- James, przestań!- próbowali go uspokoić. Chłopak wierzgał i krzyczał. Nie wiedział gdzie jest i co się dzieje.
- Zostawcie! Percy powiedz im coś! PERCY!- krzyczał, ciągnąc najstarszego brata za rękaw, w nadzieji, że wielki niedźwiedź go z tamtąd zabierze.
- James, spokojnie. Odgonię wszystkie smoki, ale zaraz, dobrze?
- One mnie pażą! Ratuj! One po mnie chodzą!- krzyczał, drapiąc się po całym ciele
- Zaraz przestaną, ale musisz leżeć bez ruchu.- mówił, próbując tak samo go unieruchomić. James miał jakiś przypływ siły. Harry nie mógł na to wszystko patrzeć. Miał ochotę udusić tego, kto użądliły jego syna. Tego, kto mu to coś sprzedał, albo tego, kto mu to coś dosypał. Przeszukał jego walizkę i plecak, ale nic nie znalazł. Nawet kurtkę, bluzy i kieszenie spodni, ale dalej nie było nic wiadomo. Może na prawdę czymś się zaraził? Albo doznał urazu głowy? W tamtym momencie nie liczyło się to tak bardzo. Lekarze próbowali go uspokoić na wiele sposobów, ale żaden nie działał.- Musimy go unieruchomić, bo zrobi sobie krzywdę.- powiedziała jakaś pielęgniarka, przynosząc pasy, które od razu przywiązała do łóżka.
- Nie ma takiej opcji!- od razu sprzeciwił się Harry.
- To co Pan proponuje?- zapytał lekarz, trzymając barki nastolatka, który z każdym się szarpał.
- Nie wiem...Dajcie mu coś. To spokojny chłopak.
- Nie teraz. - mruknął, każąc pielęgniarce wykonać swoją pracę. Percy i Harry się temu sprzeciwiali, dlatego wyprosili ich z gabinetu.Chodzili po korytarzu jak naburmuszony szerszenie, nasłuchując co dzieje się za drzwiami. Niektórzy ludzie rozpoznali w nich tych sławnych Verumesów, dlatego byli bardzo ciekawi co się stało, że chodzą wściekli po korytarzu. Nikt nie śmiał się zapytać, ale ludzie akurat musieli wybrać się na spacerek, a pielęgniarki pięć razy iść do szafek z pościelą, które stały na korytarzu.
Nagle z gabinetu wyszedł lekarz. Verumesowie od razu do niego podbiegli, a gapi nadstawiali uszu.
- Panowie Verumes? Dobrze...Stan Jamesa jest poważny. Najpewniej jest pod wpływem bardzo silnych środków odużających. Proszę powiedzieć mi szczerze- czy on coś brał? Kiedykolwiek został na tym złapany? Proszę jechać do domu i przeszukać jego rzeczy.
- Wrócił dzisiaj z kilkudniowej wycieczki do Hiszpanii...Nie było opcji, aby tam coś zarzył...
- A może ktoś dosypał mu czegoś, aby zrobić mu głupi żart?- dopytywał lekarz.
- A może? Trzeba zapytać Eliota co ostatnio jadł, kiedy i w jakich ilościach. O cokolwiek. W domu zjadł bardzo dużo, ale jadło to samo co my, a żaden z nas się tak nie zachowuje...- główkował Percy.
- Może...Nie wiem. Trzeba się go zapytać. Czy już się uspokoił?
- To są skoki. Raz mdleje, a raz na wszystkich się rzuca. Musimy poczekać, aby zrobić wszystkie badania. Niebawem przyjdą badania krwi i będziemy wiedzieli co brał.- powiedział lekarz- A teraz przepraszam, ale muszę iść.Kiedy tylko znowu wszedł do gabinetu Harry warknął, ponownie zaczynając chodzić po korytarzu.
- Zadzwonię do wychowawczyni, że w szkole jest diler, aby sprawdziła niespodziewanie plecaki każdemu kto był na wycieczce. Skąd on je wytrzasnął?!- warczał - Weź tu mu zaufaj..
- Ale mogli mu czegoś dosypać. Wiesz, że go nie lubią.- dodał Percy.
- Dosypać? Myślisz?
- Myślę...I myślę, że to coś jest w domu i to zjadł albo wypił jeszcze w domu. Musimy zapytać Eliota.Siedzieli tak, zastanawiając się co mogło się tak dokładnie stać, kiedy z gabinetu wyjechało łóżko Jamesa, który cały czas mruczał coś pod nosem. Harry od razu wszedł za nimi do sali. Widok Jamesa bardzo go zaskoczył. Szukał czegoś na pościeli, błądząc przywiązaną ręką po materacu. Był blady, wręcz przezroczysty. Błądził przestraszonym wzrokiem po suficie.
- Dzień dobry...- powiedział przestraszonym głosem, patrząc w stronę Harrego- Wie Pan gdzie jest moja mama? I mój tata?- zapytał, dalej rozglądając się po sali.
- No coś Ty...Ja jestem Twoim tatą.- powiedział, siadając obok niego. Cała złość na syna z niego uleciała, kiedy zobaczył jak bezbronny jest James. Na pewno sam nie wziął tego świństwa. Nie mógł.
CZYTASZ
SIÓDMY SYN- Odkryć Siebie
Teen FictionJames zaczyna proces tranzycji. Wszystko wydaje się iść po jego myśli, ale wiadomo, że w życiu czekają na nas przykre niespodzianki. Jedzenie ponownie staje się straszne, a także rodzinę Verumes dopadają ogromne problemy...Jak James sobie z tym wszy...