ
CZYTASZ
Dance Like Crazy || Bangchan X Reader
FanfictionJego rodzice są właścicielem studia w którym ona ćwiczy wraz ze swoim zespołem. On nie znosi jej a ona jego, lecz zmuszeni zamknięciem studia, miejsca które kochają, muszą ze sobą współpracować. Odkrywają że dobrze się im że sobą pracuje i chcą dal...