WOW. Wygląda jeszcze lepiej niż na projekcie, który podesłała mi mama. Myślałam, że będzie mniejszy. Podchodzę bliżej i przyglądam się basenowi. Jest świetny, aż mam już ochotę wskoczyć do wody, która za pewne jest cieplutka za sprawą słońca, które mocno grzeje, jak i solarów, których jest tutaj bardzo dużo. Kopuła nad basenem jest otwarta.
- No babciu, nie wiem, jak grzeczna byłaś przez te wszystkie lata małżeństwa, ale prezent jest świetny. Aż szkoda, że nie mieszkam na stałe w Stanach.
- No to zamieszkaj – mówi dziadek – chociażby dla tego basenu – śmieje się.
- John – słyszę ostrzegawczy ton w głosie babci – nie naciskaj, jak będzie chciała to zostanie na stałe, a tak cieszmy się, że nas odwiedziła.
Niewiele myśląc podchodzę do dziadków i przytulam ich mocno.
- Ja też tęskniłam. Bardzo mocno – czuję, jak zbierają mi się łzy.
Przez tego dupka, nie widziałam na żywo swoich dziadków przez tak długi okres. Trochę w tym mojej winy, bo mogłam tu przylecieć choćby w zeszłym roku, nie informując nikogo oprócz rzecz jasna rodziców. Mogłam, mogłam, ale tego nie zrobiłam.
Dziadek czując przytłaczającą i smutną chwilę, jednym zdaniem rozwalił system.
- Widzisz wnusiu, jak kobieta potrafi to jest grzeczna.
Babcia dźgnęła go palcem wskazującym w ramię. A ten ze uśmiechem na ustach udaje, że go boli.
- Kobieto, ja już jestem w podeszłym wieku, musisz obchodzić się ze mną, jak z jajkiem – przyciągnął ramieniem babcię do swojej jeszcze dość szerokiej klatki piersiowej.
Trzeba wspomnieć, że mino jego wieku, dziadek John wygląda świetnie. Przed laty, to właśnie on był Prezesem Klubu Motocyklowego „BLACK DRAGON". Dlatego wcale, ale to wcale nie dziwi mnie to, że obok basenu posiada dobrze rozbudowaną siłownię na świeżym powietrzu. Dodatkowo trzeba jeszcze wspomnieć o tej domowej, która zbytnio nie odbiega od profesjonalnej siłowni. Dobrze się trzyma, jak na swoje lata.
Kiedyś się zastanawiałam, czy to właśnie przez mężczyzn z mojego najbliższego otoczenia i rodziny nie wybrałam takiego kierunku w liceum. Być może. Każdy z nich był w wojsku i zawsze mi to imponowało. Z resztą jest takie przysłowie „Za mundurem, panny sznurem". Coś w tym jest.
- Dobra koniec sentymentów drogie panie, przebierajcie się w stroje kąpielowe i wskakujecie do basenu – nakazuje dziadek.
- Wnusiu masz strój? – pyta babcia
- Oczywiście, zawsze mam go ze sobą – troszkę naginam prawdę – wiesz w Stanach zawsze jest taka ładna i słoneczna pogoda w czasie wakacji, a w Polsce, jak to w Polsce, pogoda nie rozpieszcza – nie lubię kłamać, zwłaszcza dziadków, ale to jest wyjątkowa sytuacja, więc chyba nie pójdę do piekła – a ty babciu masz strój kąpielowy? – pytam zaciekawiona.
- Jasne – odpowiada z udawanym oburzeniem – mam tankini. W moim wieku ciało już nie te, ale skoro dziadek wybudował basen to zainwestowałam w strój.
- Zaskakujesz mnie.
- Ktoś musi i wypadło na mnie. Dobra, Poluś idź się przebierz i widzimy się za chwilę przy basenie.
Odwracam się w stronę domu i kieruję się do swojego pokoju, który dziadkowie zawsze trzymają dla mnie. Idę parterem przechodząc przez przestronny salon, skręcam w prawo i do końca korytarzem ostatnie drzwi na lewo. Otwieram drzwi i wchodzę do pokoju. Pokój jest dość spory, po przeciwnej stronie drzwi jest wielkie okno balkonowe z wyjście na drugą stronę ogrodu niż byliśmy wcześniej. Po prawej stronie jest ogromne łóżko z baldachimem, a na nim pościel w moją ulubioną animę japońską. Nadal oglądam regularnie wszystkie odcinki. Uśmiecham się na ten widok. Przy łóżku stoi niewielki stolik a na mim lampka nocna. Po lewej zaś stronie są dwie pary drzwi. Jedne prowadzą do garderoby, a drugie do łazienki z moją ukochaną wanna z hydromasażem. Łazienka posiada wszystkie moje kosmetyki albo przynajmniej większość. Na przykład mój ulubiony żel pod prysznic o zapachu orchidei, nie ma dla mnie znaczenia jaka firma ważne, żeby był konkretnie ten zapach. Mój ulubiony szampon z ekstraktem z marakui. Balsam do ciała do skóry wrażliwej. Więcej mi do szczęścia nie potrzebne, jeśli chodzi i kosmetyki. Resztę mam ze sobą kosmetyczkę w plecaku, który dziwnym trafem leży na łóżku. Pewnie dziadek go tu przyniósł, kiedy byłyśmy z babcią w kuchni i szykowałyśmy przekąski i lemoniadę. Wszystko jest tak, jak zostawiłam trzy lata temu.
Szybko wyciągam z plecaka strój, ręcznik i przyśpieszacz opalania, który swoją drogą zdziała cuda z moją jasną karnacją. Idę do łazienki i przebieram się w strój kąpielowy. Zarzucam pareo na siebie, które znajduję na wieszaku przy kabinie prysznicowej.
Wychodzę z pokoju i wracam na taras tą samą drogą, którą tu przyszłam.
- Masz tam w Polsce jakiegoś młodzieńca Poluś? – pyta mnie babcia, kiedy po prawie godzinnym przebywaniu w basenie dziadek nas wyciągnął prawie siłą na leżaki, żebyśmy odpoczęły.
- Babciu, jakiego młodzieńca? Już się tak nie mówi – zaczynam chichotać.
- No dobra chciałam być delikatna, bo jesteś kobietą, ale widzę, że za bardzo wdałaś się w swojego ojca – mówi z westchnieniem.
- Nie mam w Polsce nikogo.
Nagle przed oczami staje mi uśmiechnięty Marcel. Nie wiem, dlaczego? Przez ostatni tydzień, jak tu jestem nie myślę o nim, czasami tylko o Klaudii, kiedy odpisuję jej na wiadomości.
- To może tutaj znajdziesz tego jednego jedynego – babcia nie daje za wygraną.
- Raczej nie bardzo.
- Mary – mówi ostrzegawczym głosem dziadek.
Coś jest nie tak, dziadek rzadko mówił do babci po imieniu.
- Siedź cicho stary pryku, nie znasz się na rozmowach kobiet.
- Mary, proszę cię nie wtrącaj się do jej życia prywatnego. Może nie chce się z nikim jeszcze wiązać, ma dziewczyna czas. Jest młoda, utalentowana i zapewne nie myśli jeszcze o posiadaniu męża i dzieci. Czasy się zmieniły, a to że ty i Monika wyszłyście za mąż i urodziłyście szybko dzieci nie znaczy, że i Pola musi iść w wasze ślady – kończy wywód dziadek.
Dziadek. Mój bohater. Nie wiedziałam, że aż tak potrafi postawić się babci.
- John, nie o to mi chodziło. Chcę, żeby była szczęśliwa – mówi zbolałym tonem babcia.
Chyba czegoś nie kumam.
- Spokojnie. Ja jestem szczęśliwa. Aktualnie nie szukam miłości tylko spokoju. Chcę sobie odpocząć i za rok startować na uczelnię. Na spokojnie skończyć studia i wtedy zobaczę, jak się rozwinie moja kariera. Może wtedy wrócę tutaj na stałe? Nie wiem, jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. Za to rozmawiałam z mamą. Mówiła, że jak żadna firma nie przyjmie mnie do pracy to będę pracować tak, jak ona zdalnie, chyba że zdecyduję się na przeprowadzkę tutaj – tłumaczę spokojnie, bo nie chcę, żeby dziadkowie się kłócili przeze mnie.
CZYTASZ
Black Dragon. Błędy Dex'a
RomanceIle razy można dawać komuś szansę? Pola i Dex znają się z Klubu Motocyklowego Black Dragon, którego Prezesem jest ojciec dziewczyny. Dzieli ich aż dekada różnicy wieku. Połączył ich dość krótki, ale gorący romans. Kiedy na światło dzienne wychodzi...