^Rozdział 9^

54 4 0
                                    

Obudziłam się sama, popatrzyłam na telefon. 09:10. Czyli mają trening, wygrzebałam się z łóżka, otworzyłam szafę ubrałam strój (bez zbroi) i ogarnęłam się w łazience. Poszłam zobaczyć co u reszty. Merlok był zamyślony a Ava jak zwykle coś klikała.
Liza: Nad czym pracujecie?
Ava: Kończymy wynalazek który zaczepimy ci do hełmu i wspomoże oddychanie. Dzięki temu na treningach nie będziesz się dusić.
Liza: Oo wow dzięki
Merlok: Ja się zastanawiam jakim cudem tak szybko odzyskałaś siły. Mam jedno przemyślenie ale mam nadzieję że to nie to...
Liza: Sama się zastanawiam, od razu po wybudzeniu o własnych siłach usiadłam, a na następny dzień chodziłam.
Ava: To fizycznie nie możliwe, ludzkie ciało leżące parę dni bez ruchu nie ma siły żeby mówić.

Merlok się zaczął zastanawiać i powiedział
Merlok: Czy kiedykolwiek jak się skaleczyłaś zauważyłaś że twoja krew była jakaś... inna?
Liza: Tak właściwie to nie, jest po prostu o wiele jaśniejsza i płynniejsza.
Merlok: Tak ja przeczuwałem...
Liza: Jak bardzo źle?
Merlok: Jesteś córką Wandy, inaczej Ruiny.. Urodziłaś się już po tym jak Monstrux rzucił na nią urok..
Liza: Jaki urok? Opowiedz mi o tym proszę
Merlok ponownie się zawahał
Merlok: Nie jestem pewny czy jesteś gotowa.. hmuhm muh
Liza: Chce wiedzieć...
Merlok: No dobrze, usiądź i skup się
Wykonałam polecenie i szczerze zaczęłam się stresować

Merlok: To dość skomplikowane, ehhh hmuhm mhum... Za czasów przed waszymi narodzinami, ja, wanda i monstrux byliśmy takim trio przyjaciół, aż do momentu gdy monstruxa kusiło zło. Odwrócił się od nas, w tamtym okresie urodził się Clay. Wanda musiała się nim zajmować, bo jej mąż ciągle coś. Nie przemyśleliśmy że Monstrux odwróci się ku mroku i będzie chciał zabić noworodka... Ukrywaliśmy twoje brata aż do jej drugiej ciąży... Monstrux się dowiedział o tobie, dalej nie wiemy jak, zaskoczył nas. W 5 miesiącu ciąży rzucił urok platynowej róży na twoja matkę, niestety urok wpłynął na ciebie. Po twoich narodzinach, byłaś celem monstruxa, żeby było dla was najlepiej oddała was.. Gdy urok zaczął na nią działać również ona odwróciła się ode mnie. Po paru latach zamieniła się w kamień, a monstrux... nie wiem dokładnie co się z nim stało.
Westchnął, siedziałam w szoku, jak zawsze mam jakiś komentarz tak teraz morda jakby zaklejona.

Nie wiedziałam co myśleć, ale jąknięciami wypowiedziałam pytanie żeby dojebać się jeszcze bardziej
Liza: N-na na czym po-polega to zaklęcie
Merlok: Oj dziecko to nie zaklęcie... tylko urok.. czyli takie o wiele silniejsze zaklęcie tylko... wietrzne. Urok platynowej róży... krew potrafi zmieniać odcień na platynowy i jest strasznie rzadka. Jeśli zaklęcie cię uderzyło tak mocno jak Ruinę to obawiam się że przy kontakcie z innymi zaklęciami zamienisz się w kamień. Istnieje też opcja że nie dotknęło cię tak mocno i nie nosisz na sobie tego uroku.
Liza: Nexo moce to chyba twoje zaklęcie? Przy walce po egzaminach nic mi się nie stało gdy podniosłam tarczę.
Merlok: Czyli na szczęście nie dotknął cię ten urok tak mocno jak się obawiałem. Lecz na pewno w jakimś stopniu. Tak można wytłumaczyć twoją piekielnie szybką regenerację.
Liza: Czyli jedyną rzeczą tą platynowa krew i szybka regeneracja?
Merlok: Na to wygląda że tak, tylko to może mieć różne skutki. Nie wykorzystuj tego specjalnie.
Liza: Dobrze
Ava: Nawet dla mnie jest to niezrozumiałe i szokujące
Liza: Musze to rozchodzić, przejdę się na spacer

Weszłam do siebie do pokoju i wzięłam telefon, miecz i cygary.
Wzięłam swój pojazd i ruszyłam w stronę lasu nieopodal. Zostawiłam pojazd za krzakami żeby nikt mi go nie zapierdolił. Tak jak mówiłam jestem zdrowo pierdolnięta wdrapałam się na jedno z dość wysokich drzew, usiadłam na gałęzi gdzieś 5 metrów na ziemią. Zapaliłam. Nie chce się uzależniać ale to muszę przepalić ja pierdole no. Po 19 latach życia dowiaduję się że jest na mnie cząstka jakiegoś uroku. Po wypaleniu zaczęłam mój "trening" skakałam po drzewach łapiąc się co następnej gałęzi, po czym zjechałam na lianie w dół. Wyciągnęłam miecz i zaczęłam walczyć z powietrzem. Wiedziałam że nie pozwolą mi trenować dwa razy dziennie więc będę to robić sama. O 15 drugi trening z moim Aaronem... Znaczy nie kurwa on NIE jest mój, tylko kręcimy.

Przypadkowo skaleczyłam się o gałązkę, ukazała mi się mała rana na palcu, zaczęła z niej wypływać platynowa krew. Przestraszyłam się bo zawsze była po prostu jaśniejsza a nie platynowa. Mam rozkmine skoro regeneruję się szybciej to może jak pomyśle że tam nic nie ma to może się zregeneruję. Zamknęłam oczy i pomyślałam że tam nic nie ma. Po otworzeniu oczów na palcu nic nie było. Wystraszyłam się, ale wsm olałam to i kontynuowałam trening. Po 20 minutach wróciłam do fortrexu. Poszłam odłożyć paczkę żeby nikt jej nie znalazł i przebrałam się, dalej byłam w jego bluzie ale założyłam dresy. Wzięłam kawę i poszłam do kuchni, od razu z salonu przyleciał Aaron i przytulił mnie.
Aaron: Gdzie ty byłaś tyle czasu? Tęskniłem za tobą
Liza: Byłam się przejechać, pojazd stestować
Aaron: No dobrze, czy to moja bluza?
Liza: Eeee... tak
Aaron: Pięknie w niej wyglądasz
Pocałował mnie w czubek głowy
Aaron: Zatrzymaj ją sobie, wyglądasz w niej lepiej niż ja.

Zaczęłam przygotowywać kawę
Liza: Chcesz?
Aaron: Nie, nie trzeba
Złapał mnie za pośladki i posadził na blacie
Liza: Co sugerujesz?
Aaron: Aaaa nic, totalnie absolutnie niiiic
Spojrzałam w dół... Rudzielec miał zauważalny namiot w spodniach
Liza: A reszty nie ma?
Aaron: Nikogo nie ma, Macy i merlok sa w zamku, Clay pojechał odwieść Ave i robina do szkoły, Lance na premierę filmu pojechał a Axl na jakiś konkurs pieczenia. Każdy z nich gdzieś za godzinkę wróci.
Oblizał się, na co się podnieciłam i poczułam wilgoć między nogami.
Aaron: To jak?
Liza: Ale nie tutaj, kawa poczeka
Aaron: Dla ciebie wszystko myszko
Wbił się w moje usta dość agresywnie. Nie znałam go z tej strony... A bardziej nie spodziewałam się że jest taki.. taki taki.. namiętny i.. napalony, jeśli mogę to tak nazwać... Nie ukrywam podoba mi się to, nie to że jestem dziwką, a bardziej dla mnie to taka przyjemność. Nie chajtam się z byle kim i nie często ale lubię lubię.
Następnie przeszedł na szyję i robił mokre ślady w różnych miejscach. Ponownie podniósł mnie za pośladki i zaczął iść w stronę naszego pokoju...

-Nowa w Drużynie- NEXO KNIGHTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz