Wesele było cudowne, piękna sala, piękna para młoda wszystko było cudowne!
Około godziny 24 wypiłam kilka drinków, oczywiście nie mocnych. Najbardziej pijany był oczywiście... Tony. Na początku był lekko wypity tańczył z Hailie, Lissy a nawet Dylanem. Tego widoku nigdy nie odzobacze. Natomiast po 24 Tony ledwo żył, siedział przy stole i prawie spał. Dylan był lekko wypity, nie bardzo ponieważ ostatnio był na mocnej imprezie po której ciężko mu było się pozbierać. Will jak to Will, nie wypił nic. Kierował autem. Przecież ktoś musi odwieźć jutro ledwo żyjącego Tonego.
Muszę pochwalić Shane'a ponieważ nie wypił on nic, oprócz moich piw 0% . Przywiozłam sobie chyba z 5/6 piw ale je oddałam Shane'owi. Shane starał się z nami bawić cały czas. To co jakiś czas jak tańczyliśmy we dwójkę brał na ręce Lissy żeby Anja z Vincem mogli odpocząć, to tańczył coś z Hailie. On jest taki kochany. Byliśmy ze sobą już jakiś czas, ale wcale nie żałowałam że go poznałam.W pewnym momencie Vince wezwał wszystkich żeby przyszli pod scenę.
Byłam troszkę zdziwiona o co chodzi, ale podeszłam, razem z Hailie. Nie widziałam nigdzie Shane'a, martwiłam się troszkę ale jest dorosły i trzeźwy. Chyba nic nie wymyślił głupiego.-Eghem...Witam wszystkich. Mam nadzieję że wesele się wam podoba. Ale są chyba osoby które mają coś komuś do przekazania. A ze względu że jest tu cała najbliższa rodzina. To jest to chyba idealny moment. Zapraszam.
W pewnym momencie ze sceny zszedł Vince a wszedli..SHANE I DYLAN !? Co oni robią. co oni mają do przekazania nam?
- Cześć wszystkim. Nie jest to dla nas łatwa rzecz, lekko się stresujemy jeśli mamy przyznać- bardzo się stresowali. Było to widać. Tylko czym?- Chciałbym poprosić na scenę dwie piękne panie.Martina...Abby... mogę was tu prosić?
O cholera. Czy oni... nie pewnie nie, jestem jak inne lale które zostawi jak mu się znudzę. No ale nie patrząc na moje przemyślenia, weszłam za Martiną na scenę bardzo zestresowana i zaciekawiona o co chodzi.
Zaczął Dylan.
- Martina, czy ja ci muszę cokolwiek mówić. Kocham cię, bardzo. Chcę z tobą się zestarzeć, z tobą mieć dzieci i tylko ciebie kochać. Nie przedłużając,zostaniesz moją żoną?- zapytał klekając przed Martiną- TAK!!- Krzyknęła a Dylan założył jej na palec pierścionek. Rozległy się oklaski. Ale do głosu doszła druga osoba...Shane..
- Okej to może teraz ja...Abby... jesteś osobą którą poznałem około 15 lat temu. Niczego nie żałuję, nie żałuję żadnej wysłanej do ciebie wiadomości, żadnej rzeczy którą zrobiłem. Jesteś osobą przy której czuje się bezpiecznie. Przy której czuje się kochany.
Pamiętasz jak kiedyś gadaliśmy u ciebie i zapytałaś się mnie, co się stanie jak poznam lepszą od ciebie? Odpowiedziałem ci że nie znajdę, bo nie ma lepszej. Że nigdy już cię nie oddam, że jesteś moja i na zawsze taka zostaniesz. Pamiatasz to?- ..t-tak- miałam już łzy w oczach, nie mogłam już praktycznie mówić. Widziałam do czego to zmierza.
-Dotrzymam obietnicy Abby. Bo to ty jesteś kobietą bez której nie przeżyje. Więc jedyną rzecz jaką mogę zrobić to zapytać- i w tym momencie to się stało. Shane klęknął na kolano wyciągnął piękne czarne pudełko a w środku srebrny pierścionek z czarnym diamencikiem.- wyjdziesz za takiego debila jakim jestem?
I w tym momencie nie wytrzymałam. Łzy mi zaczęły lecieć jak wtedy co się dowiedziałam o śmierci mamy. Upadłam na kolana obok niego i rzuciłam mu się na szyję.
- wystarczy że odpowiesz, tak lub nie.- przytulił mnie mocno. A ja odpowiedziałam mu po cichu bo nie mogłam wydusić z sobie głośniejszego dźwięku.
- T-tak Shane. Tak zgadzam się.- cała zapłakana odsunęłam się od niego a on nałożył mi pierścionek na palca. W pewnym momencie wszyscy zaczęli nam bić brawo. A Shane odrazu jak wstaliśmy pocałował mnie szybko. Widziałam że jego oczy też się błyszczały, nie wiem czy z radości czy poprostu ma łzy w oczach.
- Oficjalnie, przedstawiam wam... Abigail Monet i Martine Monet- krzyknął Shane tak aby każdy mógł usłyszeć. Patrząc w tłum zobaczyłam płacząca Hailie, Anje z Lissy na rękach też płakała, Dylan stał obok nas i cieszył się swoim szczęściem jak i naszym, widać że był z niego dumny, Tony wstał i bił brawo, Will stał dumny koło Hailie a Vince...on prawie płakał, stał obok widać że dumny ze swoich braci.
Zeszliśmy ze sceny i odrazu rzuciła się na mnie Hailie.- Boże, gratuluję !- przytuliła mnie i Martine tak mocno że by nas udusiła
-Brawo chłopaki, gratulacje dla was- powiedział Will przytulając najpierw mnie potem Shane'a, Martine i Dylana
-No to chyba będzie już tradycja. Prawda Tony?- zapytał Dylan
- Co?- zapytał zmęczony i nie trzeźwy- j-ja niee myślę o ś-ślubie. D-daj mi żyć. Ale gratulacje.
- Ej no.. jeszcze ja jestem.. może szybciej ja będę miała ślub niż on.- powiedział Hailie patrząc się na braci.
- Tak, prędzej umrę niż dojdzie do tego jak ty weźmiesz ślub przed Tonym.- zaczął Dylan
- Oj weź już Dylan, ona jest już dorosła.- uspokajał go Martina. Wyjątkowo się posłuchał i wziął ją do tańca.
-Debil.- oznajmiła ofochana Hailie.
- Eghem..- poszedł Vince ze skrzyżowanymi rękami który wszystko słyszał - Hailie? Co to za słownictwo?
-No sorki no...- Hailie spuściła głowę w dół.
Za chwilę usłyszeliśmy głos Anji
- Vincent, zostaw ją. To że trochę popyskuje do rodzeństwa to nic wielkiego. Tak czy siak jest bardzo miłą i uprzejmą kobietą. Daj jej luzu trochę. Jeszcze jak ma okazję popyskować do Dylana, bo wie że jej nic nie zrobi. Tylko korzystać.- Anja spojrzała na Hailie i do niej mrugnęła, a Hailie tylko zachihotala.
Anja tańczyła z Vincentem, Dylan z Martiną, Hailie z Willem , a ja z Shanem oraz małą Lissy, oj tak ta mała to istne złoto. Bardzo mnie polubiła, ja ją też. Trzymałam ją na rękach, Shane trzymał ją za jej malutką rączkę i tańczył z nią. Za chwilę mała zaczęła ziewać. Takie małe dziecko potrzebuje dużo snu a że było już koło 2 a ona ostatnio spała o 23 to jest zmęczona.
Shane zauważył że ziewa.-Oho, komuś tu się ziewa. Zaraz pójdę po nianie.- już miał odchodzić kiedy w ostatniej chwili go złapałam za rękę.
- Hej, ja ją mogę uśpić. Przecież to malutkie dziecko.- zaczęłam lecz Shane musiał dodać swoje.
-Od tego jest niania, a wiec..- nie skończył bo go uciszyłam.
-Shane!- szrapnelam.- cicho usnęła chyba.
Miałam rację Lissy w przeciągu minuty usnęła mi na rękach. Boże ale ona jest słodka.
- Okej, chodź z nią do ich pokoju.- Shane szedł w stronę pokoju a ja zaraz za nim z dzieckiem na rękach. Anja się chyba przestraszyła bo patrzyła za nami, więc żeby ją upewnić podeszłam do niej i powiedziałam.
- Spokojnie. Usnęła. Położę ją w łóżeczku i ją przypilnuję. A ty się dobrze baw- mrugnęłam do niej ona się zaśmiała i poszłam do pokoju.
Godzina 3:25 Lissy spała jak aniołek. Ja siedziałam koło niej i się jej przyglądałam.
W tej samej chwili podszedł do mnie Shane.- Kochana jest .- powiedziałam po cichu.
- Tak jest, ale nie ma łatwo w życiu. Jest córką Vincenta, wiesz jaki on jest. Nosi jako kolejna nazwisko Monet. Będzie trzeba na nią uważać bardziej niż na Hailie.- tłumaczył po cichu Shane.
- Myślałam że bardziej się nie da.- zaśmiałam się do Shane'a szeptem.
- Każdy by chciał przygarnąć taką małą Monet. Jeszcze córkę najstarszego z Monetów. Hailie też dalej jest celem. Teraz przychodzi im więcej okazji do złapania. Jesteś ty, Martina, Anja...- Shane próbował być poważny.- ale nie bój się, nic wam nie będzie. Dopilnujemy tego. A teraz idź spać. Zmęczona jesteś. Ja popilnuję małej.
- Nie uśniesz sam?- zapytałam bo się bałam że przez naszą nie uwagę Lissy zostanie porwana.
-Nie usnę. Będę was pilnował. Śpij już. Dobranoc, buziaki- pocałował mnie w głowę a ja jak na rozkaz się położyłam na łóżku obok kołyski i usnełam.
(Kolejny rozdział za jakiś czas, buziaki ❤️)

CZYTASZ
Prawie jak Monet
Подростковая литератураW życie rodziny Monet powraca stara przyjaciółka świętej trójcy-Abby Evans, ich relacja powróci na nowo przez jej przeprowadzkę do Stanów, nawiążą się nowe relacje: przyjacielskie, miłosne, także nie zabraknie nowych wrogów.Zapraszam