^Rozdział 8^

38 7 0
                                    

W prędkości światła umiejscowiłam kubek w zmywarce i wyleciałam z pomieszczenia. Wyszłam na samą górę i usiadłam zaraz obok jakiejś kuszy i oddzwoniłam do Victori, tu mogę z nią gadać na głośniku bez strachu że palnie coś czego  nie powinna.
Victoria: CO TO ZA ROZŁĄCZANIE SIĘ ?!
Liza: TYPIARO JA WIEM CO TY CHCIAŁAS POWIEDZIEĆ, BYŁAŚ NA GŁOŚNIKU ONI SIE NIE MOGĄ DOWIEDZIEĆ 
Victoria: No dobra sory, ale na prawdę nikt nikt nie wie?
Liza: Hmm w sumie to tylko Aaron wie 
Victoria: Mmmm może to cos znaczy? Jesteście razem?
Liza: Nie coś ty xD Ale jak na niego patrzę to chyba mu zależy 
Victoria: Z kim masz pokój? 
Liza: Z nim, jako jedyny miał opcję żebym spała u niego booo genialny Lance zamiast zwykłego łóżka kupił mu dwupiętrowe 
Victoria: Debil xD Tylko żeby dzieciów nie było. Ja ciocią być w tym wieku nie mam zamiaru
Liza: Dobra kurwa skul pysk dobrze, mam ci przypomnieć kto zarywa do ciebie, co?

Zaczęłam jej określać naszą relację i moje uczucia 
Liza: Problem tylko w tym że nie znam go prawie w ogóle 
Victoria: Ja na twoim miejscu bym poczekała i zobaczyła jak się to rozwinie, jeśli się nic nie zmieni to będziesz miała pewność że jesteście sobie przeznaczeni.
Liza: Ty to masz rozwiązania, jesteś łbem ale za to cię kocham haha 
Victoria: Ejjjj a opiszesz mi jak smakują jego usta?
Liza: Eeee a po co?
Victoria: No wiesz... chuj mów nie pierdol 
Liza: Były.. miękkie, lekko suchawe... Ale takie... jakiego by tu słowa użyć...  MAM WYJĄTKOWE. Jego usta są wybitnie wyjątkowe. Takie no ... dobre 
Victoria: Ktoś nam się tu zakochał
Liza: Nie p-prawda 
Zaczęłam się jąkać

Victoria: Haha, ejjejejjeje a wgl pamiętasz jak byłyśmy razem na Olimpiadzie Rycerskiej w tym roku?
Liza: No pamiętam, nieźle się odpierdalało ale co w związku z tym?
Victoria: Nie pamiętasz kto wygrał? Na kogo czekałaś całą Olimpiadę? Dla kogo tam poszłaś? Na kogo się lampiłaś cały czas? 
Liza: Na najprzystojniejszego rycerza na świecie.
Rozmarzyłam się
Victoria: Czyli?
Liza: No na Aarona... Ale on jest taki zajebisty 
Victoria: Hahaha powodzonka ci życzę, tylko jak wy tam będziecie razem to nie zapomnij o mnie 
Liza: No oczywiście, żarty sobie robisz? Muszę cię nauczyć skakać po balkonach
Victoria: Nie mogę się doczekać
W tle można było usłyszeć tłuczenie szkła i huki 
Liza: Kurwa co tam? Burdel?
Victoria: Gorzej, moja siostra zaraz mi pokój rozpieroli, lata z patykiem i udaje rycerza. Uderza w losowe przedmioty w pokoju, muszę kończyć bo zaraz ja dostanę

Rozłączyłam się i siedziałam tak chwilę, gdy nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu i przytulił. Wystraszyłam  się i zobaczyłam kosmyk rudych włosów, uspokoiłam się ale po chwili uświadomiłam sobie że ja gadałam O NIM zestresowałam się i wydukałam przerażona 
Liza: Proszę powiedz że nic... z tej rozmowy nie słyszałeś... 
Aaron: Tak się składa że jestem tu odkąd mówiłaś o moich suchych ustach hahe 
Zaśmiał się standardowo tak śmiesznie, odwróciłam się wzrokiem przerażonym, zażenowanym i załamanym w jednym. Wstałam i odwróciłam się i schowałam swoją prawdopodobnie czerwoną twarz w ręce. 
Aaron: Tak słodko się rumienisz 

Złapał mnie za talie i odwrócił w swoją stronę, odgarnął pasemko włosów które opadał na moją twarz i założył za ucho. Wziął moje dłonie tak abym nie mogła się zakrywać.
Aaron: Mam nadzieję że nie przeszkadzają ci moje jak to stwierdziłaś suche usta 
Pomrugał mi przed ryjcem, opuściłam głowę. Nie na długo bo chłopak złapał mój podbródek i podniósł z powrotem, długo się nie zastanawiając złapałam jego policzki i pocałowałam go. Złapał mnie w talii i oddał pocałunek. Jego usta są serio smaczne i nawet nie przeszkadza mi ta suchość. Fox dołączył język, próbowałam wziąć dominację ale nie pozwolił mi na to. Po odsunięciu się na początku była cisza, lecz on ją przerwał.
Aaron: Wiesz... ja tam uwielbiam twoje usta  
Liza: A czy ja mówiłam że nie uwielbiam twoich? 
Aaron: Mam dla ciebie propozycję 
Liza: Słucham 
Aaron: Co ty na to żeby kręcić? No wiesz zacho-
Liza: Wiem co to znaczy spokojnie

Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam jego zarumienioną buźkę.
Aaron: Sama przyznasz że za wcześnie na bycie razem więc...
Liza: Zgadzam się, czemu miałabym się nie zgodzić
Aaron: Nawet nie wiesz jak się cieszę 
Liza: Ja też 
Ponownie posmakowałam jego ust, chłopak zaproponował żebyśmy poszli coś zjeść do kuchni, zgodziłam się.

 Na nasze a bardziej moje nieszczęście  Clay siedział przy stole jakby wiedział że my teraz w tej minucie, sekundzie tam przyjdziemy. Popatrzyłam na niego lecz szybko odwróciłam wzrok. 
Clay:  Siostrzyczko, możesz mi wytłumaczyć twoją logikę skakania po balkonach za żelkami?
Liza: Eeee... jakbyś jadł jedzenie szpitalne to sam byś spierdolił po żelki bądź inne zjadliwe jedzenie. Kurwa jakie jedzenie za wysokie kieruje to było rozbablana góra ala ryżowa nie jedzenie.
Clay: Rozumiem twoją desperację ale nie mogłaś poprosić aarona żeby ci kupił? Chodził do ciebie codziennie. 
Liza: W środku nocy?
Aaron, Clay: JAK TO W NOCY?!
Liza: No wyszło tak że nie mogłam spać, dobitka, załamka nerwowa takie tam i otworzyłam okno żeby się przewietrzyć. Zobaczyłam sklep 24/7 i balkon zaraz koło mojego okna. Więc otworzyłam okno na oścież i wyszłam na niego i tak schodziłam w dół, a później się wciągnęłam z ryzykiem spadnięcia. Ale na szczęście nikt się nie zczaił że mnie nie było i wjebałam se żelki było zajebiście poszłam spać. 

Clay się załamał Aaron to samo, nie mówiłam mu o tym po prostu. 
Aaron: Czemu ja o tym nie wiedziałem? Jak tyś spierdoliła ze szpitala? 
Clay: To było niebezpieczne!
Aaron: Co nie jest niebezpieczne jest nudne.
Wzruszyłam ramionami i zaczęłam jeść
Liza: No i to jest dobre jedzenie, w końcu kurwa 
Aaron: A śniadanie jakie dziś było?
Przełknęłam 
Liza: Nie wkurwiaj mnie dostałam dwie suche kromki z nieposmarowanym dokładnie masłem.
Wzięłam kolejną krewetkę i dokończyłam swoją wypowiedź 
Liza: Mówiłam wam już że moje pomysły nie koniecznie są przemyślane, ale wiecie...
Zjadłam i z pełną gębą
Liza: Udało się 
Clay: Ale to jest niezgodne z zasadami! I mogło ci się coś stać!
Liza: Chuj, mnie to... Znaczy ekhem... To nie była najniebezpieczniejsze co zrobiłam, jaklbyś był świadkiem niektórych planów moich i Victori to byś się zesrała na miętowo na miejscu. 

Dojadłam wszystko i poszłam  z Aaronem do pokoju, skoczyłam pod prysznic przebierając się w piżamę. Byłam już gotowa żeby wchodzić na górne łóżko ale chłopak powiedział
Aaron: Nie chcesz spać ze mną? Miejsca dość jest 
Bez zastanowienia wskoczyłam koło niego przytulając się do rudowłosego. Okrył nas kołdrą. 
Aaron: Dobranoc krasnoludku 
Liza: Dobranoc rudzielcu 
Cmoknął mnie w czoło i oboje po jakimś czasie usnęliśmy 

-Nowa w Drużynie- NEXO KNIGHTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz