14 - Wrota do piekieł

71 11 28
                                    

*Ominis*

Nie mógł wyrwać się z amoku po przeczytanie tak wielu informacji naraz, wciąż do niego to nie docierało. Siedział cały dzień zamknięty na cztery spusty w swoim pokoju, chociaż wcale nie musiał bo i tak nikt tam nie zaglądał. Obłożył się gorącymi ręcznikami udając chorobę, udał się do pielęgniarki, która nakazała mu leżeć przez dwa dni w łóżku. Po dłuższym namyśle, mógł się najprościej w świecie obłożyć okładami ochładzającymi, z niewiadomych przyczyn jego temperatura ciała zawsze była niższa niż powinna być. Jego temperatura nie wymagała na szczęście hospitalizacji. Ucieszył się na równe 37 stopni, mógł wrócić do zajęć od razu, gdy polepszy się jego stan zdrowia. Ostatnio coraz więcej osób przeziębiało się, więc dyrekcja wolała dmuchać na zimne, zostawiając uczniów w swoich domach. Leżał całymi dniami tracąc jakiekolwiek chęci do życia. Było mu smutno, ponieważ nie odwiedzała go osoba do której czuł sympatie. W dodatku Sebastian miał wrócić z samego rana, a wciąż go nie było.

Wieczorem dostał wiadomość od profesor Weasley, z nakazem o jego natychmiastowym wstawieniu się do jej gabinet, która wyraziła się jasno i klarownie, że jest to sprawa nie cierpiąca zwłoki. Przeraził się bo nigdy tak personalnej wiadomości nie dostał od wicedyrektorki. Od razu wstał na równe nogi i w sekundę ozdrowiał. Przebrał się w uniform szkolny, podniósł niezawodną różdżkę i wyruszył.

Zza jednego rogu usłyszał głośne śmiechy i podśmiechiwania. Stanął jak wryty, kiedy zrozumiał do kogo należą. Posmutniał w ułamku sekundy.

- Twoja skóra jest tak jedwabiście gładka

- Nie mów tak, bo się zarumienię

- Już to zrobiłaś

Kiedy usłyszał jak mlaszczą, wtapiając się w swoje usta jego smutek przejęła wściekłość. Zacisnął zęby i ruszył dalej, podążając żywszym krokiem do gabinetu widecydrektorki.

A więc to jest jej kochaś. Ciekawe kurwa czemu ukrywała ten związek. Jakby nie mogła tego powiedzieć jak człowiek, przecież zrozumielibyśmy.

Tak mi się zdaje...

Wchodząc do gabinetu za jego plecami zatrzasnęły się drzwi z niesamowitą prędkością. Podskoczył przestraszony.

- Proszę usiąść, panie Gaunt - starała się powiedzieć czule, ale słychać było złość w jej tonie, pospiesznie zajął jedno z wolnych miejsc - czy wiesz, co się stało z panną Wilsem?

- Skąd mam to wiedzieć? - odpowiedział chłodnym i spokojnym głosem

- Dosyć! - krzyknęła uderzając pięściami o stolik, a narzędzia na biurku podskoczyły wraz z jej uderzeniem - zadam jeszcze raz pytanie - poprawiła swoj głos na przyjemniejszy - czy wiesz co się stało pannie Wilsem? - przeciągała srogo wyrazy

- Obliviate - pękł pod wpływem presji, nie mógł tego dostrzec, ale na twarzy profesor pojawił się szok, jednak w głębi serca spodziewała się tego

- Dobrze, w takim razie opowiesz mi jak to się stało i który z was to zrobił, w innym wypadku wezwę tutaj Ministersto Magii - mówiła całkowicie poważnie, co dodatkowo przestraszyło chłopaka

- Ale...ale to nie my - jąkał się - przysięgam

- Gdzie jest Sebastian? - zapytała widząc szczerość chłopaka - Muszę z nim porozmawiać, miał już dzisiaj wrócić, a moja sowa wróciła zwrotnie z pocztą od niego

- Nie wrócił jeszcze - w jego głosie pojawiło się zmartwienie.

Wstał i już chciał opuścić to pomieszczenie, jednak przypomniał sobie o tym jak Agatha i Leander obściskiwali się na korytarzu. Zacisnął pięści wbijając sobie paznokcie w dłoń i ponownie zwrócił się w kierunku profesor

Day & Night | Ominis Gaunt x FemaleMC x Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz