Kiedy tylko James się obudził przypomniał sobie co spowodowało jego sen i zaczął płakać. Jak on mógł! Debil! Ściągnęli tu Luciusza? Chyba tak...Pamięta go jak przez mgłę, ale obawiał się, że to wytwór wyobraźni.
Wstał z łóżka, ale zakręciło mu się w głowie.No, a więc jednak nie wstaję...
Leżał na łóżku. Popatrzył na swoje przedramię. Mały plasterek przeciekł, dlatego go odkleił. Co on najlepszego narobił? Musi coś zjeść, ale nie chce...Co robić?
Dźwignął się ponownie. Miał już wszystkiego serdecznie dość. Jak on nienawidził zmęczenia po atakach paniki. Do tego jego żołądek był pusty.
Powoli schodził po schodach. Widział na antresoli jak starszyzna siedzi w jadalni. Szedł jak najbliżej ściany, aby byle go nie zauważyli. Słyszał rozmowy w pokoju Eliota, dlatego szedł na paluszkach.
Na dole od razu czmychnął do kuchni. Otwierał lodówkę, kiedy nagle poczuł czyjąś dłoń na swoim barku.
Odwrócił się szybko, przestraszony kto to może być.
- Jim? - to ojciec.- Jesz?
- Chyba mi się odechciało...- mruknął, kiwając się na nogach. Gdyby nie ręka ojca chyba upadłby w tył.
- Jim!- przestraszył się ojciec, sadzając go na krześle.- Co jest?
- Już nic...- mruknął.
- Zjesz coś?James potrząsnął przecząco głową.
- James, proszę. Inaczej będziemy musieli dokarmić Cię przez wenflon.- powiedział zmartwionym tonem głosu.
- Nie dam rady.- mruknął.Nagle w kuchni pojawił się też jak na zawołanie Luciusz.
- Cześć, James!- zawołał, siadając obok niego.
- Hej...- mruknął.
- Coś nie tak?- zapytał.Ojciec pokazał mu coś ruchem warg. Był strasznie zaniepokojony, ale ufał Luckowi. On zawsze miał dziwny, magiczny sposób.
- Jak się masz?- zapytał.
- Kiepsko...Nie wiem...Chcę jeść, ale nie chcę.- zaczął szlochać nad stołem.
- No tak...A jest coś na co Ty masz szczególną ochotę?- zapytał.
- Nie wiem...- mruknął.
- No to...Trudno.- powiedział, biorąc mandarynkę z koszyka na stole- Mmm... Jaka soczysta! - mówił, biorąc jedną cząstkę do ust.- Chcesz? Spróbuj.- zaproponował.James wyciągnął rękę po jedną cząstkę.
Potem poszło z górki. Luciusz miał dziwny sposób, że on niby je sam, ale samemu nic nie zjada. James zjadł sam całą mamdarynkę i potem słodką bułkę, pokrojoną na kawałki. Nawet nie zdał sobie sprawy ile tak na prawdę zjadł.
- No...To teraz możesz iść spać, jak chcesz.- powiedział Luciusz, klepiąc go po plecach- Chyba, że wolisz robić coś innego. Jak chcesz możemy pograć razem w karty. Albo w uno.- zaproponował Luciusz.James popatrzył na ojca. Było mu tak okropnie wstyd...Wstyd jak nigdy wcześniej.
- Przepraszam...- wyszeptał w jego stronę, wstając od stołu. Patrzył mu prosto w zmartwione oczy- Przepraszam, przepraszam, przepraszam...- mówił głosem pełnym skruchy, wtulając się w ojca.
- Już, Jim. Powiedzmy, że mam krótką pamięć i zaraz zapomnę. Oh! Już nie pamiętam.- zapewnił go.
- Ale chłopaki...Ja was tak przepraszam.
- Spokojnie, Jim. Nie masz już za co. Żaden z nas nie pamięta.- Chcesz iść spać? Ja bym proponował Ci jeszcze kompiel... A mogę zobaczyć jeszcze rankę na ręku? Czy sam o nią zadbasz jak dam Ci plaster?- zapytał głosem pełnym spokoju
- Harry, pokazując nadgarstki. Już, już. Dalej, dalej.- wtrącił się nagle Lucek.Harry popatrzył na niego z ukosa z podniesioną brwią.
- No Harry, pokazuj. Nie ufam Ci. Sam zaraz rozbiorę Cię siłą. Pokaż nadgarstki.- mruknął Luciusz podobnym tonem do tego, którego używał Harry.
![](https://img.wattpad.com/cover/344928866-288-k842898.jpg)
CZYTASZ
SIÓDMY SYN- Odkryć Siebie
Teen FictionJames zaczyna proces tranzycji. Wszystko wydaje się iść po jego myśli, ale wiadomo, że w życiu czekają na nas przykre niespodzianki. Jedzenie ponownie staje się straszne, a także rodzinę Verumes dopadają ogromne problemy...Jak James sobie z tym wszy...