- W Albertsons, alejka słonych przekąsek i słodyczy zaraz przy siódmej kasie – mówię i zaczynam się denerwować. Dex w tym czasie się rozłączył, a ja nadal trzymam telefon przy uchu. Otrząsam się z tego transu i chowam szybko telefon do kieszeni spodni.
Nigdy nie pytałam tatę czy ma jakichś wrogów, ale po dzisiejszej akcji chyba zapytam. O ile wyjdę z tego cało.
- Coś się stało? Wyglądasz na zestresowaną? – pyta niczego nieświadomy Greg. Choć przygląda mi się intensywnie, a z jego twarzy bije powaga.
- Wiesz, sama nie wiem – próbuję się opanować.
- Może dałabyś mi swój numer? Albo nie – to się koleś zdecyduj chcesz czy nie – dam ci moją wizytówkę, a ty sama zdecydujesz czy chcesz się spotkać – uśmiecha się do mnie czarująco. Wyciąga z portfela czarną wizytówkę z białym napisem, ale nie jestem w stanie przeczytać, co na nie jest, gdyż ktoś mi ją wyrywa z ręki. Odwracam się i widzę Dex'a z mordem w oczach. Zaś w prawej ręce gniecie wizytówkę.
- Dex nie ładnie tak – strofuję go – oddaj mi ją.
Nic sobie z tego nie robi tylko chwyta mnie za ramię stanowczo i chowa za siebie.
- Co ci powiedziałem ostatnim razem. Masz się od niej odpierdolić – ale się Dex zdenerwował i o co mu chodzi z tym ostatnim razem.
- A ja ci powiedziałem, że zabiorę ci coś co jest twoje i bardzo ci na tym zależy – mówi Greg jadowitym tonem.
Matko co tu się dzieje. Serce mi zaraz wyskoczy z piersi.
- Swoją drogą świetnie ją ukryliście. No, no, kto by się spodziewał, że wywieziecie ją do Polski – mówi dalej Greg.
Mięśnie Dex'a momentalnie się napinają, jest już gotowy na atak. Ale chwila, jakie ukryliście i jaka Polska? Kurwa to chyba o mnie. Czuję jak zimny pot spływa mi po plecach. Zaraz tu zemdleję.
- Spróbuj ją tylko dotknąć, a obiecuję ci, że rozpierdolę twoją mordę o krawężnik.
- Spokojnie Dex, my sobie tutaj tylko rozmawialiśmy, bez spiny. Do zobaczenia Poluś, zadzwoń do mnie mino wszystko – macha mi na pożegnanie i odchodzi sprężystym krokiem.
Jeszcze chwilę tak stoimy, kiedy Dex przekręca się całym ciałem w moim kierunku. Pierwsze co robi to przytula mnie do siebie, jakby mnie nie widział nie wiadomi ile.
- Nic ci nie zrobił? – pyta odsuwając się ode mnie i lustrując mnie z każdej strony.
- Nie, podał mi tylko paczkę chipsów, bo nie mogłam jej sięgnąć. Dex powiedz mi o co tutaj chodzi? Kim jest Greg? O co chodziło z wywiezieniem mnie do Polski?
A ten milczy jak głaz i patrzy na mnie zbolałym wzrokiem.
- No mów do cholery – zaczynam tracić cierpliwość i podnoszę głos.
Dalej milczy.
- Nic mi nie powiesz, prawda.
- Musisz pogadać z Joe. On ci to wszystko wytłumaczy.
Chwyta mnie za prawą dłoń jedną ręką, a drugą prowadzi wózek z zakupami. Przed kasą stoi kilku naszych Kadetów. Podchodzimy do nich, Dex każe im wyciągnąć zakupy, a my idziemy stanąć przed kasą. Nie wiem jaki impuls działa we mnie, ale przytulam się do Dex'a, który to odwzajemnia. Przy nim naprawdę czuję się bezpiecznie. Podnoszę głowę i widzę, że Dex skanuje otoczenie, chyba wyczuł, że się mu przyglądam bo spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.
Chłopaki szybko sobie poradzili z zakupami, ja tylko zapłaciłam.
Teraz podjeżdżam na podjazd w eskorcie Dex'a i Kadetów na motorach. Muszę znaleźć tatę i z nim porozmawiać. Parkuje praktycznie na środku, wyłączam silnik, biorę torebkę i wysiadam z auta. Szybkim krokiem idę do Klubu, by poszukać Prezesa tego burdelu na kółkach.
Wpadam do środka i widzę, że siedzi przy stole w jadalni z kilkoma innymi bikerami.
- Tato, czy mi coś grozi? - pytam bez ogródek.
Czuję, że staje za mną Dex, tylko nie wiem po co jako moja ochrona czy żebym nie uciekła jak zacznie być nieprzyjemnie.
- To znaczy? – pyta zaskoczony, ale coś średnio mu to wychodzi, więc zaczynam coś podejrzewać.
- Spotkałam dziś w sklepie nie jakiego Greg'a. Podając mi swoją wizytówkę Dex prawie zabił go na miejscu. Wiesz coś o tym?
Cisza. Kurwa czy ja na cmentarzu jestem czy u osób które mają problem z mową.
- Dex oddaj mi tą wizytówkę, chce do niego zadzwonić – zaczynam swoją grę.
- Zapomnij kurwa – podnosi głos tata – dobrze powiem ci, chodź do gabinetu.
Gdy zamknęłam drzwi od gabinetu, tata usiadł w swoim fotelu przy biurku, ja zaś na kanapie w rogu pokoju.
- No to zaczynamy – rozpoczynam tę naszą miłą pogawędkę.
- Greg to nasz wróg. Należy do SNAKES, więc sama rozumiesz. Trzy lata temu, kiedy byłaś z Dex'em, widział was gdzieś razem . chciał się odegrać na nim za zabicie jego brata Nolan'a.
- Dex zabił jego brata? – pytam z trudem.
- I tak i nie, postrzelił go w udo i się wykrwawił, ale nie przerywaj mi bo stracę wątek. Więc, gdy was zobaczył chciał się zemścić. Planował cię porwać, ale Dex w miarę szybko odkrył jego zamiary i wróciłaś do Polski.
- Poczekaj, coś tu mi brakuje. Rozeszłam się z Dex'em bo powiedział, że jestem za młoda, ale kiedyś mnie odzyska. To dlatego mnie zostawił? To dlatego tak nalegałeś żebym wróciła do Polski? Przecież ja się prawie zabiłam przez to tato, to jest chore. Ponoć mnie kochał – nie mogę tego pojąć.
- Zrobił to bo musiał i chciał cię chronić. Dla twojej mamy zrobiłbym to samo i właściwie to zrobiłem, byłem bez niej szesnaście lat. Bo ona jest moim słabym punktem, dlatego prawie nikt nie wiedział, że ty istniejesz, bo też nim jesteś i nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie tracę, którąś z was. Jesteście dla mnie najważniejsze – tata patrzy na mnie szklistym wzrokiem.
- Okej – mówię powoli – teraz pójdę do siebie i przygotuję się na tego grilla, ale rozmowa jeszcze nie jest zakończona, więc jeszcze przyjdę porozmawiać – wstaję i wychodzę z gabinetu, nie oglądając się za siebie.
Muszę to przetrawić. Nienawidziłam Dex'a bo mnie zostawił, bo ponoć przestał się mną interesować. A teraz wychodzą takie rzeczy.
Jeszcze długo kiedy leżałam w łóżku i czekałam, aż się rozpocznie ten grill, myślałam o tym wszystkim. Koniec końców postanowiłam, że pogadam z Dex'em podczas wieczornego spotkania.
CZYTASZ
Black Dragon. Błędy Dex'a
RomanceIle razy można dawać komuś szansę? Pola i Dex znają się z Klubu Motocyklowego Black Dragon, którego Prezesem jest ojciec dziewczyny. Dzieli ich aż dekada różnicy wieku. Połączył ich dość krótki, ale gorący romans. Kiedy na światło dzienne wychodzi...