Rozdział 53

159 12 5
                                    

*POV LEVI*

-Dobra, Levi, kurwa, skup się. Chłopie masz jedno zadanie. Uklęknąć przed nią, nie rozpłakać się z powodu brudnych spodni i kurwa walnąć prosto z mostu "chcesz zostać moją żoną?". Prosta sprawa, kurwa, zabijałeś tytany jak świnie w chlewie, oświadczyny to przy tym pikuś. - mówiłem sam do siebie, podcinając cążkami swoje włosy przy lustrze. Od rana się szykowałem, żeby wyglądać jak najlepiej. Ale z każdą upływającą minutą czułem coraz większy stres i objawiało się to tym, że jak jakiś chory pojeb, uspokajałem sam swoje odbicie w lustrze. Pierwszy raz w życiu właściwie miałem taką potrzebę wyrzucenia z siebie myśli.

-Nie no, kurwa, a co jeśli to spierdolę? Co jeśli uklęknę w kałuży? Żyłka mi chyba w oku pęknie, gdy będę próbował zachować wtedy poważną twarz. Będę kurwa pierwszym człowiekiem w murach, który dostanie przepukliny przy oświadczynach. - na chwilę zamilkłem, żeby równo podciąć grzywkę. Po chwili zająłem się wygalaniem boków.

-Albo jak mi się ze stresu głos zbyt cienki zrobi? Będę kurwa piszczał jak jakiś trzynastolatek, co za tragedia. A tak właściwie to jak ja mam to powiedzieć? Tak oficjalnie? Noro Usher... nie, to już brzmi jak wygłoszenie wyroku śmierci. No to może bardziej w stylu Calciuma? Ej, Nora, może szybkie hajtanko? Nie no, kurwa, jeszcze gorzej. - jęknąłem sam do siebie, sprawdzając, czy na pewno wszystko dobrze podciąłem. Wyglądało na to, że jest w miarę równo.

Wyszedłem z łazienki i podszedłem do szafy, wyciągając swój czarny garnitur i białą koszulę. Zacząłem ja powoli ubierać, przy okazji wygładzając dłonią brzegi.

-Zresztą, kurwa, w ogóle pytanie czy Nora przyjmie te oświadczyny. Dopiero co wczoraj wyjaśniła się ta cała skomplikowana sytuacja z Szefem, emocje jeszcze nie opadły, a ja wjadę jej z propozycją małżeństwa. Przecież ta dziewczyna to mi tam spanikuje i ucieknie, o ile ja tego pierwszy nie zrobię. Nie wiem czy te oświadczyny to dobry pomysł, ale z drugiej strony brat Nory chyba mi łeb ukręci, bo wyłożył na ten pierścionek równowartość piętnastu wierzchowcy. - mruczałem, coraz to bardziej panikując. Ubrałem swój cały garnitur i zawiązałem dokładnie biały żabot wokół szyi. Popsikałem się o kilka razy za dużo perfumami, tak dla pewności, żeby było je czuć.

-Ja pierdolę, to się wjebałem jak śliwki w kompot. Mogłem się wcześniej zastanawiać nad takimi szczegółami, a nie kilka godzin przed festiwalem. No gorzej być nie mogło, ale już za późno, żeby się wycofać. - westchnąłem i otworzyłem szafkę nocną przy biurku. Wygrzebałem z niej drobne pudełko i otworzyłem. W środku znajdował się prosty pierścionek z intensywnie zielonym szmaragdem pośrodku. Żeby takie małe coś tyle kosztowało? No ale warto było, nie chcę na takich rzeczach oszczędzać. Na pewno kiedyś oddam za niego Aiko. Przynajmniej mam nadzieję, może los się do mnie uśmiechnie i wygram coś w totka.

Zamknąłem pudełko i schowałem je głęboko do kieszeni spodni. Chyba bym się rozryczał, gdyby mi wypadło.

Wyszedłem do głównego pomieszczenia, gdy zostało jeszcze piętnaście minut do wyjścia. Byłem już gotowy i zacząłem się kręcić po gabinecie jak świr, próbując wyrzucić z siebie nerwy.

W jaki sposób mam właściwie wyrazić to wszystko co chcę? Jak powiedzieć w jednym zdaniu, że chciałbym mieć z nią stabilność, dom, dzieci, całą przyszłość. Jak to zrobić? Jak uformować zdanie, że chciałbym ją jako swoją kobietę? Czy dam w ogóle radę?

-Kurwa, właściwie jak się klęka do oświadczyn? Nigdy takich rzeczy nie robiłem... w sumie byłoby dziwne jakbym robił.

Uklękłem jak jełop pośrodku pokoju przed biurkiem i wyciągnąłem pudełko, powoli je otwierając. No dobra, tak chyba może być. Patrzeć się wtedy na jej twarz czy na co? Kurwa, jestem ciekaw jak wyglądam z tej perspektywy, mam nadzieję, że niezbyt tragicznie.

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz