- Em...okej...mam na imię Lili White, ale to już wiesz. Mam 21 lat...z moją..... naszą mamą miałam kontakt taki na krzyż. Raz ze mną gadał, pisała a nawet kilka razy do mnie przyjechała. Do mojego taty dojdę....em... mieszkam sama...w domu w którym mieszkałam z....ojcem.- przerwałam jej łapiąc ją za rękę i patrząc jej się w oczy.
-Hej. Nie denerwuj się. Opowiadaj spokojnie.- w tym momencie pani Hardy nam podała harbaty.- dziękuję.
-Ojej...Abby. Ile mam ci za nią oddać.- grzebała w swojej torebce.
-Nic. Dzisiaj stawiam ja- mrugnęłam do niej i puściłam jej rękę.- mów dalej.
-Ah...tak. Em...okej. Miałam chłopaka, ale on mnie zdradził z moją przyjaciółką.- oj jak ja to dobrze znałam. Miałam w Hiszpanii chłopaka chwilę, do którego się śliniła moja znajoma. Na moich 17 urodzinach, przespali się w moim pokoju.... Ah tak.... wspomnienia..- byliśmy razem miesiąc. A mój ojciec.... mój ojciec jest w... więzieniu. Przez całe życie bił mnie, groził nożem, pchał, kopał, wyzywał.... kiedyś... wbił mi prawie nóż w brzuch. Stwierdził że jestem jego największym błędem życiowym. Był alkoholikiem i ćpunem...nikt mnie nie kochał. Dowiedziałam się kiedyś od opieki społecznej, że mam... siostre.....
Patrzyła na mnie ze łzami w oczach. Rozmazywało mi się wszystko przed oczami, bardzo prawdopodobne przez to że sama miałam łzy w oczach. Ona...ona miała przesrane życie.
-W tamtym momencie, poczułam że może teraz doznam szczęścia. Potem się dowiedziałam, że ty jesteś narzeczoną jednego z tych braci Monet. Nie chciałam ci się narzucać, ale czułam że....- w tym momencie łzy spłynęły jej po policzkach.- że ktoś mnie wreszcie pokocha... chociaż trochę...
Podeszłam do niej i ją przytuliłam, co odrazu przyjęła i oddała uścisk.
Na telefonie wyświetliła się nazwa "Shane 💗😻" co dziewczyna szybko zauważyła i się uśmiechnęła.-No idź. Odbierz od niego.- ponagliła mnie pchając w moją stronę telefon.
Zabrałam telefon i odebrałam.
Pytał czy wszystko okej, czy ma po mnie przyjechać i czy.... wzięłam tabletkę...kurde.
Rzeczywiście słaniałam się na nogach. Powiedziałam że wzięłam.... musiałam go okłamać. No co? Darłby się i by mnie nigdzie nie puścił już. Zapytałam go o Lili, czy mogłaby...u nas przenocować, jakiś czas. Powiedział że zaraz po nas przyjedzie ale że musi powiedzieć Willowi który powie Vincent'owi. Zgłupieć można z nimi.
Wróciłam na miejsce. Czułam że płonę mi cała buzia.
Poprosiłam Lili o tabletkę która leżała na brzegu stołu. Przechodziły mnie nie przyjemne ciarki. Dziewczyna zauważyła że jest coś nie tak. Szybko do mnie podeszła, przykucnęła i dotknęła mojego czoła. Miała takie gładkie ręce. Połknęłam tabletkę i oparłam się o ścianę. Lili kazała mi wpisać hasło do telefonu. Powolnie wpisywałam hasło:14022003. Moje hasło to data urodzin Shane'a. Tylko ja i Shane o tym wiedzieliśmy. Shane'a hasło brzmiało : 10112004.- moja data urodzin.
Po kilku minutach siedzenia i czekania aż tabletka zacznie działać, przyjechał Shane.
Wszedł i zeskanował całe pomieszczenie wzrokiem. Na początku jego wzrok napotykał wzrok pani Hardy, do której kiwnął głową na przywitanie. Potem jego wzrok wylądował na mnie. Jak mnie tylko zauważył, podbiegł odrazu do mnie i kucnął żeby mi spojrzeć w oczy.-Nie połknęłaś tabletki jak weszłaś.- powiedział to z lekkim zawodem ale też zmartwieniem.
Patrzył na mnie, a ja nie umiałam mu patrzeć w jego piękne oczy. Kiwnęłam tylko przecząco głową.-Wziełam teraz.- odpowiedziałam mu już teraz patrząc na niego. Powiedział mojej siostrze żeby poszła do pani Hardy i zamówiła picie.
Ona zaczęła grzebać w swojej torbie za pieniędzmi. Shane wyciągną kartę z kieszeni i skierował ją w stronę Lili, patrząc cały czas na mnie. Chciał mi tym pokazać że jestem dla niego ważna. Za chwilę podeszła Lili z szklanką wody, którą odrazu mi podała.
Szklankę ledwo trzymałam w rękach, Shane musiał podtrzymywać szklanke żebym nie puściła. Po wypiciu połowy szklanki, odłożyłam ją na stole. Każdy ruch który wykonywałam był spokojny i powolny. Shane w końcu powiedział że idziemy do auta. Wstałam z krzesła ale chyba za szybko, bo gdy zrobiłam dwa kroki , nogi miałam jak z waty i szybko złapała mnie Lili. Była strasznie przestraszona. Podszedł do nas Shane i wziął mnie na ręce. Lili otworzyła drzwi, podziękowała, pożegnała się i wyszła za nami.
Shane włożył mnie na tył auta żebym miała wygodniej i otworzył Lili drzwi z drugiej strony. Ona mówiła że da sobie radę ale kiedy jej powiedział że jedzie do nas, oczy otworzyła tak szeroko że gdyby nie zaczęła mrugać to by jej wypadły. Wsiadła zadzwoniona do auta koło mnie. Gdy tylko na mnie spojrzała spróbowałam się uśmiechnąć i do niej mrugnąć.-Shane. Abby. Ale ja nie mam ciuchów...- mówiła dziewczyna. Miała racje. Nie wzięła ciuchów.
-Dam ci jakieś na wieczór i na jutro.- zaczekamy mówić a Shane jak na zawołanie dodał swoje zdanie.
-A rano pojedziesz z którymś z braci do domu po rzeczy.- spojrzał się w lusterku tylko na sekundę na Lili, resztę czasu patrzył na mnie że sprawdzić mój stan. Kiedy przyłapałam jego wzrok na mnie, puścił mi oczko i wyciągnął rękę do tyłu, drugą ręką dalej prowadząc. Złapałam go na chwilę za rękę która wyciągnął w moim kierunku a on kciukiem pogłaskał moją zewnętrzną część dłoni.
Puściłam jego dłoń żeby mógł normalnie kierować. Przez całą drogę nie gadaliśmy ze sobą już więcej nic. Ja usypiałam już na siedzeniu, na szczęście dojechaliśmy już do domu. Otworzyłam drzwi i wysiadłam powoli. Koło mnie znalazła się już Lili i Shane. Złapałam chłopaka pod ramię i poszliśmy do domu. W salonie siedział Tony i Dylan. Coś się darli. Weszliśmy na chwilę do salonu a oni grali w coś na telewizorze. Lili im się uważnie przyglądała, albo im dwóm, albo jednemu z nich. Nie wiem któremu.-Siema.- powiedział do nas Dylan ale nie patrzył na nas. Tony oczywiście się nic nie odezwał.
-Cześć.- odpowiedział Shane. Chwilę tak staliśmy w milczeniu. Shane już się lekko burzył.
Po chwili ciszy odezwał się znowu Dylan.-A wy co tak stoicie? Shane, jak chcesz to piwo leży w lodówce.- Shane wreszcie się tak zirytował że podszedł do nich bliżej.
-Wy jesteś ślepi? Mamy gościa, debile.- w tym momencie wzrok chłopaków powędrował na Lili.
Stała trochę zawstydzona że terax każdy patrzy na nią.
Dylan spojrzał na nią powiedział marne "Siema" i wrócił do grania. Tony się jej dłużej przyglądał, z miną jakby pierwszy raz na oczy widział taką istotę jak kobieta. Kiedy Dylan go szturchnął w ramie, Tony powiedział jej tylko "Cześć" i wrócił do grania. Shane powiedział mi na ucho, że muszę się położyć spać, bo jeszcze zemdleje. Zgodziłam się, i kierowaliśmy się w stronę wyjścia z salonu, kiedy Shane się zatrzymał.-A i Tony. Pokażesz naszemu gościowi, jej nowy pokój. Pokój gościnny.- powiedział Shane do swojego bliźniaka odwracając do niego głowę.
-A bo niby kto tak zażądał.- prychnął kiwając głową i wrócił do gry.
-Will.- zaczął patrzeć się na niego wrogo.- Will tak kazał, więc ja przekazuje, posożycie.
I poszliśmy do pokoju. Tony wstał żeby zaprowadzić Lili do pokoju. Ponaglił ją głową, a ona posłusznie poszła za nim.
Widziałam kątem oka że Tony doszedł z Lili do pokoju, ona weszła a on chyba wrócił na dół.
Nie wiem, bo weszliśmy do pokoju, poszłam się przebrać i zaniosłam jakieś ciuchy siostrze.
Kiedy wróciłam do pokoju, zobaczyłam że Shane już śpi więc położyłam się obok niego i usnęłam.
CZYTASZ
Prawie jak Monet
Novela JuvenilW życie rodziny Monet powraca stara przyjaciółka świętej trójcy-Abby Evans, ich relacja powróci na nowo przez jej przeprowadzkę do Stanów, nawiążą się nowe relacje: przyjacielskie, miłosne, także nie zabraknie nowych wrogów.Zapraszam