^Rozdział 34^

22 3 5
                                    

18+

LIZA

Byłam wściekła na brata, kurwa mało tego chuj wie czemu też na Aarona, Max'a i kurwa całe to jebane pierdolone życie! Czemu mi się przydarzył taki wybór? czemu się tak przywiązałam do Max'a? Muszę wyładować emocję, weszłam na holosalę i włączyłam sobie tryb średniozaawansowany. Dawałam z siebie wszystko, uderzenia były pełne złości, charyzmy i nienawiści do tego świata.  Nie mam pojęcia ile czasu minęło, ale wycieńczona położyłam się na środku. ściągnęłam hełm i oddychałam głośno. 

Pojawił się Merlok na ścianie. Ten też się kurwa wtrynia tam gdzie go nie trza. 
Merlok: O na litość Liza co ci jest?
Liza: Nic, musiałam wylać swoją frustrację na cały świat. 
Wydyszałam 
Merlok: Miałaś się nie przemęczać. 
Liza: Astma jest skutkiem ubocznym działania Uroku, jeśli korzystam z uroku mam astmę. Jeśli nie korzystam z uroku nie mam astmy. Czary mary. Po za tym, nie pozwalacie mi trenować tak żeby to dawało efekty, więc robię to sama. 

Ledwie wstałam i na nogach jak z waty udałam się do pokoju. 
Aaron: Jezu Liza coś ty robiła? Miałaś się nie przemęczać. 
Liza: Miałam, ale słuchaj. Czasem są momenty w moim marnym życiu, na które reaguję agresją i złością. Jeśli nie mogę trenować z wami tak jak wy, to trenuję sama.  

Ściągnęłam zbroję i wzięłam czyste ubrania. 
Liza: Po za tym, gdyby nie to, że dzięki napierdalaniu się wyładowuje emocje i najprościej mi się myśli to pewnie bym kogoś zajebała, albo coś rozjebała. 
Dopiero po powiedzeniu tego zdałam sobie sprawę, że w tym samym pomieszczeniu, w tej chwili jest Max... Który dokładnie to zrobił. 
Max: Dzięki...
Liza: Boże przepraszam, to nie było specjalnie. Wybacz, dalej zapominam, że tu jesteś. 
Max: Nie no nic się nie dzieje, ale teraz przynajmniej wiemy, że jesteśmy identyczni. Dlatego nigdy by nam nie wyszło. 
Aaron: Co masz na myśli?
Powiedział podejrzliwie i podniósł brew. 
Max: Aaron... patrz. Jeśli dwie osoby będące w głębokiej relacji mają taki sam charakter to jest trochę jakby ogień próbował zwalczyć ogień. Albo woda zwalczyć wodę. Wiadomo to nie ma sensu. Bo dwa ognie tworzą większy ogień, czyli zaostrzenie się konfliktu. A Woda próbując ugasić wodę jedynie da do zrozumienia, że jesteście dla siebie zbyt delikatni, nie chcąc na siebie wrzeszczeć, chowacie urazę, ale po pewnym czasie z małego jeziorka powstanie wielkie tsunami, które spowoduje rozstanie. Natomiast jeśli jedno z was jest wodą, a drugie ogniem, porozumiecie się idealnie. Woda będzie gasić zapał ognia, a ogień nagrzewać wodę by wyparowała i nie chowała urazy, konflikty między wodą a ogniem wydają się oczywiste, ale taka jest kolej życia. Nie ma relacji, żadnej relacji bez konfliktów. Ale trzeba podchodzić do nich delikatnie jak woda, ale mówić prosto z mostu jak ogień. 
Liza: No dobra i do czego zmierzasz? 
Max: No kurwa. Zmęczenie źle działa na twój umysł. Powiedziałem wcześniej, że mi i Lizie by nie wyszło, a dlatego, że oboje jesteśmy ogniem. Za to ty jesteś wodą, jesteś spokojny, wyrozumiały itd. Idealnie nadajesz się dla Lizy której charakter można porównać do ognia. 
Liza: Aaaaa to ma teraz sens
Aaron: I nawet ma rację haha dobry jesteś ziom. 
Max: Dzięki, ale ... nikt nigdy mnie nie docenił. Więc zakładam, ze nawet gdyby Liza nie była z tobą Aaronie, to też bym nie miał szans z tego samego powodu. 

Serce mi pękło jak to powiedział. Ale miał trochę racji, ogień nie może zwalczyć ognia.  Ciekawe czy powiedział to wszystko dlatego, że na prawdę tak myśli, czy żeby Aaron w końcu przestał być zazdrosny. Poszłam pod prysznic, polewałam się ciepłą wodą i myślałam nad swoim życiem. Nie zważając na to czy powiedział to szczerze czy nie, być może lepiej byłoby mi przy Aaronie jednak, ale Max jest osobą która jak nikt inny zasługuję na happy end. Niestety, nie wiem co zrobić, by doszło to skutku.  Zależy mi by cała ta nasza przygoda dla każdego skończyła się dobrze. Niestety nie wiemy co przyniesie jutro. 

Gdy wyszłam z łazienki, minęłam się z biegnącymi rycerzami. 
Liza: Gdzie lecicie? 
Aaron: Kochanie proszę nie złość się, że idziemy bez ciebie. Monstrux zaatakował i lecimy walczyć. Nie będziesz zła?
Liza: Po tym treningu co se jebłam to nawet nie.
Dał mi buziaka i poleciał na deskolotce do reszty. 
Super czyli zostałam sama z... Max'em. 

Weszłam do pokoju i jebłam się na swoje łóżko. Nagle z dupy dostałam poduszką w twarz. 
Liza: Kurwa kolego tak się bawić nie będziemy. 
Zatrzymałam się w czasie i przeszłam na jego łóżko. Wolałam zatrzymać czas, nigdy nie wiemy kiedy wrócą rycerze. Zawisnęłam nad nim i przylegając ustami do jego wybudziłam go z transu, był w szoku, ale gdy doszło do niego co się dzieje pogłębił pocałunek.  Odsunęliśmy się po czasie. 
Max: Co chcesz robić?
Liza: Stworzyć wielki płomień. 
Po tych słowach Max rzucił się na mnie i w moment nie mieliśmy na sobie żadnych ubrań. Zatopiłam się w jego ustach cały czas nie przestając obmacywać jego ciała, on robił dokładnie to co ja. 

Zdecydowaliśmy się przenieść na dolne łóżko, gdyż nie chcemy stąd spaść, czy złamać desek. 
Dominował Max rzucił mnie na materac i rozłożył moje uda, zaczął lizać moją dziurkę co chwilę wkładając do niej język, gdy to mu się znudziło włożył dwa palce. Było mi tak cholernie dobrze. Płonęłam po prostu.  Poczułam nadchodzącą falę przyjemności która otoczyła moje ciało. Nie zdążyłam dojść do siebie, a on już we mnie wchodził. Powoli i delikatnie, nie chcąc zrobić mi krzywdy. 

Oh my goood this is biggg. Zajęczałam mu do ucha, gdy wszedł po nasadę. Dał mi chwilę na przyzwyczajenie, a uwierzcie było do czego. Był dużo większy i grubszy niż Aarona. Byłam tak podniecona, że ignorowałam już ból i sama starałam starałam się nabijać na niego. Przejął inicjatywę i wykonywał powolne, lecz jakie mocne ruchy, za każdym razem uderzając w czuły punkt. 
Max: Nie wiesz jak długo na to czekałem. Jak bardzo cię pragnąłem.
Z każdym słowem przyśpieszał, a ja jęczałam głośno, bardzo głośno. 

Poczułam pustkę wyszedł ze mnie i kazał otworzyć buzię, doszedł idealnie w moje usta. Przełknęłam to i role się odwróciły. Teraz to on leżał, usiadłam tyłem i zaczęłam się nabijać, skakałam po nim szybko co jakiś czas kręcąc biodrami by doznania były większe. Słyszałam jak pomrukiwał z przyjemności, dawało mi to taką satysfakcję i nakręcało do dalszego działania, po chwili doszłam, a chłopak zaraz po mnie na moje plecy. 

Wiedząc, że to prawdopodobnie nasz pierwszy i ostatni stosunek nie ograniczaliśmy się, co do pozycji i czasu. Wypróbowaliśmy chyba wszystko, to brał mnie na pieska, zaraz przy ścianie trzymając mnie, to ja ponownie skakałam na nim. Za każdym razem, gdy we mnie wchodził czułam się jak w raju i nie chciałam by wychodził. Leże teraz na nim i oboje ciężko dyszymy.
Max: O kurwa to było wspaniałe
Liza: Zgadzam się, ale chyba jeszcze nie kończymy. Czas i tak nie płynie.
Max: Przekonałaś
Po czym znowu we mnie wszedł. Zajęczałam jego imię i poprosiłam o więcej. 

Pieprzyliśmy się dobre parę godzin, ale było warto. Jednak zmieniam zdanie, jest nowa osoba która rucha najlepiej. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

-Nowa w Drużynie- NEXO KNIGHTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz