Czekaliśmy przed salą już 30 minut, kiedy wyszedł z niej lekarz.
- Przepraszam pana, wszystko będzie dobrze z moim mężem?- mama odrazu wstała gdy tylko go ujrzała.
- Na ten moment, tak. Stan jest stabilny, lecz dość późno się zorientował że coś jest nie tak. Nowotwór jest złośliwy i postępuje dość szybko. Jednak nie zmienia to szans na przeżycie, które wynoszą około 80%. - odpowiedział lekarz.
- Dziękuję bardzo za informację. - ukłoniliśmy się wszyscy. - kiedy będzie można zobaczyć się z nim?
- Już teraz, ale proszę w nie więcej osób niż 2. - mama kiwnęła a lekarz odszedł.
- Idź z wujkiem, ja wejdę z Chanem albo sama.
- Dziękuję skarbie, zaraz wróce. - gdy to powiedziała, znikła za drzwiami.
- Wszystko okej?- zapytał po chwili Chan, gdy tylko usiedliśmy na krzesłach.
- Mhm... Tylko się martwię. - oparłam się głową o bark chłopaka i objęłam jego ramie, przytulając się do niego. Po chwili ręce chłopaka znalazły się na moich i splótł nasze palce że sobą. Popatrzyłam tylko na dłonie i nic nie zrobiłam.
- Nie przeszkadza ci to?
-Nie, pomaga mi się uspokoić trochę. - Chan oparł głowę o moją i siedzieliśmy tak dopóki mama z wujkiem nie wyszli z sali.
- Możecie iść. - wstałam, popatrzyłam na chłopaka, a kiedy wstał, weszliśmy do sali.
- Cześć tato...
- Dzień dobry panu. - ukłonił się lekko.
- Jak się czujesz?
- Dobrze, widzę że się bardzo dobrze dogadujecie. - popatrzył na nasze ręce. Wtedy zdaliśmy sobie sprawę z tego że się na nie trzymamy. Natychmiast się puściliśmy.
- To nie tak jak pan myśli...- podrapał się po karku Chan.
- Nie jesteśmy razem, jesteśmy blisko, więc jak siedzieliśmy na korytarzu, oparłam głowę o jego ramię. I skończyło się na tym że się trzymaliśmy za ręce. - wytłumaczyłam.
- Wiem, wiem. Jednak miałem nadzieję... Że poznam wybranka mojej córki przed śmiercią.
- Tato nie mów tak. - podeszłam do niego i złapałam go za ręke. - masz jeszcze dużo przed sobą. Lekarz mówił że wszystko jest dobrze, że przeżyjesz.
- Kazałem mu tak powiedzieć. W rzeczywistości moje szanse na przeżycie cały czas maleją. Prosze, nie mów jeszcze mamie. Sam jej powiem, dziś nie dałem rady patrząc na jej szczęście, nie byłem w stanie jej powiedzieć że nic mi nie będzie. Zawsze gdy widzę jej uśmiech czuję jakbym się w niej zakochiwał po raz pierwszy.
- Ale tato, kiedyś się będzie musiała dowiedzieć...- miałam łzy w oczach i zaczynał łamać mi się głos. Chan jak tylko to usłyszał podsunął mi krzesło żebym mogła usiąść. Podziękowałam i usiadłam.
- Powiem, ale nie dziś. Sam muszę się jeszcze przygotować do tego. Przepraszam skarbie, ale jestem zmęczony. Możesz przyjść jutro na odwiedziny. - wstałam i szybko ogarnęłam oczy by nie wyglądać jakbym płakała. Podeszłam do drzwi i gdy miałam nacisnąć na klamkę, tata się odezwał. - Chan, jakbyś mogł zostać na sekundę doslownie.
- Idź Y/N, zaraz przyjdę. - wyszłam z pomieszczenia i zamknęłam drzwi.
- Dziękuję że tak o nią dbasz. Wyglądasz jakby ci się podobała. Jeśli tak, dbaj o nią, można ją łatwo zranić jak się przywiąże.
- Faktycznie, podoba mi się odrobinę, ale na razie nie chce niszczyć naszej przyjaźni. Obiecuje o nią dbać, będę przy niej kiedy tylko dam rade. Ale niech pan też jej nie zostawia, jak się dowiedziała że pan tu jest, płakała okropnie.
- Nie mów do mnie pan... Czuję się staro. Możesz mnie nazywać wujkiem jak chcesz. - kiwnął głową. - Idź już. - Chris ruszył ku wyjściu kiedy nagle znowu usłyszał starca, który w ostatniej chwili się odezwał- Wydaje mi się że ona też na ciebie tak patrzy.
- Dowiedzenia wujku. - uśmiechnął się miło i wyszedł. -Jestem.
- Co tata chciał?
- Chciał porozmawiać o tym że mówię cały czas do niego na pan, stwierdził że czuje się staro. Teraz mówię na niego wujek. - uśmiechnął się a ja złapałam go za rękę i wyciągnęłam w stronę automatu z czekoladą. - Komuś się humor poprawił.
- Mam prośbę Chan... Głupią ale mam. Czy mógłbyś, jak będziemy tu następnym razem obydwoje na odwiedzinach, udawać mojego chłopaka... Widzę że tata bardzo chce żebyśmy byli razem, a skoro tego sobie życzy przed śmiercią, do której mam nadzieję nie dojdzie, to chce żeby się to spełniło. - popatrzyłam w ziemię i czekałam na odpowiedź chłopaka.
- Wiesz że to będzie udawane, więc koniec w końcu nie zobaczy nas razem w poważnym związku?
- Wiem ale chcę żeby zobaczył mnie z kimś z kim jestem szczęśliwa. Niech przynajmniej myśli że jesteśmy razem. Nie musi być być koniecznie następnym razem. Pomyśl nad tym. Wystarczy może 2 dni odwiedzin, potem mu powiem że zerwaliśmy i że już chwile byliśmy razem, tylko to ukrywaliśmy. Powiem że się rozstaliśmy w zgodzie i że jesteśmy przyjaciółmi. - w końcu na niego popatrzyłam i nagle stał niebezpiecznie blisko mnie.
- Serio chcesz udawać? - odsunął się i wrzucił monetę do automatu. Wybrał napój który chciał i czekał aż się naleje. - Chcesz?
- Nie, dziękuję. I tak, chce udawać. Może chociaż trochę podniesie go to na duchu.
- Dobra, mam nadzieję że coś będę z tego miał kiedyś.
- A ty tylko o tym żebyś coś miał z czegoś. - wzięłam jego czekoladę która właśnie się nalała i poszłam w stronę mamy.
- Ej! Pytałem czy coś chcesz!
- Bo wtedy nie chciałam. - odpowiedziałam.
POV. CHAN
Kiedy chciałem odebrać swoją czekoladę, nagle dziewczyna ją wzięła za mnie i zaczęła iść w stronę swojej mamy.
-Ej! Pytałem czy coś chcesz!
- Bo wtedy nie chciałam. - odpowiedziała i napiła się z kubka.
Zamówiłem kolejną i czekając na nią myślałem nad tym co powiedział tata Y/N. " Wydaje mi się że ona też na ciebie tak patrzy. " Tak czyli jak? Racja, podoba mi się ale co to ma do tego. Tak czyli tak jak ja na nią? Tak, czyli z uczuciem w oczach? Niemożliwe. Dosłownie gnębiłem ją przez kilka lat, jakby mogła coś poczuć do kogoś takiego jak ja?
Z przemysłem wyrwał mnie dźwięk oznaczający że moja czekolada już jest gotowa. Wziąłem kubek i ruszyłem w ślady Y/N. Po chwili ujrzałem dziewczynę siedzącą koło swojej rodzicielki i rozmawiającą o czymś.
- Smakuje ci moja czekolada?- powiedziałem z naciskiem na "moja". Usiadłem obok niej.
- Przepyszna. O masz kolejną? - popatrzyła na mnie a ja wybuchem śmiechem, gdy tylko zobaczyłem że wokół jej ust jest pełno czekolady. - co cię bawi?
- Masz czekoladę wokół ust. - złapałem kawałek rękawa i wytarłem ślady po piciu.
~~~~~~~~
Chciałam spróbować już dawno zrobić pov chana i w końcu to zrobiłam 🎉🎉🎉. Dziękuję, nie musicie dziękować czy coś. Fabuła zaczyna się troszkę rozkręcać więc mam nadzieję że się podoba, i sama fabuła jak na ten moment, i to że wprowadziłam pov Chana. Do zobaczenia
Ps. U was też tak wieje i leje? Czy tylko ja mnie? Mam już dość...
CZYTASZ
Dance Like Crazy || Bangchan X Reader
FanfictionJego rodzice są właścicielem studia w którym ona ćwiczy wraz ze swoim zespołem. On nie znosi jej a ona jego, lecz zmuszeni zamknięciem studia, miejsca które kochają, muszą ze sobą współpracować. Odkrywają że dobrze się im że sobą pracuje i chcą dal...