XXI

93 3 9
                                    

Nadszedł dzień w którym mieliśmy się udać do Busan na dzień dziecka.  Siedzieliśmy właśnie w aucie i jechaliśmy do hotelu w którym mieliśmy spędzić kolejne 3 dni, licząc dzień przyjazdu. Chan już spał, a wyjechaliśmy niecałe 20 minut temu.  Prawdę mówiąc wyjechaliśmy wcześnie, bo meldunek mieliśmy o 8, a nie chcieliśmy się śpieszyć. Wyjechaliśmy koło 5, więc obydwoje musieliśmy wstać o 4, a bardziej ja musiałam, budząc przy tym Chana, żeby się ogarnąć i dopakować ostatnie rzeczy.

- Ty, mordo wstawaj. - potrząsnęłam chłopakiem kiedy zobaczyłam znak mówiący że zaniedlugo będzie restauracja. Niechętnie się obudził i popatrzył na mnie zaspany.

- Co?

- Dawaj idziemy zjeść. Na wynos weźmiemy. Błagam, nic nie jadłam...  - popatrzyłam na niego i czekałam na zgodę.

- Mówiłem zjedz coś, to nie. Możemy zajechać do tej knajpki? Na chwilę dosłownie. - kierowca kiwnął głową i zjechał na zjazd prowadzący do niej. - Jeszcze powiedz że ja płace.

- No właśnie miałam to powiedzieć. Wiesz że cię kocham, nie oprzesz się mi. - machnęłam rzęsami a chłopak przewrócił oczami.

- Masz szczęście że dopiero tam jedziemy, jakbyśmy wracali już byś była trupem, ewentualnie połamana. - powiedział odbijając pasy. - śpię później na twoich nogach, nie ma że nie. Już mnie wszystko boli a dopiero wyjechaliśmy. 

- Narzekasz. Nigdy autem w takie trasy nie jechałeś? Ale pizda jesteś. - popatrzył na mnie i odpiął mi pas jak tylko samochód się zatrzymał. - Dzięki, mogłam to sama zrobić. - wysiadłam z auta a chłopak za mną.

- Tylko szybko się zastanawiaj. - objął moje ramię ręką.

- Spoko, postaram się. - weszliśmy do budynku i podeszliśmy do kasy. Przeczytałam kartę i odwróciłam się do Chana. - naleśniki chce. Albo gofry, ty zdecyduj. Są w tej samej cenie więc nie wybierzesz tańszego.

- Kurde. Wezmę gofry. - Podszedł do kasjera i złożył zamówienie. - zaraz powinno być.

Czekaliśmy chwilę gdy nagle usłyszeliśmy numer naszego zamówienia. Podeszliśmy je odebrać i ruszyliśmy do auta.

- Bo nie zabardzo możemy jeść w aucie... Jemy na zewnątrz. - położył swój i mój pakunek na masce auta i wyją swojego gofra z opakowania, ja zrobiłam to samo i zaczęłam jeść.

- Dobre! - zaczęłam się cieszyć i machać głową ciesząc się. Chan popatrzył na mnie a ja na niego, po czym zaczął robić to samo. Po chwili się uspokoiliśmy i zjedliśmy w ciszy nasze śniadanie.

- Wsiadaj, chce spać. - usiadłam a on zapiął się jakoś pasem i położył na moich udach.

-  Czekaj, też chce spać. - zsunęłam się trochę z fotela, a chłopak położył mi się na brzuchu.

- Nie, ja tak nie mogę. - powiedział po chwili. - niewygodnie. Siadaj normalnie.

- Boże, narzekasz. Podaj mi koc i poduszkę. - podał a ja oparłam to o drzwi tak, by żaden ich element mi się nie wbijał w bok, po czym się o niego oparłam i przykryłam kocem.  Bangchan odrazu się położył na mnie i poszedł spać, a zaraz po nim ja.

********

Obudził nas kierowca chwilę przed celem. Gdy dojechaliśmy dał nam jeszcze chwilę a on w tym czasie zaniósł nasze bagaże do holu. Po chwili ja oraz Chan staliśmy koło niego, czekając aż recepcjonistka nas zarejestruje. Ja stałam opatulona w koc, którym wcześniej byłam przykryta, a Bangchan przytulał się do mnie opierając swoją brodę na mojej głowie.

- Mordo, wiem że mnie kochasz, ale nie jesteśmy razem i trochę dziwnie to wygląda...

- Mam to w dupie, chce mi się spać. - odchrząknął, zdjął że mnie koc i obwiniał nim siebie i mnie.

- Zaraz będziesz w swoim pokoju, to pójdziesz spać.

- Prosze o to pańskie karty do pokoi. - powiedziała nam recepcjonistka i wręczyła nam parę kart. Drugą wziął kierowca. - pańskie bagaże zaraz przywiezie portier. Miłego pobytu. - uśmiechnęła się przyjaźnie, a my z Chanem ruszyliśmy w stronę windy.

- Czyli mamy pokój razem... To chyba jednak się nie wyśpie. - rzucił jak drzwi do windy się zamknęły.

- Na odwrót mój drogi, na odwrót. Mam nadzieję że przynajmniej będę miała chwilę spokoju od twojego mamrotania jak pójdziesz spać. - szofer się zaśmiał, a Chan szturchnął mnie w ramie.- taka prawda.

- Mhm. - po tym była już tylko cisza pomiędzy nami, a jedyny dziwię jaki słyszeliśmy był dźwięk oznaczający że winda wjechała na któreś piętro, lub otwierania i zamykania drzwi. Po chwili byliśmy już na swoim piętrze.

-Dziękujemy panu za przywiezienie nas.- ukłoniłam się lekko gdy kierowca wchodził do swojego pokoju. - też się mogłeś ukłonić, wiesz?

- Mogłem, no ale trudno, zrobię to jak go zobaczymy. Chodź do nas, trzeba się wyspać. - przyłożył kartę do skanera a drzwi się otworzyły.

- Mam nadzieję że będzie 2 łóż- urwałam gdy zobaczyłam jak wygląda pokój. - ładnie, ale czemu ja mam łóżko z tobą?! Dajcie mi chociaż dzień odpoczynku...

- Chodź, pójdziemy do recepcji. Zapytamy czy na pewno to ten pokój. Wątpię żeby ojciec zarezerwował nam pokój z łożem małżeńskim. - wyszliśmy z pomieszczenia i ruszyliśmy w stronę miejsca w którym się rejestrowaliśmy.

- W czym mogę pomóc?- zapytała recepcjonistka jak tylko podeszliśmy do lady.

- Mamy wątpliwości co do naszego pokoju. Wydaje się nam że nie jest masz.

- Nazwisko poproszę.- kliknęłam coś na ekranie komputera i czekała na odpowiedź.

- Bang. - odpowiedział szybko, a ona wklepala to na klawiaturze. Po chwili popatrzyła się na nas z uśmiechem.

- Nie, wszystko się zgadza. Miał być pokój z jednym, małżeńskim łożem. Z dodatkowym, wysoko energetycznym śniadaniem.

- Dobrze, dziękujemy. I przepraszamy za zamieszanie. - powiedziałam, ukłoniliśmy się i poszliśmy w stronę naszego pokoju.

- Daj mi chwilę, muszę gdzieś zadzwonić. - zatrzymał sie.

- Oj, chodź. W pokoju zadzwonisz. Znając ciebie dojdzie do awantury albo troszkę głośnej wymiany zdań. - pociagłam go za rękę a on się nie opierał.

Gdy wyszliśmy do pokoju, a ja zamknęłam drzwi, Chan odrazy wybrał numer do swojego ojca i czekał aż ten odbierze.

- Cześć tato, mam pytanie. Czemu mamy pokój z łożem a nie dwoma osobnymi łóżkami?- zapytał od razu jak tylko jego tata odebrał. -Jak to musiała źle usłyszeć? Jak nic ci mówiła co zarezerwowałeś przed potwierdzeniem. Taka ich praca, muszą to robić. Po prostu przyznaj czemu to zrobiłeś. - ucichł na chwilę.

POV. BANGCHAN

- Cześć tato, mam pytanie. Czemu mamy pokój z łożem a nie dwoma osobnymi łóżkami?- zapytałem, jak tylko usłyszałem że odebrał.

- Ja wam zarezerwowałem normalny pokój, z osobnymi łóżkami synu. Recepcjonistka musiała źle usłyszeć. -odpowiedział.

-Jak to musiała źle usłyszeć? Jak nic ci mówiła co zarezerwowałeś przed potwierdzeniem. Taka ich praca, muszą to robić. Po prostu przyznaj czemu to zrobiłeś.

- Wiem że ci się podoba. Chce ci pomóc zbliżyć się do niej.

- W taki sposób? To nie ma sensu tato. Będziesz na występie? - odwróciłem się w stronę Y/N.

- Nie, nie wyrobie się z załatwieniami, a jak mi się jednak uda, nie zdążę dojechać na czas. Przykro mi synu. Będę oglądał na żywo wszystko. Muszę kończyć. - rozłączył się, a ja popatrzyłem na dziewczynę z załamaniem.

~~~~~~~~

Tak oto zaczynamy maraton. Miłego czytania jutrzejszego, kolejnego rozdziału. Postaram się wstawiać rozdziały wieczorami, koło 19, może 20 jak nie zapomnę. Kocham was bardzo moi wierni czytelnicy i dziękuję że to czytacie. Muaaa takiego buziaka wam! Bajjj do jutra.

Dance Like Crazy || Bangchan X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz