VIII

144 4 0
                                    

- Czy ty możesz się skupić?!- wydarł się na mnie chłopak.

- Jak mam się skupić jak prawie od 2 tygodni codziennie ćwiczę i jestem przemęczona?!- odkrzyknęłam.

- Nie moja wina że ojciec mi to teraz dopiero powiedział!

- Po prostu nagrajmy ten układ i zróbmy sobie 2 może 3 dni wolnego. Wyjdzie nam to na dobre.

- Spoko, ale musimy ćwiczyć. Mamy 2 miesiące.

- To że ty nie jesteś przemęczony nic nie znaczy. Ja potrzebuję przerwy Bangchan. - podeszłam do torby i narzuciłam na sobie bluzę.

- Gdzie idziesz?- powiedział jak zobaczył że idę w stronę drzwi.

- Do domy. Ledwo stoję. Możesz jeszcze tańczyć jak chcesz. Ja idę.

- Czekaj. Odprowadzę cię.

- Szybko. Idę do łazienki się przebrać. - ruszyłam w stronę łazienek szukając przy okazji spodni w torbie.

Po chwili wróciłam do chłopaka który też się przebrał. Ruszyliśmy ku wyjściu.

Większośc drogi przeszliśmy w ciszy.

- Zwolnij.

- Co? Czemu?

- Zwolnij i tyle. - złapałam go za rękę gdy poczułam że zrobiło mi się słabo.

- Ej, wszystko dobrze?- pomógł mi złapać równowagę i złapał mnie pod rąmie.

- Tak, słabo mi się zrobiło i tyle.

-Zaprowadze cię do domu.

- Wystarczy po blok. Dojdę na góre.

- Ty się słyszysz? Masz wyjść na 7 piętro sama, kiedy ledwo idziesz po prostej drodze. Nie kłóć się ze mną. Idziemy do ciebie. A jeśli nie pozwolisz mi się odprowadzić do drzwi to cię zaniosę tam sam albo wezmę cię do siebie.

- Od kiedy się tak o mnie troszczysz? - zaśmiałam się.

- Od kąd jesteśmy przyjaciółmi?

- W sumie racja. Ale serio wyjdę na góre.

- Nie wyjdziesz.

- Dobra, niech ci będzie. Ale jutro idziemy gdzieś razem. I nie mam na myśli sali.

- Mhm. Ty, dawaj idziemy na imprezę. - spojrzałam na niego załamana. - nie będziemy tańczyć układu spokojnie. Rozerwiemy się. Poza tym. Skoro jutro ostatni piątek ferii wiosennych, trzeba się wybawić bo kolejną taka okazja za kilka miesięcy.

- Dobra, ale nie widzi mi się żeby rodzice mnie widzieli w stanie w jakim mogę wrócić. Więc ja nie będę piła.

- No to najwyżej pójdziesz do mnie.

- Mhm, żebyś mnie zgwałcił. Obydwoje wiemy że chcesz.

- Kusząca propozycja ale nie chce trafić do więzienia. - popatrzyłam na niego.

- Głupiś jest.

- Ty też nie grzeszysz rozumem.

- Jednak nadal jestem mądrzejsza. Wpisz kod bo widzę że nie widzi ci się podtrzymywanie mnie czy jego wpisywaniu.

- No gadaj.

- 0735. Tylko mnie nie nawiedzaj. Ale w sumie i tak do domu nie wejdziesz.

- Nie znasz moich możliwości.- powiedział wpisując ostatnie cyfry kodu. - Chodź - pociagnął mnie lekko w stronę wejścia.

Dance Like Crazy || Bangchan X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz