33 - Milczenie jest złotem

44 8 8
                                    

*Agatha*

Astoria weszła do pomieszczenia tortur, w którym Agatha znajdowała się z bratem Ominisa, a raczej wparowała omal nie wywarzając drzwi, była zasapana i zdezorientowana, bynajmniej tyle zdążyła zaobserwować przez mgłę w oczach, wycieńczenie powoli uwydatniało się coraz bardziej.

- Mamy duży problem - powiedziała odciągając chłopaka na bok

- Co się dzieje? - był równie zdziwiony co Agatha, jednak ten zaczął się dodatkowo denerwować na te słowa - Mów szybko! - uniósł się łapiąc jej szatę

- Ominis wrócił - spuściła głowę niczym posłuszny zwierzaczek i przestała być harda

- Niedosłyszałem - przekręcił lekko bok głowy w jej stronę nadstawiając ucho

- Ominis wrócił - powtórzyła równie cicho

- Przecież słyszałem do cholery! - warknął podnosząc dłoń w jej kierunku, ale w porę powstrzymał się przed uderzeniem

- Nie drzyj się tak, nie wiem gdzie teraz jest - zdobyła się na pewny głos, patrząc Marvolo prosto w oczy

- To go kurwa znajdź, w końcu to twój narzeczony. Nie może do niej trafić - fuknął opryskliwie wskazując palcem na drzwi

- Dobra, zostaw to mnie - odetchnęła tak głośno jakby przez ten cały czas wstrzymywała powietrze - ale nic jej nie zrób, pamiętasz umowę

- Spokojnie, włos jej z głowy nie spadnie - cwaniacko zaśmiał się patrząc na plecy Astorii, która równie szybko wyszła - wstań - rozkazał patrząc na Agathe, ta posłusznie wykonała polecenie - powiesz w końcu po co tu jesteś? - wymachiwał różdżką zmniejszając dystans

Nie chciała mówić, nie powie to umrze, jak powie to tym bardziej. Milczenie jest złotem, prawda?

- Mów do cholery! - krzyknął wprost przed jej twarzą

No może nie w tym przypadku.

- Nic ode mnie nie wyciągniesz, możesz zapomnieć - uśmiechnęła się słabo w jego kierunku, pierwszy raz przez ułamek sekundy spotkała się z jego wzrokiem i zobaczyła prawdziwą furię.

- Widzę, że po dobroci się nie da. Imperio! - rzucił bez zastanowienia

Stanęła sztywno i poczuła jak jest uwięziona we własnym ciele, jedynie co miała prawo wykonywać sama to oddychanie, chociaż gdyby teraz kazał jej przestać nabierać powietrze to by posłuchała. Miała obojętny wzrok czekając na rozkazy, biła się w środku próbując przejąć ponownie kontrolę nad sobą. Chciała płakać, ale nie mogła, chciała krzyczeć, ale było to niewykonalne. Potworne zaklęcie i straszne uczucie.

Nie wiedziała co zaraz będzie się dziać, mentalnie przygotowywała się na najgorsze katusze związane ze śmiercią, już nic innego nie mogło ją spotkać. Modliła się, aby jej śmierć była szybka i bezbolesna, jedyne czego chciała na koniec swoich dni to dodatkowy ból i cierpienie.

Właśnie teraz zaczęły docierać inne bodźce, stanęła śmiercią twarzą w twarz już nie raz, ale zawsze mogła się bronić. Żałowała wielu rzeczy w swoim życiu, ale wspomnienia zostały, teraz w głowie oprócz tych złych miała także te dobre, te do których z chęcią by wróciła. Z głębokich przemyśleń wybił ją Marvolo, który ruchem swojej różdżki rozwiązał jej sznury na dłoniach, po czym rzucił w nią metalową pieczęcią, która wcale nieprzypadkowo trafiła w jej twarz. Usłyszała gruchnięcie kości, prawdopodobnie w tym momencie złamał jej nos, poczuła w momencie spływającą krew na swoje usta.

- Włóż do kominka - powiedział władczo stojąc tuż obok, czuł się zwycięzcą - teraz przyłóż wysoko na udzie

Próbowała, naprawdę starała się zabrać rozgrzany do czerwoności metal. Płaska linia zaczęła być widoczna już po sekundzie. Patrzyła w rozpalone miejsce, które przebiło już bokserki wbijając się z materiałem w skórę i dostając się do mięsa, przez rozgrzane ciepło, gdy Marvolo kazał odsunąć pieczęć, krew nie leciała z rany.

Day & Night | Ominis Gaunt x FemaleMC x Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz