*Sebastian*
Kłamstwa większe czy mniejsze już nie znaczyły zbyt wiele. Życie w kłamstwie i nieuczciwości od piątego roku stało się domenom Sebastiana, sam dziwił się jak jeszcze nie pogubił się w tych zbieżnych zeznaniach, a może tylko mu się wydawało, że się w nich nie gubi. Czasem sam nie odróżniał własnej mistyfikacji od rzeczywistej rzeczywistości. Poznany duch w lesie mówił prawdę, chyba, ciężko stwierdzić. Profesor Joil od dawna wspominał o dziewczynie jako jedynej desce ratunku dla jego siostry. Dawał Sebastianowi skrupulatne instrukcje na temat ich prywatnego przedsięwzięcia, w którym punktem kulminacyjnym była Agatha. Coś ostatnio zaczęło się psuć, profesor stał się bardziej nerwowy, tajemniczość z jego strony zaczęła irytować, a niewiedza dobijać. Co robił źle, chciał przecież tylko uratować swoją małą siostrzyczkę, nie dało się po drodze uniknąć zbierania srogich żniw. Każdy cierpiał, spaliłby cały świat dla Anne, dla małej drobnej istotki, która była tylko przypadkowym naczyniem klątwy rzuconej trzy lata temu przez paskudnego i bezdusznego Rookwooda. Gdyby tylko żył... własnoręcznie zabiłby go.
Dręczyły go wyrzuty sumienia, czy faktycznie wykorzystał dziewczynę tylko i wyłącznie dla swoich celów, czy to prawdziwe uczucie? Mroczne zakamarki w jego myślach zaczynały się odzywać. Pojawiła się znikąd, ona, Agatha Wilsem. Jednakże przypadki nie zdarzają się często, może to nie był zbieg okoliczności. Dziewczyna nadgoniła calutki materiał w rok, ba nawet była lepsza od większości osób w tej szkole, pomijając tą niespotykaną zdolność wyróżniała się szeroką wiedzą. Spotkał miłość życia, albo wroga, z którym nie warto się bratać.
Był jeszcze Ominis. Wieczny przyjaciel, na dobre i na złe. Teraz już raczej nie przyjaciel, ale ciężko powiedzieć to przed sobą. Miał wiele dziewczyn, ale do żadnej nie czuł tego co do Agathy i Ominisa. Był głupi łącząc więzi głębszych uczuć z osobami do których nie czuł zupełnie nic, były zapchaj dziurami potrzeby bliskości. A wszystko to co było mu bliskie sercu, leżało tuż na wyciągnięcie ręki. Czemu zawsze musiał ją zabierać, gdy było już tak blisko. Teraz to się zmieni.
Nie zamierzał iść wcale do profesora Joila, lecz prosto do dormitorium. Na dzisiejszy wieczór przygotował coś specjalnego i nie zamierzał tego zmarnować. Pościelił oba łóżka, posprzątał z nich większy bałagan. Księga Agathy, która wciąż znajdowała się pod jego łóżkiem wariowała. Wyrzucił ją przez okno, a ta wylądowała na tafli jeziora płynąc daleko z wodnym prądem, zastanawiał się czemu właściwie nie zrobił tego szybciej. Choć Ominis nie posiadał wzroku, to nie zamierzał zostawić pokoju bez romantycznego przygotowania. To nie leżało w jego zachowaniu, romantykiem był, i żadna dotychczasowa kobieta dotychczas nie marudziła, do ani jednej nie pałał sympatią, ale randki proponował stale i na każdej coś się zawsze wyróżniało, ta była wyjątkowa, pierwszy raz z mężczyzną w dodatku z niewidomym. Przygotował na swoim łóżku wiązania, które przymocował do krańców łóżka, przyjemnego w dotyku łącza jeszcze nie próbował i na samą myśl pobudzało to zmysły. Trzymał opaskę na oczy w dłoniach, ale zdał sobie sprawę z tego, że jest zbędna, rzucił ją na komodę obok. Przygasił świece znajdujące się w pokoju i rozprowadził łagodny olejek zapachowy lawendowy unoszący się w powietrzu, uchylił okno, aby dostało się świeże powietrze i mogło zmieszać się z lekkim zapachem.
Myśl, co może mu się spodobać...
*Ominis*
Zastanawiał się, gdzie wywiało Agathe. Sebastian dopiero co wyszedł, więc miał trochę czasu na poszukanie jej. Zaczął on najbardziej banalnego miejsca, którym była krypta, jednak jak na złość nie było jej tam. Ile by dał, by znowu nakryć ją na wyłanianiu się z tej przeklętej szafy zegarowej, teraz ucieszyłby się, zamiast krzyczeć na nią jak ostatni idiota. Na początku przesiadywała dużo w szklarniach pracując pod czujnym okiem profesor Garlick, jednak tam też ani śladu, fakt w połowie piątego roku nie przesiadywała tam poza zajęciami, chyba znudziły jej się rośliny. Taka sama sytuacja tyczyła się eliksirów, chociaż w tym była naprawdę pojętna. Z tych ważniejszych została tylko biblioteka i wieża astronomiczna. Irytek w progu powitał go swoim skrzeczącym głosem, o tyle dobrego, że nie musiał zagłębiać się w szerokie progi księgozbioru, gdyż poltergeist wykrakał o braku żadnego ucznia w tym miejscu. Zostało do zwiedzania ostatnie najbardziej oddalone miejsce, ból nóg stawał się powoli odczuwalny, ale nie zamierzał odpuszczać.
CZYTASZ
Day & Night | Ominis Gaunt x FemaleMC x Sebastian Sallow
FanfictionTrójka wężów po zakończonym piątym roku rozstaje się we wrogich stosunkach, nie dopuszczali do siebie informacji z faktem, iż każdy dołożył cegiełkę od siebie do tej tragedii. Agatha Wilsem postanawia podjąć ryzyko grając w ciemno po raz ostatni raz...