Zażenowany Sebastian skierował się w stronę wyjścia, na odchodne spojrzał niezrozumiale na wciąż zszokowanego przyjaciela. Zapewne zastanawiał się co mu strzeliło do głowy z tym pomysłem.
Ominis w końcu przestał odczuwać niezręczny wzrok bruneta na sobie i po chwili można było usłyszeć zamykające się drzwi. Głośno wypuścił powietrze, które wciąż trzymał w płucach, po paru minutach uspokoił swoje wnętrze i mógł usiąść, a w zasadzie od razu położyć się. Poklepał poduszkę pod głową dostosowując ją do swoich potrzeb.
Merlinie, jakie on miał delikatne ustna...
Nie myśl tak głupku. Pomyśl o tych pięknych jedwabistych losach Agathy, są przecież wspaniałe.
Za to Sebastian ma cudowne głębokie usta, ale Agatha ma smukłą i przyjemną skórę.
Oboje są cudowni.
Idiota ze mnie...
Klepał się dłońmi po głowie próbując bólem przekonać siebie, aby nie myśleć o tej dwójce.
Głupoty trzeba było odstawić na bok i powoli zacząć przygotowywać się do wieczornego wyjścia.
*Agatha*
Malowanie się nigdy nie wychodziło jej dobrze, jak zwykle przystała jedynie na przyciemnieniu sobie lekko rzęs, następnie nałożyła smakowy jabłkowy błyszczyk na usta. Włosy spięła w dostojnego koka wyciągając dwa kosmyki włosów po bokach. Spod łóżka wyciągnęła kilka kartonów i walizkę, nie miała zbyt dużo swojego dobrobytu z odzieżą. Znalazła przepiękne czarne wiązane buty za kolana, które od razu wpadły jej w oko, założyła do tego ciemne spodnie i błyszczący się pasek. Z szafy wyciągnęła luźną białą koszulę z herbem domu, których miała akurat multum, włożyła ją w spodnie, na to narzuciła krótką zieloną kamizelkę w kratkę z kołnierzykiem, a na koniec zawiązała dokładnie swój zielony krawat.
Podciągnęła rękawy do łokci, a widząc na prawej ręce jedną długą bliznę na zewnętrznej stronie dłoni czuła się nieswojo. Walki w poprzednim roku odcisnęły ogromne piętno na jej ciele szpecąc je doszczętnie.
Wypsikała się swoimi ulubionymi perfumami bzu ruszając w drogę. Stanęła przed schodami na górze, a na dole czekał już oparty o ścianę Ominis. Wyglądał... po prostu cudownie.
Czy on ubrał się tak ładnie... dla mnie?
Nie mogła odwrócić od niego wzroku, nawet nie zauważyła jak bardzo stoi zestresowany.
Pierwszy krok
Długie nogi Ominisa wydają się nie mieć końca
Drugi krok
W taktowny sposób przeczesuje sobie włosy palcami
Trzeci krok
Pierwszy raz widzę, żeby miał takie rozczochrane włosy.
Czwarty krok
Oh Merlinie...
Piąty krok
Odwraca się w moim kierunku. Zaraz moje serce wyskoczy
Szósty krok
Tajemniczość jego wzroku zaraz doszczętnie mnie pochłonie
Siódmy krok
Jego pojedyncze piegi dodają mu cholernego uroku
Ósmy krok
Moje kolana trzęsą się niesłychanie
CZYTASZ
Day & Night | Ominis Gaunt x FemaleMC x Sebastian Sallow
FanfictionTrójka wężów po zakończonym piątym roku rozstaje się we wrogich stosunkach, nie dopuszczali do siebie informacji z faktem, iż każdy dołożył cegiełkę od siebie do tej tragedii. Agatha Wilsem postanawia podjąć ryzyko grając w ciemno po raz ostatni raz...