29 - Nie cierpię cię

48 8 23
                                    

*Agatha*

Picie wielu alkoholi nie przyniosło ukojenia, a jedynie ból głowy i szybsze pozbycie się ubrań. Chociaż na dobrą sprawę sama zdjęła z siebie praktycznie wszystko. Wspięcie się na drobny taras używając pobliskiej drabiny nie było trudne, a późniejsze wejście przez niezabezpieczone okno było banalnie proste. Przebudziła się przez ogromny ból głowy i nudności, panowała błoga cisza, co wskazywało na koniec bankietu. Księżyc górował, co wskazywało na środek nocy. Dokładnie pamiętała co wczoraj się działo, zastała śpiącego obok Ominisa zupełnie nago, przykryty zaledwie częścią koca, musiała wiercić się niesamowicie, gdyż większość nakrycia miała na sobie. Wczorajsza noc była obłędna i już nie mogła doczekać się powtórki, patrzyła na Ominisa i czuła motylki w brzuchu, działał na nią pociągająco. Przykryła delikatnie jego blade ciało, wychodząc ostrożnie z łóżka. Złapała się za głowę uznając swoje posunięcie za złe. Praktycznie na czworaka weszła do łazienki obok, spuszczając głowę do toalety, jednak ciało odmówiło i nie wymiotowała. Założyła luźną koszulę i bokserki na nagie ciało, które znalazła w komodzie blondyna. Postanowiła pójść do kuchni po jakiś sok bądź wodę, w pokoju Ominisa znajdowała się tylko resztka zawartości rumu, alkoholu miała dosyć na bardzo długi czas.

Schody skrzypiały pod ciężarem dziewczyny. Co chwilę do jej uszu dochodziły dziwne dźwięki i pojedyncze krzyki, miała wrażenie, że ktoś ją obserwuję. Nie zapamiętała drogi do kuchni, więc trochę gubiła się po willi, chodziła na palcach próbując nie wydać żadnego dźwięku. Po kilkunastu minutach spacerowania weszła w znane progi. W ciemnym zakamarku dostrzegła szklankę, a obok dzbanek z przeźroczystą wodą, nalała sobie ponad połowę i wypiła duszkiem. Otarła dłonią resztki wilgoci z ust, siadając na krześle i powtarzając tą samą czynność. Oparła łokcie na stoliku, a na dłoniach ułożyła brodę rozmyślając głęboko.

Skup się, wiesz po co tu jesteś. Jesteś na ostatniej prostej.

W końcu wstała i ruszyła z powrotem do sypialni. W jednym z korytarzy coś spadło za nią, robiąc dość duży hałas. Chciała podejść sprawdzić co to, ale nie miała różdżki, aby oświetlić sobie drogę. Chciała przyspieszyć idąc na wprost, jednak gdy ponownie obróciła się wpadła na tors rudowłosej dziewczyny, która nie wyglądała na zadowoloną jej widokiem. Miała skrzyżowane ręce, i choć jej twarz była zła to nie posiadała żadnej zmarszczki, jej brwi były idealnie rozstawione powodując jedynie lekki grymas.

- Czy ty wyszłaś z sypialni mojego narzeczonego? - powiedziała niespokojnym tonem, patrząc na nią z góry

No to mam przekichane

- N-nie - chciała zabrzmieć pewnie, lecz nie wyszło, w końcu na sobie miała bokserki jej narzeczonego - to mój znajomy, chciał mnie przenocować, źle się czułam za dużo wypiłam - uśmiechnęła się słabo i wybełkotała już pewniej, nerwowo przełykając ślinę

- Nie kłam! Co cię z nim łączy? - przyłożyła różdżkę do jej krtani

- Nic! Przysięgam! To tylko przyjaciel - podniosła ręce w geście kapitulacji

- To jak cię wczoraj posuwał zawdzięczasz przyjaźni? - warknęła łapiąc ją za włosy i ciskając do tyłu.

Była na przegranej pozycji, w jej oczach widziała furię, a bez różdżki czuła się bezbronna. Cofnęła się kilka kroków i wpadła kolejny raz na czyiś tors, tym razem o wiele większy, szerszy i umięśniony. Błagała, aby to był Ominis, ale niestety, spał słodko nie wiedząc co się teraz dzieje.

- Co z nią zrobić Astorio ? - Marvolo chwycił dziewczynę potężnymi rękoma, nie dając możliwości wyrwania się

- Marvolo, dowiedz się po co tu jest. Zaprowadź ją do lochów, pobawimy się trochę - wbijała jej różdżkę w poszczególne części jej ciała - później zobaczymy, nie może wejść pomiędzy mnie, a Ominisa

Day & Night | Ominis Gaunt x FemaleMC x Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz