24. Pupilek Monetów

495 21 5
                                    

Po dojeździe do domu, wahałam się czy chce tam wejść. Ostatnie wydarzenia doprowadziły do powstania mojej niechęci do niektórych pomieszczeń w tym domu. Moja obawa zwiększała się z każdym krokiem który robiłam bliżej progu rezydencji. Brzuch mnie bolał, serce zaczęło kuć, w głowie zbierały się najgorsze myśli. Może Victoria jest jeszcze w domu, i tylko czeka aż wrócę a wtedy będzie mogła ponownie próbować mnie zabić?
Może ona jest wiedźmą i ich zaczarowała, a to wszystko to jej podstęp? Nie wiem. Stanęłam przed progiem drzwi które prowadziły do domu z którego kiedyś, z wielką przyjemnością wychodziłam, i wrócić nie chciałam.
Patrzyłam na drzwi, jakbym zobaczyła ducha. Pierwszy raz tak uważnie im się przyglądałam.
W tym momencie wiedziałam praktycznie każdy szczegół, którego nie widziałam nigdy.
Wiedziałam że pod klamką są podrapane lekko drzwi, natomiast sama klamka, błyszczała pięknie złotem. Moim marzeniem było wejście tam, rzucenie się na kanape i siedzenie czasu z moją, prawie, rodziną. Oczywiście mogłam tak zrobić, ale w głowie miałam wszystkie te złe rzeczy, które się wydarzyły przez ten czas.
Wreszcie ktoś otworzył drzwi, tak że widziałam cały korytarz. Obok mnie stał cały czas Shane. On przyglądał się uważnie mi. Przyglądał się każdemu mojemu ruchowi, żeby w razie potrzeby, zareagować.
Ktoś za mną stanął. Hailie. Złapała mnie za rękę i zrobiłyśmy jeden krok w stronę drzwi.
Ten krok wystarczał żebyśmy obie weszły do domu. Po wejściu, poczułam ten chłód który zawsze mi tu towarzyszył. Szłam powoli patrząc na obrazy które, znałam bardzo dobrze. Skierowałyśmy się w stronę salonu. Miałam deja vu. Shane, Dylan, Tony i... Victoria.
Za chwilę podszedł do mnie z drugiej strony Shane. O też mnie złapał za rękę, więc Hailie mnie puściła.
Usiadłam na kanapie, na której nie siedziałam już od dawna. Jej miękkość aż mnie zdziwiła. Siedząc tutaj patrzyłam na wszystkich, którzy wchodzili tu i gadali ze sobą coś po cichu. Po chwili zrobił się duży szum. Poczułam się dziwnie, mój oddech szybko przyspieszył a ręce zaczęły się trząść. Głowa bolała mnie od napływu zbyt dużego szumu. Podniosłam kolana do góry, oparałam moją ciężką głowę na nich i zatkałam uszy. Przypomniały mi się czasy z dzieciństwa.
Jak byłam mała i chodziliśmy z chłopakami do podstawówki, była jedna z dłuższych przerw. Była to przerwa obiadowa. W szkole mało osób mnie znało, a jeszcze mniej osób mnie lubiło.
Nazywano mnie "pupilkiem Monetów". Twierdzili że specjalnie się do nich doczepiam, po to aby ludzie mnie lubili. Wcale tak nie było.
Mieszkaliśmy z chłopakami po sąsiedzku.
Widziałam nie raz, jak biegali po ogrodzie.
Od kiedy się zaprzyjaźniliśmy, wszyscy mieli do mnie problem. Chodziłam wszędzie ze świętą trójcą. Najczęściej byłam widywana z Dylanem.
No ale wracając. Była przerwa obiadowa i szłam smutna z łazienki szkolnej. A czemu szłam smutna? Dobre pytanie. Byłam smutna bo słyszałam jak moja dobra koleżanka obgaduje mnie z dziewczyną z klasy.
Mówiły że jestem brzydka i wszędzie łażę za Dylanem i ogólnie świętą trójcą. Szłam na stołówkę kiedy zatrzymałam się bo podeszła do mnie dziewczyna z klasy bliźniaków.
Zaczęła na mnie krzyczeć żebym zostawiła chłopaków bo oni mnie nie lubią. Że jestem tylko problemem dla nich. Wkoło nas stała już prawie cała szkoła gdzieś w oddali widziałam przepychającego się Dylana i bliźniaków.
Upadłam na ziemię, głowę schowałam w kolana tak, żeby nikt nie wiedział jak płacze.
Słyszałam tylko głośny szum i śmiechy.
Ktoś mnie raz kopnął, raz szturchnął.
Ucichło kiedy ktoś się na mnie rzucił. Dość duża sylwetka rzuciła się na mnie i zaczęła mnie przytuliłać. Widziałam kontem oka błąd loki. Dylan.

-Nie płacz, nie warto. Nie słuchaj ich.- tłumaczył mi cały czas po cichu. Głaskał mnie po moich blond włosach.

W tym samym momencie ktoś mnie kopnął tak że poleciłam na bok. Moje zapłakanr oczy powędrowały za nogą, która chwilę temu dotykała mojego boku. Zobaczyłam tylko że przed osobą która mnie kopnęła stał już Dylan i Tony. Nawet nie wiem kiedy Dylan ode mnie odszedł, a zastąpił go Shane.
Chłopaki zaczęli się bić, a ja w tym samym momencie dostałam ataku paniki. Nir mogłam oddychać. Dusiłam się powietrzem i własnymi łzami. Shane siedział koło mnie przytulił mnie mocno. Starał się mnie uspokoić. Przypominam, że ja miałam 9 lat, bliźniaki 10 a Dylan 11.
Chociaż nie był jakiś strasznie silny to sprawił że usiadłam na jego kolanach i głowę opierałam o jego ramie. Cała się trzęsłam a on nie umiał mnie uspokoić. Złapał moją głowę tak żebym mogła spojrzeć mu w oczy. Patrzył mi się prosto w zapłakane oczy kiedy jego usta spoczęły na moim czole. Nigdy nie zapomnę tego. Mniej więcej wtedy się zakochałam.
W pewnym momencie nastała cisza. Ludzie którzy stali dookoła nas stali już trochę dalej. Natomiast koło nas stał Dylan i Tony z lekko widocznymi już siniakami. Chłopak którego pobili i pan Miller, nasz nauczyciel od matematyki, tak samo wychowawca Dylana.
Stał i patrzył na podłogę gdzie siedział Shane a na kolanach trzymał małą, zapłakaną dziewczynkę.

-Droga Abby. Co tu się stało.- siedziałam i patrzyłam się na nauczyciela. Nie miałam siły na nic odpowiadać. Przytuliłam twarz do klatki piersiowej Shane'a a on przytulił mnie ramieniem.

-Nie mam siły, możesz ty mu powiedzieć?- spytałam mówiąc mu na ucho. Musiał się schylić żeby mnie usłyszeć.

-Jasne.-rzucił szybko do mnie.- Zaczęli ją obrażać, Derek ją kopnął no i Dylan z Tony się na niego rzucili.

-Jak ją obrażali, Shane?- patrzył już na tylko na Shane'a.

-Nie wiem, proszę pana. Nie słyszałem.- spojrzał na mnie kiedy mocniej złapałam jego koszulkę.-Abby? Powiesz nam?

-Ż-że jestem dla was problemem, że ja za wami chodzę a wy mnie nawet nie lubicie...- mówiłam po cichu a Shane zacisnął rękę w pięść na mojej sukience.
Wszyscy się rozeszli już do klas oprócz naszej
piątki.

Cały ten szum który teraz był w salonie, mieszał mi w głowie i przypomniał o ataku paniki z przed kilkunastu lat. Shane to zauważył bo przytulił mnie mocno do swojej klatki piersiowej.

-P-przepraszam- zabrałam głos, a w tym momencie każdy obecny spojrzałam na mnie- przepraszam was ale muszę się udać do pokoju. Muszę odpocząć.

Poszłam do pokoju, nie zauważyłam kiedy Hailie, weszła mi do pokoju i usiadła na łóżku.Czekała aż usiądę obok niej.
Kiedy już obok niej siedziałam. Zadała mi pytanie na które wiedziałam że kiedyś, będę musiała odpowiedzieć.

-Zawsze mnie ciekawiło, jak poznałaś moich braci?

Prawie jak MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz