11.Materiał na kolegę

644 25 2
                                    

Obudziłam się o 11:36, ale nie na łóżku szpitalnym, tylko w łóżku Shane'a. Obok leżał chłopak jakby nigdy nic. Wstałam z łóżka poszłam do łazienki, podeszłam do lustra, a na moim czole nie było widać nic. Żadnego zszycia, żadnych blizn. Hej, czy to mi się tylko śniło?
Wróciłam do pokoju. Shane już nie spał więc spytałam go odrazu.

- Co się działo wczoraj?- byłam lekko zmieszana. To był sen czy to serio się wydarzyło ?

- Wczoraj? Wczoraj przesłuchiwałaś tego typa co porwał Hailie. Nie pamiętasz?- jego zdziwienie na twarzy nie dorównywało mojemu.

-Czyli nic się nie stało? Nie było żadnego wypadku? Nie leżę w szpitalu?- zadawałam mu mnóstwo pytań, na każde pytanie był coraz bardziej zdziwiony.

-Co ty wygadujesz? Jaki wypadek? Coś ci się chyba przyśniło.- wstał z łóżka i kierował się do łazienki.

-Adrien Santan.- szybko powiedziałam żeby mógł mnie usłyszeć przed wejściem do łazienki.

-Co?..- stanął jak wryty w podłogę gdy usłyszałam wypowiedziane przeze mnie imię i nazwisko mężczyzny z, prawdopodobnie, snu .

- Adrien Santan.- powtórzyłam jakby nie dosłyszał.- znasz kogoś takiego?

Shane stał i się na mnie patrzył jakbym była jakaś głupia. W pewnym momencie odwrócił się i rzucił mi szybkie- pogadamy o tym potem- i wyszedł. Nie wiedziałam czy to jest serio ktoś z organizacji, czy może to wymyślony przeze mnie gość. Ale przecież ten sen był taki realny..
No ale nie ważne, nie zagłębiając się w tą sprawę. Poszłam do swojego pokoju żeby się ubrać. Szłam korytarzem do swojego pokoju, i napotkałam się na osobę której bardzo długo nie widziałam. Spotkałam Willa. Nie gadaliśmy długo. Dowiedziałam się że Will był na wyjeździe i dopiero wczoraj wieczorem wrócił.
Pochwalił mnie za akcję z Timem i zszedł na dół a ja poszłam do pokoju.
Ubrałam się w biały top oraz krótkie beżowe spodenki. Zeszłam na dół, przy stole siedziała Hailie, jadła jakieś płatki. Przy ekspresie do kawy stał Will, Vincent stał oparty o ścianę ze swoim kubkiem ze star warsów. Dylan siedział na kanapie Tony leżał na drugiej z kanap, a Shane siedział na krześle obok Hailie. Nie dodałam jeszcze, że weszłam podczas jakiejś rozmowy. Oczywiście rozmowa dotyczyła mnie i mojego snu.

- Ale skąd Santan?- zapytał bodajże Tony.

-Nie wiem może go gdzieś widzia...-przerwał w jednej chwili Dylan, gdy tylko zobaczył mnie w drzwiach.

- To tylko ja, dalej możecie mnie sobie obgadywać- przekręciłam oczami, podeszłam do szafki, wyciągnęłam kubek i wlałam sobie kawę na którą niedawno czekał Will.- udawajcie że mnie tu nie ma.- upiłam łyk kawy i usiadłam przy stole na przeciwko Hailie.

- Czy wy widziałyście kiedyś Santana, może?- zapytał Dylan. Opierał łokieć o bok kanapy. Hailie zadławiła się mlekiem na zdane pytanie.

-Hailie masz coś do powiedzenia?- zapytał Vincent stojący kawałek od nas ale wszyscy obecni w pomieszczeniu go słyszeli.

-No bo ogólnie... ogólnie to my go raz widziałyśmy.- Hailie patrzyła w miskę z płatkami. O BOŻE! Dobra, ja już wiem skąd go znam.

- Gdzie wy się szlajacie, że jak zwykle to wy musicie spotkać, no na przykład, Santana!- zaczął krzyczeć Dylan. Krzyki były bardziej skierowane do Hailie, chociaż mi też się oberwało jego wściekłym wzrokiem.

- Dylan uspokój się. - nakazał mu Will. Dylan już otworzył usta żeby się kłócić ale Will to przewidział i odezwał się pierwszy.- nawet nie próbuj ze mną dyskutować. - Dylan przeklną coś pod nosem i usiadł obrażony na kanapie, patrząc przez chwilę w swój telefon.

Prawie jak MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz