Rozdział 50

112 14 1
                                    

-Nora! Nora ej, jakoś się to ogarnie. - usłyszałam niepewny głos Calciuma, kuląc się pod kołdrą.

-Zostawcie mnie. - syknęłam, zaciskając mocno powieki, w których powstrzymywałam od jakiejś godziny łzy. Gdybym się teraz popłakała, to zupełnie bym już nie potrafiła się pozbierać przez najbliższe trzy dni.

Nie umiałam zrozumieć dlaczego Levi to zrobił, dlaczego tak bezmyślnie przyznał o naszym związku. Szef mu tego nie wybaczy, a mi tym bardziej.

Zacisnęłam ręce w pięści, mocno się trzęsąc. I co ja mam teraz zrobić? Wszystko kompletnie się rozpadło, całkowicie rozleciało. Levi prosto w oczy groził dowódcy, a to oznacza wojnę. Ale Szef nigdy nie walczył, a przynajmniej nie własnymi rękoma. I ja, Aiko i reszta mojego oddziału wiedzieliśmy czym to się skończy - to ja dostanę rozkaz zabicia chłopaka. Jestem tego pewna.

Zaczęła mi drżeć szczęka. Nie mam pojęcia jak to powstrzymać, jak nas uratować. Bo chociażbym się z całych sił starała to nie zabiję Leviego, a zrobi to w tym wypadku moja druga osobowość. Tylko pytanie, czy nie ucierpi wtedy więcej osób? A jeśli rząd się dowie, to tym bardziej jestem martwa. Naprawdę nie wiem jak to wszystko naprawić. Chyba po prostu się nie da, któreś z nas musi umrzeć.

Usłyszałam jak mój brat i Calcium wychodzą cicho z pokoju. Przycisnęłam twarz do poduszki i zaczęłam płakać, wbijając paznokcie w materac. Cicho łkałam, od czego bolała mnie rana na brzuchu. Ale nie reagowałam na ten ból fizyczny, zdecydowanie bardziej bolało mnie serce. Czułam całą sobą jak się rozpadam. Po co ja w ogóle wchodziłam w ten związek? Przecież od samego początku wiedziałam czym to się może skończyć. Doskonale znałam ryzyko, ale mimo to, byłam tak głupia. Dlaczego po prostu nie zabiłam tych uczuć w sobie, gdy dopiero zaczęły się pojawiać?

Zamarłam. Jest może jedno rozwiązanie. Nie zginie ani ja, ani Levi, chociaż to będzie śmierć naszej dwójki. Po prostu się cofnijmy, niech nic nigdy między nami nie będzie. Powiem Szefowi, że Leviemu coś się ubzdurało, że go nie znam, że jest dla mnie nic nie wartym człowiekiem. Ale tak się musi stać w rzeczywistości, nic nas nigdy nie łączyło.

-No dawaj, czego nie wiem? - zapytałam ponownie, lekko szturchając go łokciem. Levi odwrócił głowę i spojrzał się prosto w moje oczy. Otworzył usta, ale nic nie powiedział. Przyglądałam się mu z ciekawością.

Szybkim ruchem czarnowłosy się do mnie przybliżył. Poczułam jego ciepły oddech na mojej twarzy. Zanim zdążyłam w ogóle zrozumieć sytuację, ciepłe wargi chłopaka złączyły się z moimi. Miał lekko wysuszone usta, ale za ich dotykiem poczułam jak coś w środku mnie się uniosło.

Ten krótki, prosty pocałunek był jak spełnienie marzeń.

Zacisnęłam zęby, ponownie zalewając się łzami. Muszę to wszystko wyrzucić z pamięci, zapomnieć. Nic nigdy między nami nie było. To wszystko było tylko jakimś snem. W ten sposób może nas jakoś ochronię.

Poczułam jak ktoś ściąga ze mnie kołdrę. Kątem oka spojrzałam na swojego brata, który patrzył na mnie zmartwiony. Miał poszarzałą twarz, a jego pomarańczowe tęczówki straciły blask.

-Nora... - zaczął, patrząc na moją spuchniętą twarz od łez.
-Wiem co muszę zrobić. - wyszeptałam, próbując zapanować nad trzęsącym się głosem, choć ciężko mi to wychodziło. Aiko przymknął zmęczone powieki i westchnął, też rozumiejąc, co zamierzam.

-Nora, naprawdę nie musisz tego robić...
-A MASZ JAKIŚ PLAN?! WIESZ JAK TO WSZYSTKO NAPRAWIĆ?! - krzyknęłam, podnosząc się do siadu i ponownie zalewając łzami. Straciłam przez nie całkowicie widoczność. Mój brat nic nie odpowiedział. Przez chwilę trwała cisza, podczas której próbowałam otrzeć łzy rękawem, ale cały czas się nimi zalewałam.

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz