18.

20 0 0
                                    

Gwendolyn

– Ta baba jest nienormalna! – wrzeszczy Esther, ledwo przekraczając próg mojego domu. – Nawet dobrze nie rozpoczął się rok szkolny, a ona już wymyśla jakieś zadania.

– Uspokój się – mówię. – To tylko głupie zaliczenie z historii, w dodatku w parach, więc ja i tak zrobię to sama. Nie masz o co się martwić.

– Ale to właśnie tym się przejmuję - że musisz wszystko robić za mnie, bo ten babsztyl nie zwraca uwagi na to, że są ważniejsze przedmioty – narzeka, jednocześnie coraz bardziej się nakręcając.

– Nie marudź, Est. Będę zdawać historię na egzaminie, więc przyda mi się taka szybka powtórka. Poza tym, coś chyba chciałaś mi opowiedzieć? – Zmieniam temat. – Jestem bardzo ciekawa, jak pomagało ci się rodzicom.

Rzucam w jej stronę głupawy uśmieszek, który dziewczyna od razu wyłapuje. W dodatku dokładnie zna jego przekaz i, kierowana zdrowym rozsądkiem, zmierza ku kanapie zwierzeń, którą jest po prostu sofa w salonie. Nazwałyśmy ją tak pewnego razu, gdy postanowiłyśmy wypić tanie, truskawkowe wino, kiedy Esther skończyła piętnaście lat. Zaczęłyśmy opowiadać sobie jakieś historie, nawet te najbardziej żenujące, i choć nie pamiętam połowy z nich, to do teraz traktujemy kanapę całkiem poważnie.

Siadam naprzeciwko dziewczyny i czekam, aż zacznie swój monolog – dzieje się tak zwykle, gdy wychodzi gdzieś beze mnie, a później cały dzień kisi w sobie emocje.

– Uwaga, zacznie się dość grubo – Esther mnie uprzedza, a ja już wiem, że będzie to historia pokroju “zabiłam kogoś, ale to ta osoba zaczęła”. – Nie sądziłam, że to kiedyś powiem – bierze głęboki wdech, jakby zastanawiała się, czy dobrze robi, zwierzając mi się – ale przespałam się z kimś po raz drugi.

Gdybym miała teraz w buzi wodę, z pewnością wylądowałaby ona na twarzy Est.
Siedzę chwilę w osłupieniu, ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Moja przyjaciółka nie jest typem osoby, która angażuje się w dłuższe relacje, nawet friends with benefits. Kiedy była w pierwszym związku, to każda kłótnia spędzała jej sen z powiek, dlatego dziewczyna zaczęła wyznawać zasadę trzy razy zet.

Zaciągnij (do jakiegoś pokoju). Zalicz (najlepiej po dawce wysokopółkowych drinków). Zapomnij (i usuń numer, szczególnie jeśli jest to natręt, który wciska ci kartkę z nim w stanik).

Dopiero jakieś kilka minut później - a przynajmniej tak mi się wydaje - udaje mi się z siebie wydusić ciche:

– Kto ci tak namieszał w głowie, Esther…?

Dziewczyna nie odpowiada od razu, zupełnie jakby zastanawiała się, czy powinnam o tym wiedzieć. Wpatruję się w nią osłupiała, a ona decyduje się w końcu odezwać.

– Brad – wypowiada jego imię tak szybko, że ledwo je rozumiem.

Jestem teraz jeszcze bardziej skołowana, bo o ile dobrze zrozumiałam, to chodzi o przyjaciela Cillian'a… I niezbyt mi się to podoba. W mojej głowie kiełkują powoli głupie myśli, jednak dziewczyna nieświadomie odwodzi mnie od ich rozwoju swoim słowotokiem.

– Ja wiem, co teraz powiesz… – kontynuuje Esther. – Że jestem głupia, że powinnam ucinać kontakt, pozostając jedynie w relacji "przygodowa noc", ale…

– Po czym to stwierdziłaś? – przerywam jej w połowie zdania. – Bo ja nigdy nic takiego nie powiedziałam. I nie zamierzałam powiedzieć. To ty sama sobie wkręciłaś, że nie powinnaś się więcej pakować w związki. Ja tylko stałam za tobą murem, kiedy podejmowałaś jakąś decyzję. I nadal tam jestem, nawet jeśli zrobiłabyś jakąś głupotę, Esther.

Roses[zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz