Wstałam o 11. Shane jeszcze spał. W pokoju było bardzo ciemno, więc żeby dać trochę światła do pokoju, podeszłam do okna i odsłoniłam zasłony. Shane podniósł lekko głowę patrząc na mnie ale za chwilę włożył głowę pod kołdrę. Pokiwałam głową i zaśmiałam się lekko. Patrząc na niego, przypomniałam sobie jak moja mama mnie budziła do szkoły a ja chowałam głowę pod koc i nie chciałam wyjść. Podeszłam do niego i pocałowałam go w bok głowy. Chłopak złapał mnie za rękę i uchylił lekko jedno oko.
-Nie idź jeszcze.- zachrypniętym głosem patrzył na mnie przez jedno oko.
-Jest 11, Shane. Ja idę do Lili.- ucałował mi rękę i zamknął oczy, wracając do snu.
Zeszłam na dół. Na dole siedział tylko Dylan, oglądał coś w telewizji. Ręce miał założone na głowę.
Podeszłam do lodówki i wyciągnełam mleko, po czym poszłam do szafki z której wyciągnęłam płatki. W szafce obok były miski. Jedną z nich wzięłam, wlałam do niej mleko i wsypałam płatki. Zabrałam miskę i usiadłam przy stole. Spojrzałam co ogląda Dylan. Oglądał coś z Marvela. Jadłam i oglądałam razem z Dylanem. Była akcja jakieś bijatyki, nie wiem o co chodzi bo przyszłam w połowie.
Oglądałam uważnie, gdy wreszcie film się zatrzymał. Spojrzałam na Dylana który trzymał pilota w ręce.-Wpadają do nas znajomi dzisiaj.- zaczął mi tłumaczyć.- będziemy ja, Shane, Tony, dwóch kolegów, dwie ich dziewczyny. Wiem że jest u nas twoje siostra, a że z nami będzie twój narzeczony, to pomyślałem- to on myśli w ogóle?- że może ty i twoja siostra możecie do nas dołączyć.
-Spoko.- odpowiedziałam szybko wracając do jedzenia
-To zgadzasz się?- chłopak chyba nie zrozumiał że się zgadzam.
-Yhym- pokiwałam głową, bo miałam w buzi płatki. On odkiwnął głową i włączył film od nowa. Siedziałam i oglądałam film bardzo wciągnięta w fabułę. Po zjedzeniu śniadania, odłożyłam naczynie do zmywarki i szłam w kierunku drzwi wyjściowych. Chciałam iść się przewietrzyć na dwór. Ubrałam jakąś kurtkę, która prawdopodobnie była w ogóle Shane'a.
Wyszłam na dwór i chodziłam dookoła domu, przyglądając się przeróżnym kwiatkom i drzewom które zasadziłam kiedyś z Hailie.
Usiadłam na trawie która była bardzo sucha.
Patrzyłam na ogród który gdyby nie my to nie byłby taki piękny.
Nie byłam przekonana co do spotkania ze znajomymi chłopaków.
Nie znałam ich, a co miała powiedzieć moja siostra. O kurde, no tak! Nie powiedziałam jej o tym. Wyciągnełam telefon żeby do niej zadzwonić. Zapomniałam że nie mam jej numeru. Patrzyłam do kogo zadzwoni.
Shane śpi i chyba źle się czuje. Dylan.. siedzi na dole i chyba nawet nie miał telefonu przy sobie. Weszłam na Messengera żeby sprawdzić czy jedna osoba jest aktywna. Był, siedział na telefonie. Ha!
Napisałam do niego. Napisałam do niego chyba 6 wiadomości o treści "Hejj". Odczytał, nie odpisywał więc zadzwoniłam. Odebrał.-Hejka!- przywitałam się miło żeby mu się podlizać.
Nie odpowiedział.
-Jesteś?
-Co chcesz- odpowiedział po chwili ciszy.
-Mam sprawę Tonusiu.
W głośniku usłyszałam że wzdycha a potem odrazu usłyszałam cichę przekleństwo.
-Streszczaj się dzieciuchu.
Dzieciuchu?! Rok różnicy i odrazu że dzieciuch. Odezwała bym się coś ale to przecież ja dzwonię ze sprawą.
-Potrzebuje mojej siostry tutaj ale ja siedzę na dworze, a patrząc na to że...- nie zdąrzyłam dokończyć bo mi przerwał
-Nie chcę ci się ruszyć dupy po siostrę, a że ja jestem blisko to chcesz żebym po nią poszedł.
CZYTASZ
Prawie jak Monet
Novela JuvenilW życie rodziny Monet powraca stara przyjaciółka świętej trójcy-Abby Evans, ich relacja powróci na nowo przez jej przeprowadzkę do Stanów, nawiążą się nowe relacje: przyjacielskie, miłosne, także nie zabraknie nowych wrogów.Zapraszam