XXIII

96 2 4
                                    

Chan złapał mnie za rękę a mi się coś przekręciło w brzuchu, w pozytywnym sensie. Popatrzyłam na nasze ręce, a potem na chłopaka.

- Powie jej, ale nie teraz. Najwyraźniej czuję że to nie moment. Nie martw się. Jak coś to będę przy tobie.

- Dziękuję. Nigdy nie wyobrażałam sobie że będziemy w tak bliskiej przyjaźni.

- Ja też, no ale taki los. Nie wszystko układa się tak jak nam się podoba.

- Ale jesteś okropny. Ile jeszcze?

- Niedaleko. - nic więcej nie powiedzieliśmy.

W tym czasie myślałam nad tym co się przed chwilą wydarzyło z moim brzuchem. Chan złapał mnie za rękę a ja, bardziej moje ciało, zareagowało jakbym dotykała chłopaka który mi się podoba. Po chwili uświadomiłam sobie co to może znaczyć. Moje ciało tak zareagowało bo nawiązałam kontakt fizyczny z osobą która mi się podoba. Albo coś więcej. W ciągu 3 miejscy z wrogów zbliżyliśmy się na tyle, że ja coś do niego poczułam...Przeraża mnie moja kochliwość ale bardziej boje się tego, że on tego nie odwzajemni.

Popatrzyłam na ręce które dalej trzymaliśmy razem, znowu mi się w brzuchu przekręciło. Poczułam jak robi mi się okropnie ciepło na twarzy. Stwierdziłam że mogłam się dziś pomalować jednak, i popatrzyłam w dół, na buty.

- Przepraszam? - powiedziała nagle jakąś obca kobieta w podeszłym wieku. - wiem że troszkę nie na miejscu ale, tworzycie bardzo ładna parę.

Zatkało mnie, tak samo chyba jak Chana. Popatrzyliśmy się na siebie, ja cała czerwona a on z sporym zaskoczeniem na twarzy.

- Widziałam że występujecie na dniu dziecka. Na pewno przyjdę na was podpatrzeć. Miłego dnia gołąbeczki. - oznajmiła zanim zdążyliśmy cokolwiek odpowiedzieć i odeszła.

- Słyszałeś to?

- Nie, jestem głuchy. - szturchnęłam go. - Słyszałem. Możliwe że dlatego że dalej idziemy za rękę. Ale nie jestem pewien, może po prostu jesteśmy tak bardzo sobie pisani że wszyscy myślą że jesteśmy razem.

- Wmawiaj sobie.

- Czemu jesteś taka czerwona?- zbliżył się do mojej twarzy, pogarszając tylko sytuację.

- Przez ta panią i myśl że ludzie mogą myśleć że jesteśmy razem.

- Powiedz w prost że po prostu jestem zajebiście hot.- odsunął się i zrobił dumna minę.

- Niech ci będzie. Uznajmy że dlatego.

- Chodź, bo nigdy tam nie dojdziemy. - pociągnął mnie w stronę plaży, po czym zaczął biec.

Po chwili się zatrzymaliśmy i daliśmy sobie złapać trochę powietrza. Gdy już ochłonęliśmy, podeszliśmy do organizatora.

- Dzień dobry.- przywitał się Chan. Ja się ukłoniłam lekko, trzymając spódnice tak, aby nie było widać za dużo, nawet jeśli mam pod spodem spodenki.

- Dzień dobry! Gwiazdy jutrzejszego wieczoru przyszły. Jak po podróży?

- W sumie, dobrze. Prawie całą przespaliśmy.  - powiedział.

- To dobrze, podróż z Seulu do Busan jest dość długa. Co tu robicie? Przyszliście oglądnąć scenę? Może chcecie na niej zatańczyć?

- Nie, przyszliśmy zobaczyć jak to wygląda. Możemy wejśc na scenę? A przynajmniej ja, muszę zobaczyć ile mam dokładnie miejsca. Y/N i tak raczej nie będzie tańczyć, jest w spódnicy i kolana obedrze.

- Ale się troszczysz. Mam ochraniacze. Chyba. - zajrzałam do torebki i znalazłam nakolanniki. - Mam!- podniosłam je przed oczy Chana.

- To zakładaj, zrobimy to tak prowizorycznie. Nie zmęcz się bo nie będę cię taszczył po mieście.- przewróciłam oczami i nałożyłam ochraniacze. - nie zdejmuj butów, później się idziesz męczyła z założeniem. - podszedł do sceny.

- Ale ty we mnie nie wierzysz. - poszłam za nim i odłożyłam torebkę na schodek.

- Ja puszczę muzykę!- krzyknął do operatora który już miał ją włączyć.

Po chwili usłyszeliśmy melodie i zaczęliśmy tańczyć. Nie daliśmy z siebie 100%, trudno powiedzieć czy daliśmy chociaż 50. Daliśmy tyle, żeby wiedzieć ile mamy miejsca żeby nie spaść. Po 3 minutach, kiedy był czas na pozę końcową, pośliznęła mi się noga i zaczęłam lecieć ze sceny. Chan mnie szybko złapał za rękę i pociągnął w swoją stronę przez co wylądowałam na jego klacie.

- Dzięki.

- Tylko bez takich mi jutro. Chce wrócić z tobą w jednym kawałku. Musimy jeszcze twojego tatę odwiedzić.

- Wszystko dobrze? - podbiegł organizator.

- Tak, nic mi nie jest. Nie zauważyłam końca sceny. Jakby się dało, niech państwo tam dadzą materace. Z tego coś wiem nie jesteśmy jedynymi tancerzami, a póki co nie było tu żadnych żeby zapoznać się ze sceną, więc jakby jutro spadli to to będzie bezpieczniejsze. Ja na następny raz będę uważała, ale jak oni nie będą wiedzieli ile mają do krańca podestu, to mogą spaść i zrobić sobie krzywdę.

POV. BANG CHAN

Słysząc jak mówi organizatorowi żeby położyli tam materace, byłem pod wrażeniem. Nigdy nie widziałem żeby ktoś tak się troszczył o totalnie obcych ludzi, których w dodatku nigdy na oczy nie widział. Popatrzyłem na nią i słuchałem jak daje instrukcje obsłudze eventu.

W pewnej chwili usłyszałem jak powiedziała że jest wszystko okej, i że dobrze by było jakby tak to wyglądało jutro. Wyrwało mnie to z zamyślenia.

- Skończyłaś już?

- Jak widać.

- No to będziemy się zwijać. Głodny jestem. - podeszłam do schodków, wziąłem jej torebkę i zaskoczyłem ze sceny, tuż obok niej, po czym jej ją wręczyłem.

- Czekaj, ochroniarze.

- Dobrze wyglądają. Pasują do fitu. Chodź bo umrę z głodu. - złapałem ją za rękę i pociągłem w stronę zejścia z plaży. - Do jutra panie Yang!

- Do jutra dzieci. Miłego dnia. - pomachał nam w ostatniej chwili zanim znikneliśmy  za rogiem.

- Co chcesz jeść?- zapytałem jak tylko znikneliśmy z pola widzenia obsługi imprezy.

- Chodźmy na grilla. Zjadłabym mięso, takie świeżo gotowane, albo smażone.

Wyszukałem w mapach najbliższą restauracje z możliwością samoobsługi i ruszyliśmy w jej stronę. Okazało się jest dość blisko, więc nie musieliśmy długo iść. Zawróciliśmy, bo właśnie szliśmy w całkiem inną stronę, i szliśmy już prosto do niej.

Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do budynku i  usiedliśmy przy wolnym grillu.  Wzięliśmy karty i zaczęliśmy je przeglądać.

- Chce gotowaną wołowinę, kimchi i może... - powiedziała nagle.

- Po co mi to mówisz? Powiesz kelnerowi. - popatrzyłem na nią zdziwiony.

- Żeby zapamiętać? I do tego... Steka.

- Już? - kiwnęła. - no to powtórz to kelnerowi. - nacisnąłem dzwonek znajdujący się na stole, i po chwili obok nas zjawił się kelner.

-Dzień dobry! Co mogę podać? - zapytał przyjaźnie.

- Ja poproszę tak, gotowana wołowinę, steka i do tego kimchi. - wtrąciła się kiedy miałem złożyć zamówienie.

- A ja, również steka i kimchi. Do tego może baraninę.

- Dobrze, to wszystko?- przystanęliśmy. - Zaraz przyniosę grilla i palnik, a potem pańskie zamówienia. - uśmiechnął się i odszedł.

~~~~~~~~

JUTRO WALENTYNKI! Macie walentynkę? Czy spędzacie je sami?
Ja mam swoją walentynkę i genialny prezent dla niej (podchody małe będą) więc troszkę się stresuje, ale muszę jeszcze ogarnąć 2 rzeczy, mam nadzieję że będzie okej...

Do jutra skarby moje muaa bajj

Dance Like Crazy || Bangchan X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz