30.Woda

458 16 2
                                        

Spojrzałam na osobę która wypowiedziała moje imię i nazwisko poprawnie. Patrzyłam z niedowierzaniem tak jak każdy kto z nami stał.

-Nazywasz się Abigail Evans, mam rację?- spytała mnie czarnowłosa dziewczyna która stała i dalej się mi przyglądała.
Zdałam sobie sprawę z tego, skąd ją znam.

-Vanessa Walker...

To była dziewczyna z którą się kolegowałam kiedyś chwilę w szkole jak jeszcze tu mieszkałam. Przez jakiś okres czasu spędzaliśmy razem czas, potem siedziałam z chłopakami, ona z jakimś dziewczynami. Nasza relacja w tamtym momencie zatrzymała się na "hej" ewentualnie lekkim przytulniu i której rozmowie, do której tak czy siak przyłączał się Dylan albo któryś z bliźniaków.
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem że tak bardzo, a jednocześnie prawie w ogóle się nic nie zmieniła.
Podeszliśmy do siebie i przytuliłyśmy się lekko.
Weszliśmy do środka gdzie na dole czekała na nas Hailie. Poszedł do niej szybkim krokiem Dylan coś do niej mrucząc pod nosem na co ona się strasznie oburzyła.
Coś do niego mówiła wkurzona, po czym wstała i poszła na górę.
Usiedliśmy na kanapie, fotelach i kilka osób na dywanie. Dylan wyciągnął alkohol, cole i kieliszki. Na początku pili tylko chłopaki, my z dziewczynami siedziałyśmy i gadałyśmy o tym jak poznaliśmy chłopaków itp. Lili się odzywała najmniej ponieważ ona nie miała chłopaka. Przez ten czas kiedy gadaliśmy o życiu prywatnym chłopaki zdążyli trochę wypić, przynajmniej nie na tyle żeby nie kontrolować tego co mówią.
Stwierdzili że zagramy w butelkę do czego nie byłyśmy przekonane. Pierwszy zakręcił Nick i wyleciało na Rose, na co nie była zachwycona.
Wybrała prawdę, więc pytanie Nick'a było natychmiastowe.

-Ty i Scott to tak serio czy dla zakładu?

Nie byłam w to wtajemniczona więc nic się nie odzywałam, natomiast reszta siedziała i przyglądała się raz Rose raz Nickowi.

-Żaden zakład.- powiedziała z poważną miną i morderczym wzrokiem, jakby miała go zaraz pożreć oczami.

-No słyszałem inaczej.- podniósł ręce w geście ochronnym.-Czyli co, to tak na serio?

-To już dwa pytania.- wtrąciłam patrząc na Nicka z uniesioną jedną brwią.

Graliśmy dość długo. Podczas gry Lili dostała dość głupie wyzwanie. Jej wyzwaniem było żeby usiadła Tonemu na kolanach.
Była lekko wypita więc nie robiło jej to dużej różnicy. Usiadła na jego kolanach. Przez chwilę siedziała sztywna, ale po kilku minutach się rozluźniła i oparła głowę o jego ramie. Usnęła po 15 minutach. My graliśmy coraz mniej bo chłopaki byli pijani, więc kierować musiały dziewczyny.
O 2:32 wszyscy się rozeszli, wiec mieliśmy się skierować do pokoju. Tony jak na Tonego był najbardziej trzeźwy.
Ja, Shane i Dylan mieliśmy dobre humory więc kierowaliśmy się w stronę pokoi śmiejąc się do siebie głośno, kiedy przypomniałam sobie, że Lili dalej śpi wtulona w Tonego. Jemu to chyba nie robiło dużej różnicy. Nawet mogłabym powiedzieć, że mu się to podobało. Wstał powoli z podłogi, trzymając Lili w objęciach w stylu takim jak mąż niesie panne młodą.
Ona przez sen ruszyła się tak że założyła rękę na jego szyję. On się uśmiechnął i (prawdopodobnie) pocałował ją lekko w głowę. Ale to tylko moje przepuszczania.
Weszliśmy do pokoju i odrazu rzuciłam się na łóżko, zmęczona tą całą wizytą.
Shane myślał że może coś wyjdzie mu dzisiaj jeszcze na korzyść, więc stanął nade mną i pocałował mnie w szyję.
Było miło, nie powiem że nie ale nie miałam siły dzisiaj na to.

-Shane- mówiłam do niego.- Shane, dzisiaj nie mam siły. Może jutro.

Spojrzał na mnie z trochę wypitym ale też zawiedzionym wzrokiem. Pocałował mnie na koniec w usta i położył się obok. Przytulałam się do jego klatki piersiowej i bardzo szybko usnęłam.

Lili:

Obudziłam się, kiedy ktoś położył mnie na łóżku. To chyba nie było moje łóżko. Było duże, prześcieradło było takie jakby ciemnozielone i było wygodniejsze niż moje. Materac był tak miękki, że wtuliła bym się w niego i nigdy więcej z niego nie wstała. Mało co wiedziałam ale zobaczyłam męską sylwetkę która ściąga z siebie koszulkę i idzie w kierunku łóżka tylko z drugiej strony. Było mi zimno, sama nie wiem czemu. Rozchyliłam lekko oko i chłopak to chyba zauważył, bo uśmiechnął się swoimi białymi i równymi zębami.

-Jeśli ci nie pasuje to możesz iść do siebie spać.

Nie chciałam iść do siebie. Zdałam sobie sprawę że pokój w którym się znajdowałam, był pokojem Tonego. W pewnym momencie zrobiło mi się gorąco. Usiadłam na łóżku, rozglądając się po pokoju. Nie wiedziałam co mam mówić lub robić.

-Coś potrzebujesz?- zapytał patrząc na mnie z trochę zakłopotaną minął.

-M-masz coś do picia?

Było mi sucho w gardle, może przez to że ja nigdy nie pije alkoholu a to był pierwszy raz od roku, albo nawet dwóch.

-Mam

Podał mi wodę w szklance która stała na jego szafce nocnej.

-Ale to twoja woda..

-Daje ci, więc pij. Mam całą butelkę w szafce.

Pokazał palcem na szafkę która stała gdzieś w rogu pokoju.
Wypiłam łyka wody i odstawiłam ją na szafkę po mojej stronie. Miałam wstawać żeby iść do swojego pokoju ale on mnie zatrzymał.

-Pokój masz kawałek dalej, światła nie włączysz już bo wywaliło korki i jakbyś chciała zobaczyć, świece latarką z telefonu. Sama do pokoju nie dojdziesz, bo nie znasz za dobrze tego domu, a ja się nigdzie nie ruszam stąd.- położył się na łóżku, założył ręce za głowę i uśmiechał się tym swoim kpiarskim uśmiechem.- a i odrazu ci chcę wybić z głowy dzwonienie do np Abby czy któregoś z braci bo każdy z nich śpi na kacu.

Miał rację. Musiałam zostać u niego. Położyłam się znowu obok i patrzyłam jak się uśmiecha sam do siebie. Usnęłam 10 min po Tonym czyli jakoś o 3. Było miło, ale nie komfortowo.
Rano obudziłam się przytulona do chłopaka. Przestraszyłam się ale nie odchodziłam od niego, spałam dalej tak jak on...

Prawie jak MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz