9 Wyczekiwanie

96 8 23
                                    

     Prawie dziem. Dwadzieścia trzy godziny. Tysiąc trzysta minut. Tyle dokładnie trwała operacja Willa. Harry dalej nie wiedział co z jego synem. Co kilka godzin wychodził z bloku jeden personel, aby zmienić się ze sobą chwilę, przedyskutować co robią z pacjętem. Harry za każdym razem się ich uczepiał i błagał o jakiekolwiek informacje. Nikt nie chciał jednak wyjawiać mu prawdy. Zawsze słyszał ,,sytuacja rozwojowa", ,,jeszcze nie wiadomo", ,,Niech Pan czeka cierpliwie i być dobrej myśli" albo ,,robimy co w naszej mocy, ale może się nam nie udać".

James został przewieziony do szpitala bardzo szybko i umieszczony na oddziale intensywnej opieki, ponieważ był nieprzytomny i nie chciał się obudzić. Był chyba zbyt zmęczony, aby otworzyć oczy. Miał kilka powieżchownych ran, jedno opażenie na ręku, którego nabawił się próbując wyciągnąć Willa i dotykając rozgrzanej rury. Spał. Obok niego siedział Ethan, który co jakiś czas przeczesywał jego włosy. Całą noc klęczał na twardych płytkach, opierając się o łóżko brata. Całą noc i cały wieczór, potem cały ranek. James nie leżał na sali sam. Obok były matki tak samo ciężko rannych dzieci, albo i ciężej. One rozmawiały ze swoimi pociechami, albo same ze sobą. Ethan wpatrzony w ziemię modlił się cały ten czas, nawet nie zwracając na to uwagi. Klęczał z różańcem w ręku. Odmawiał go chyba tysiąc razy. Nagle do sali wpadł ojciec. Harry był zmęczony, spocony, a pod oczami miał worki.
- Ethan...Synku...- podszedł do starszego, podnosząc go z ziemii- Will przeżył operację.- powiedział, uśmiechając się szeroko.

Młody mężczyzna zaczął płakać zeszczęścia. Łzy leciały mu z oczu ciurkiem. Przytulił ojca, nie wstydząc się łez i łkał w jego garnitur.

- Będzie dobrze...- zapewniał go Harry, gładząc po plecach. Jego oczy też były mokre od łez. Po tak stresującej nocy, którą spędził pod blokiem operacyjnym, bojąc się iść nawet do łazienki, by przypadkiem właśnie wtedy go szukali...
- W jakim jest stanie?- zapytał od razu, ocierając łzy.

Kobiety w sali przypatrywały się tej scenie z niepojętą uwagą. Im z oczu także pociekła jedną czy dwie łzy ze wzruszenia. Tych mężczyzn łączyła magiczna, rodzinna miłość, której nic nie było w stanie przerwać.

- Ciężkim...Bardzo ciężkim...- odpowiedział smętnie, lecz później się uśmiechnął - Jednak to Will! William zawsze daje sobie radę.  Zobaczysz...Jeszcze będzie chodził i przytulał nas wszystkich.- pocieszał go ojciec.
- Ale przeżyje?
- Musi. Nie dam mu odejść. Przynajmniej nie bez walki. Dzielnie się spisał na stole. Bardzo dzielnie. Teraz odpoczywa.
- Jest przytomny?- zapytał Ethan- Mogę do niego iść?
- Jeszcze nie, ale to zrozumiałe. Dopiero co go wypuścili.- odpowiedział ojciec- Jest w sali obok. Zaraz będzie Percy. Fred zabierze Cię do domu, przyjedzie po Jaspiego i Eliota, którzy mieli tlenoterapię.- odpowiedział ojciec.- Obudzi się! Zobaczysz. Będzie dobrze...- dalej przytulał syna.
- Wiedzą jakie obrażenia odniósł?- zapytał
- Jeszcze nic nie wiem, synku. Wiem, że przeżył operację i, że to dzielny chłopak jak cholera.- odpowiedział, patrząc mu prosto w oczy.

Ojciec popatrzył na Jamesa. Był dość blady, miał na twarzy maskę z tlenem, na ręku miał opatrunek, bo spażył się gorącym metalem, kiedy chciał ratować brata. Na twarzy, dłoniach, nogach miał małe, powierzchowne ranki.
- Jak się czuje James?- zapytał.
- Narazie nie przytomny.
- Oh...- westchnął Harry, przeczesując mu włosy dłonią. - Moje biedactwo...Dziękuję Ci James. Dziękuję, że byłeś przy Willu. Powinieneś uciekać. Nie rozumiem czemu go nie zostawiłeś, aby ratować się samemu. Może to Tobie Will zawdzięcza życie? - powiedział, całując go delikatnie w czoło.

- Panie Verumes! Wszędzie pana szukam!- nagle weszła do pokoju jakaś pielęgniarka.

Kobiety, które siedziały w sali zaparły dech w piersiach gdy usłyszały to nazwisko. Było ono przecież znane we wszystkich szpitalach, we wszystkich placówkach medycznych i pośród wszystkich, którzy leczyli się od długiego czasu na jakąś chorobę.

SIÓDMY SYN- Odkryć SiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz