XVIII

104 1 0
                                    

- Wchodź. - przepuścili mnie w drzwiach.

- Oo, kto to wrócił? - przyszła jego mama.

- Dzień dobry, przepraszam bardzo za najście. - ukłoniłam się nisko tak szybko jak mogłam, jak tylko ujrzałam ją na korytarzu. Również się ukłoniła się i popatrzyła spowrotem na swojego syna.

- Na ile przyszedłeś? I czemu nie jesteś na treningu? Macie tydzień.

- Na niedługo, Y/N się źle poczuła. 

- No dobra. Jakbyś czegoś potrzebowała to powiedz, Chan ci poda. - uśmiechnęła się i znikła gdzieś, prawdopodobnie w kuchni.

- Chodź. - poszłam za nim. Po chwili znaleźliśmy się w jego pokoju.

Chciałam usiąść na łóżku ale w ostatniej chwili Chan mnie złapał i przytulił. Staliśmy tak przez chwilę, aż w końcu ciepło jego ciała i spokój jego oddechu doprowadził do tego, że rozkleiłam się do końca i zaczełam płakać.  Chłopak nie mówił nic, stał i mnie tylił głaskając lekko ręką po głowie.

Staliśmy tak dobre 10 minut. Ja dalej płakałam a on, mimo moich błagań nie chciał usiąść.

- Usiądźmy, nie będziemy stać cały czas.

- Jak się uspokoisz do końca, całą się trzęsiesz. Będę cię przytulał dopóki ci nie przejdzie, a jak będziemy siedzieć będzie po prostu nie wygodnie.

- To się połóżmy. Tak też będziesz mnie mógł przytulić.- spojrzałam na niego z całymi czerwonymi oczami.

- Zaśniesz a musimy wrócić do ciebie. Nie chce cię budzić bo mi się oberwie. Musiałabyś siedzieć tak blisko żebyśmy się nie wyginali, inaczej nam strzelą plecy. - popatrzyłam na niego i pomyślałam chwilę. Wpadł mi do głowy naprawdę głupi pomysł. Ale to jedyne wyjście.

- Usiądź.

- Nie, już ci mó-

- Usiądź i tyle. - odsunęłam się od niego a on w końcu usiadł na łóżku. Zastanowiłam się jeszcze chwilę i podeszłam do niego.

Popatrzył na mnie chwilę i po chwili zrozumiał o co mi chodzi. Zaśmiał się.

- I co się szczerzysz? Co cię bawi?

- Ty. Było powiedzieć a nie. Chodź. - złapał mnie za rękę i pociągnął trochę mocniej. A ja usiadłam na nim okrakiem. - nawet jak siedzisz mi na kolanach to jestem wyższy.

- Dosłownie o kilka milimetrów. Nie ciesz się tak z tego.

- Mhm. - mruknął i przytulił mnie do siebie.

- Czekaj bo mi kolana się wykręcą. - popatrzył na mnie. A ja szybko podniosłam się trochę i wyprostował nogi po czym skrzyżowałam je za plecami chłopaka.

- Już? Wygodnie ci? No to wracamy do tego co robiliśmy. - przysunął mnie do siebie i przytulił. Ja zrobiłam to samo i oparłam głowę na jego ramieniu.

Po chwili chłopak przesunął swoją głowę w stronę mojego karku i poczułam jego ciepły oddech na skórze.  Przez pierwsze kilka sekund, i oddechów Chana, przechodziły mnie dreszcze, ale po chwili kiedy jego oddech się uspokoił dreszcze też to zrobiły.

Po jakimś czasie, jego oddech uspokoił się zabardzo a gdy odsunęłam ciało chłopaka od swojego, okazało się że zasnął. Potrząsnęłam nim lecz on nie zareagował. Spróbowałam jeszcze raz ale wtedy ramiona wyśliznęły mi się z rąk i upadł na łózko. Wysunełam swoje nogi spod jego pleców i próbowałam go podnieść, ale na nic. W końcu się poddałam i położyłam się na nim. Wzięłam telefon i włączyłam YouTube. Kliknęłam pierwszy lepszy film i zaczęłam oglądać. Oglądałam już któryś filmik z rzędu kiedy nagle Chan się odezwał.

- Co oglądasz? - przytulił mnie.

-  Jezu, wystraszyłeś mnie. Urbex, chcesz od początku, czy nie?- odchyliła głowę do tyłu by na niego popatrzeć.

- Nie, już chwile nie śpie więc coś tam ogarniam. Zatrzymaj na chwilę. - zrobiłam to a on złapał mnie mocniej jedną ręką i przesunął się bliżej poduszek.

- Czuję się jak lalka... Czemu ty z taką małą ilością wysiłku mnie przenosisz na sobie?

- Lalką możesz być, i tak już robisz za misia.

- Wiesz co?

- Co? Taka prawda. - wzruszył ramionami. Złapał mnie i podsunął trochę wyżej.

- No naprawdę czuję się jak lalka. Już mogę puścić dalej? - mrunkął na tak a ja wznowiłam wideo.

********

- Przepraszam że przeszkadzam- gdy oglądaliśmy już urbex od dobrych 2 godzin, do pokoju weszła mama Chana. Obydwoje popatrzyliśmy na nią, a ona na nasz tyle że z ogromnym zdziwieniem.

- Co? - zapytał po chwili bardzo niezręcznej ciszy Chan.

- Mama Y/N dzwoniła, prosiła żebyście przyszli jak najszybciej.

- Powiedziała co się stało?- szybko podniosłam się do siadu.

- Ej, Wszytsko pięknie, ładnie, ale mordo gnieciesz mi wszystko!- zepchnął mnie ze swojego brzucha na łóżko.

- Żyjesz? To nie narzekaj.

- Odpowiadając na twoje pytanie, Y/N, nie powiedziała nic poza tym że masz przyjść jak najszybciej.

-Dobrze, jakby dzwoniła znowu, niech pani powie że już idę. - kiwnęła głową i wyszła, a ja wstałam z łóżka, wzięłam telefon i wyszłam szybko z pokoju. Po chwili koło mnie znalazł się również Chris.

- Zaraz powinien być bus, zdążymy jak się postaramy. - powiedział gdy wyszliśmy na pole.

- Mam nadzieję że zdążymy, jak mamy być jak najszybciej to musimy nim pojechać. -wyszliśmy na chodnik i ruszyliśmy szybko w stronę przystanku.

Po kiedy już do niego doszliśmy, na styk przyjechał bus.

- O jak miło, tyle ludzi. - uśmiechnęłam się sarkastycznie a Chan się zaśmiał. Weszliśmy do busa, zapłaciliśmy i zaczęliśmy szukać miejsc.

Kiedy autobus ruszył, straciłam trochę równowagę i poleciałam na jakiegoś randomowego gościa, którego oczywiście obrazu przeprosiłam. Po chwili przebijania się przez ludzi, był kolejny przystanek a na nim wysiadała jedna osoba. Chan odrazu usiadł na to miejsce.

- Chodź, siadaj. - poklepał się po kolanach a ja przewróciłam oczami i usiadłam. Objął mnie rękami abym się nie zsunęła i przyciągnął troszkę bliżej siebie, po czym oparł głowę o moje ramię.

- Ty się mój drogi nie za pewnie czujesz? - popatrzyłam na niego.

- Nie. A co?

- Nic, nic. Nie wytrzymam kiedyś z tobą. - oparłam się bardziej o tors chłopaka i już nie komentowałam ani wogóle się nie odzywałam.

Jechaliśmy w spokoju do póki na kolejnym przystanku, nie wsiadła jedna dziewczyna, którą dobrze znamy.

- Chris, popatrz kto wsiadł...

- Kto? Oh... Może być afera. - wyprostował się.

- O jezu, jak miło, zdjąłeś głowę z ramienia. - pomasowałam dłonią miejsce w którym wcześniej opierał głowę.

- Nie wiem czy to największy problem. Bo idzie w nasz stronę. - spiął się trochę.

- Błagam żeby nie było afery na całego busa, nie wytrzymam jak to zrobi.  - patrzyłam cały czas co robi dziewczyna.

Gdy zapłaciła ruszyła w naszą stronę w poszukiwaniu wolnych miejsc. Po kilku krokach popatrzyła w naszą stronę. Nasze oczy się spotkały a ona ruszyła ku nam.

~~~~~~~~

Witam, pierwszy rozdział wstawiony rano🎉🎉 i w dodatku przed terminem. Będę je wstawiała w piątki, bo w sobotę odsypiam i kończy się na tym że zapominam.... To tyle z ogłoszeń. Bajj do nastepnego

Dance Like Crazy || Bangchan X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz