Rozdział 28

438 24 0
                                    


Hejka :P mam dla was niespodziankę :P dziś wlecą 3 rozdziały. Mam nadzieję, że się cieszycie :)

Przez dłuższą chwilę nikt nic nie mówi. Mam zamknięte oczy, bo słońce zaczyna mi świecić prosto w twarz. Czuję bijące ciepło od jego ciała, a że nie ma koszulki, to w sumie czuję się tak, jakbym go dotykała. Nagle się zatrzymujemy. Otwieram jedno oko i widzę ładny piętrowy dom w pięknym jasnoniebieskim kolorze (czy już wspomniałam, że uwielbiam ten kolor? Jeśli nie to teraz wspominam).

Przechodzimy przez bramę.

- Kto tu mieszka? – pytam zaciekawiona.

- Ja.

- Jak to ty? Przecież ty mieszkasz w Klubie – mówię zdziwiona.

- Tak, ale tylko na czas remontu.

Przechodzimy przez podjazd i wchodzimy po dwóch stopniach na werandę. Dex stawia mnie delikatnie na wycieraczce i łapie za klamkę, a drzwi się otwierają.

- Nie zamykasz domu? – pytam zdziwiona.

- Nie, przecież nikt tu obcy nie wejdzie – uśmiecha się do mnie – to teren Klubu, Księżniczko.

No fakt, nikt obcy tu nie wejdzie. Czuję jak się unoszę, a Dex, razem ze mną przechodzi przez próg. Czy tylko mi się wydawał ten gest tak bardzo intymny? Zawsze chciałam, żeby mnie mój przyszły mąż przeniósł przez próg, a tu taka sytuacja. Szybko zerknęłam na Dex'a. Jego niebieskie oczy, aż iskrzą. Kurwa chyba pomyślał o tym samym co ja, bo leniwy uśmiech wypełzł na jego ślicznej buźce.

Odwracam wzrok i oglądam pomieszczenie, przez które przechodzimy.

- Tu będzie hall, na wprost będzie kuchnia, a obok salon. Na razie wszystko jest w powijakach, bo nie mam czasu na remont.

- Sam robisz remont? – pytam zaskoczona

- Tak, a czy to takie dziwne?

- Nie – mówię powoli - ale myślałam, że te wszystkie budynki to jakaś firma wam buduje.

- I znowu cię zaskoczyłem – uśmiecha się leniwie - teraz wejdziemy do jednego z pokoi i tam obejrzę twoją kostkę.

- O ile pamięć mnie nie myli, to nie jesteś medykiem? – mówię kpiąco.

- Nie jestem, ale w wojsku masz przeszkolenie na prawie wszystkie przypadki, jakie mogą się wydarzyć na froncie. Z resztą musisz pamiętać, że jest jeden medyk na kilkanaście osób, więc czym szybciej sam sobie pomożesz tym lepiej dla ciebie i twojego zdrowia, a nawet życia – odpowiada spokojnie.

Dobra zagiął mnie ta odpowiedzią. Chciałam mu trochę dopiec, ale się nie udało. Trudno, może następnym razem.

Weszliśmy do dość sporego pokoju w pełni ukończonego i wyposażonego w wielkie małżeńskie łóżko. Myślę, że ma wymiary dwa na dwa i pół metra. No w sumie patrząc na Dex'a, to potrzebuje dużo przestrzeni. W pokoju są dwoje drzwi pewnie do łazienki i garderoby, jak to we wszystkich amerykańskich domach. Zawsze mnie to śmieszyło, że każdy pokój MUSI posiadać własną łazienkę. Dobrze, że jeszcze nie kuchnię i pralnię. W dupach im się poprzewracało od dobrobytu. Myślę, że jakby mieli zamieszkać w polskiej kawalerce, w takiej ze ślepą kuchnią, to by umarli na klaustrofobię. Ha, ha.

Dex układa mnie delikatnie na tym wielkim łożu i zostawia mnie samą informując, że idzie przynieść potrzebne, rzeczy do opatrzenia mojej nogi. Nie ma go dosłownie chwilę, kiedy wchodzi do pokoju z naręczem rzeczy.

- Chcesz całe wojsko tym opatrzyć? – pytam z uśmiechem.

- Nie, ale jeśli trzeba będzie to przywiąże cię do tego łóżka – mówi cwaniacko.

Chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Czuję, jak na moje policzki wypływa rumieniec. Tylko przy nim odkryłam to, że potrafię się czerwienieć.

- Hej, a kto tu się nam czerwieni, jak pomidor – mówi z uśmiechem.

- Dlaczego mam wrażenie, że mam styczność z dwoma osobami w jednym ciele?

- To znaczy – pyta zdziwiony.

- To znaczy, że w różnych sytuacjach, różnie się zachowujesz. Raz mnie przyciągasz, jak magnes, a dwa jak ja ciebie odpycham to widzę, że ciebie zraniłam, ale ty udajesz, że jest inaczej.

- Wiem, jak bardzo ciebie skrzywdziłem trzy lata temu, wiem, jak musiałaś się czuć, bo teraz ty zachowujesz się tak samo w stosunku do mnie. Karma wraca jak bumerang. Po prostu wiem, że teraz muszę się bardziej postarać o ciebie.

Dex marszczy brwi, a jego wzrok pada na moją kostkę. Delikatnie łapie ją w swoje duże, ciepłe dłonie i zaczyna masować. Z moich ust wydobywa się syknięcie.

- Nie jest zwichnięta tylko nadwyrężona – mówi głosem lekarza polowego.

Chyba nie odniesie się do mojej wcześniejszej wypowiedzi. Uraziłam go? Chyba nie. Jego oczy dalej są takie same. Dalej pięknie lazurowe. Nie ciska we mnie piorunami ani nie ciemnieją mu, więc chyba jest wszystko ok. Chyba. Coś za dużo tych chyba.

- Powiedziałam wcześniej coś nie tak? – muszę to wiedzieć, bo się uduszę.

- Nie – nawet nie spojrzy na mnie tylko dalej bandażuje moją kostkę. Zębami rozrywa końcówkę bandaża i wiąże mi kokardkę, żeby się trzymał – wszystko jest dobrze. Chociaż nie – teraz już patrzy na mnie intensywnie – zachowuję się, tak przy tobie, bo całkowicie mi odjebało na twoim punkcie. Jestem kurewsko zazdrosny – nawet nie zauważyłam, kiedy przybliża się do mnie – kiedy któryś z tych kutasów, moich braci, patrzy na ciebie, a ty się do nich uśmiechasz – jest coraz bliżej, a moje tętno galopuje, a klatka piersiowa unosi się i opada gwałtownie – kiedy któryś stoi za blisko ciebie – jego twarz jest blisko mojej. Podtrzymuje się na przedramionach po obu stronach mojej głowy – dostaję takiego pierdolca, że mógłbym pozabijać ich wszystkich, mimo tego, że są to moi bracia – jego oddech owiewa moją twarz – to chyba ma jakąś nazwę? – patrzy na mnie roziskrzonym wzrokiem, że tylko ślepy by nie wiedział co się zaraz stanie.

Nie zagłębiam się w moje myśli, które pędzą, jak najszybszy pociąg świata. Zarzucam mu ręce na szyję i przyciągam go do siebie. Jak dobrze jest czuć jego usta na moich. Nawet nie wiedziałam, jak bardzo za tym tęskniłam. Od tamtego pocałunku w RAM'ie, te napięcie seksualne między nami się tylko pogłębiało. A teraz właśnie wybucha, jak fajerwerki na czwartego lipca, jak to się mówi w Ameryce. 

Black Dragon. Błędy Dex'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz