- Sorki... Poniosło mnie. - rzucił po chwili.
- Spoko, rozumiem twoje szczęście. Ale jednak prawie mnie udusiłeś a ja prawie się zaksztusiłam ryżem.
- Przepraszam. A teraz posiedźmy chwilę jeszcze i idziemy. - przytaknęłam a on objął mnie ręką.
********
- Wróciłam. Z Chanem. Znowu...- zdjęłam butym
- Już tak nie narzekaj Y/N. Dogadujecie się i to się liczy.
- O tato, co ty robisz w domu? Nie miałeś być dziś na patrolu?- weszłam do salonu.
- Mam chorobowe.
- Wszystko dobrze, proszę pana?- zapytał odrazu jak wszedł do salonu.
- Tak, przeziębienie mnie chyba łapie. Za tydzień, może 2 wróce do pracy.
- Mam nadzieję skarbie że szybko wyzdrowiejesz. Nie ma za bardzo kto się tobą opiekować gdy jestem w pracy. Y/N może jak wróci ze szkoły ale wcześniej nie ma kto.
- Proszę pani, ja mogę przychodzić. Nie chodzę już do szkoły a kilka godzin w ciągu dnia kiedy nikogo nie będzie mogę tu spędzić.
- Chan, miło z twojej strony ale ja mogę nie iść do szkoły. Któraś z dziewczyn wyśle mi lekcje które potem przepisze. Nie widzę w tym problemu.
- Wiem skarbie, ale musisz chodzić do szkoły. Wiesz że w twojej szkole tak łatwo o usprawiedliwienie wcale nie jest.
- Racja ale zrozumieją. Ciocia jest lekarzem, może mi wypisać zwolnienie lekarskie. Zaniesiesz je do szkoły po drodze albo ja wezmę i zaniosę jak tata wyzdrowieje.- usiadłam na fotelu obok sofy a Bangchan usiadł na podłokietniku.
- Nie Y/N, niech Chan przychodzi. Albo niech najlepiej weźmie sobie trochę rzeczy z domu i będzie u nas przez jakiś czas. Wątpię żeby mu się chciało przez kolejne 2 tygodnie przychodzić o 7.- powiedział tata.
- Czyli nie mam nic do gadania? No spoko, wytrzymałam już z nim prawie 2 miesiące, wytrzymam i kolejne 2 tygodnie. Zgaduje że ma spać u mnie?- gdy to powiedziałam mama pokiwała głową. - Polubiliscie go widzę. Cieszę się. Idziemy do mnie. Chodź- złapałam go za rękę i wstałam.
- I tak oto jestem skazany na twoje towarzystwo prawie 24/7, świetnie. - powiedział jak tylko weszliśmy do pokoju.
- Już się tak nie cieszy bo zrobisz dziurę w suficie od skakania.
- Od ciebie też bije okropny entuzjazm. - rozłożył się w poprzek łóżka tuż przy poduszkach.
- Przesuń się, rozwaliłeś się jak żaba na liściu. - nie ruszył się ani trochę. - Mówię do ciebie, przesuń się mi trochę.
Znowu się nie ruszył. By zobaczyłam że nie ma zamiaru tego zrobić, weszłam na łóżko i położyłam głowę na jego udach. Popatrzył na mnie a po chwili zaczął ruszać nogą.
- No naprawdę chcesz dostać wpierdol. - podniosłam się i przesunęłam się bardziej w stronę ściany o którą chłopaka opierał głowa i położyłam się ną jego brzuchu.
- Tu już wygodniej.
- Czyli ty ruszałeś tym udem żebym się przesunęła wyżej bo ci nie wygodnie? Mogłeś powiedzieć.
- Chciałem zobaczyć co zrobisz. Czy się położysz normalnie na łóżku czy zignorujesz.
- Już wiesz. Połóż się normalnie.
- Mi tak wygodnie. Nie mam zamiaru zmieniać pozycji.
- Spoko, leż sobie. Przepraszam. - wzięłam telefon i odebrałam.
CZYTASZ
Dance Like Crazy || Bangchan X Reader
FanfictionJego rodzice są właścicielem studia w którym ona ćwiczy wraz ze swoim zespołem. On nie znosi jej a ona jego, lecz zmuszeni zamknięciem studia, miejsca które kochają, muszą ze sobą współpracować. Odkrywają że dobrze się im że sobą pracuje i chcą dal...