9.

48 10 22
                                    

Hej hej, 

dzisiaj nieco dłuższy rozdział. 

Szczerze mówiąc, nie potrafię w pisanie takich, ale tutaj akurat chciałam zachować ciągłość wydarzeń, więc powstał rozdział dziewiąty.  

Miłego czytania! 

asia xx


Cillian


Powinienem jej odpisać, zadzwonić albo wymusić na blondynie, żeby podała mi adres Gwen. Mogłem zrobić cokolwiek, jednak zamiast tego wolę pić na jakieś imprezie, na której znalazłem się w niewyjaśniony sposób.

W jednym momencie nie chciałem zgodzić się na chlanie, które proponował mi Brad, a w drugiej siedziałem w aucie jakiegoś gościa z jego pracy, który miał robić dzisiaj za kierowcę.

Niewiarygodne, jak wielką siłę przekonywania ma ten cymbał.

Wracam z pokoju na piętrze, gdzie zostawiłem z kilkoma innymi znajomymi swoje rzeczy. Z racji, że wychodzę ostatni, to biorę ze sobą klucz i tym samym przyjąłem na siebie obowiązek pilnowania go.

Z jednej strony to dobrze, bo nie mogę zbyt dużo wypić i muszę mniej więcej ogarniać, co się wokół dzieje, jednak z drugiej... Cóż, moją głowę nadal będą męczyć natrętne myśli z rodzaju tych, w których nazywam siebie samego dupkiem.

Z kuchni biorę zaopatrzenie na następne dwie, może trzy godziny, i ruszam w kierunku wyjścia na tyły domu. Przepycham się przez tłum ludzi, którzy jutro prawdopodobnie będą mieć mentalne problemy. Siadam na ławce, piwa stawiam na płytkach tuż obok jej nóg i wyciągam z paczki papierosa, którego po chwili odpalam. Zaciągam się nikotyną, która nie tyle daje mi ukojenie, a pozwala uspokoić huragan, jaki się wytworzył w mojej głowie.

Dym drażni mnie nieco w nos, ale ignoruję go i zajmuję się myślami, które nieco wyprowadzają mnie z równowagi.

Nieco, kurwa, bardzo.

Miałem zamiar się uspokoić, jednak jak widać cisza i spokój nie są dla mnie - dostaję przez nie jeszcze większego pierdolca.

Mam problemy ze swoją głową, ewidentnie.

Przy pomocy metalowego oparcia ławki otwieram piwo i niemal od razu biorę jego łyk. Nigdy nie przepadałem za tego typu alkoholem, ale przy konieczności zachowania świadomości, muszę się nim zadowolić. Wypijam całą butelkę i sięgam z nudów po telefon.

Wchodzę w konwersację z Gwen, która znajduje się gdzieś pomiędzy nieodczytanymi wiadomościami od napalonych lasek bojących się odezwać w realu, a dziewczynami, których propozycje odtrąciłem.

W zasadzie poza jednym krótkim komunikatem, jaki dostałem od Gwendolyn, nie ma nic więcej, więc właściwie ciężko to nazwać konwersacją.

Teoretycznie mógłbym naprawić swój błąd, choć minęło już kilka godzin, od kiedy odczytałem jej wiadomość...

Pytanie, co jest bardziej bezczelne: nie odpisanie w ogóle czy odezwanie się po dosyć długim czasie.

Dobra, gorzej raczej nie będzie.

Cillian: To ja powinienem cię przeprosić. Zachowałem się jak ostatni debil, Gwen.

Wpisuję tekst wiadomości i wysyłam go bez chwili zastanowienia. W tym samym momencie słyszę dźwięk przychodzącego powiadomienia i podświetlony ekran telefonu leżącego na ziemi, a potem drobną rękę, którą ktoś wyciąga, by go chwycić.

Roses[zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz