(4) (Bis)tońska Herbatka V2

31 4 8
                                    

Pov. Ameryka
Nareszcie! To ten dzień! Nie mogę się doczekać! Za nie całą godzinę idziemy na klif!
Dzisiaj wstałem wyjątkowo wcześnie jak na mnie.
Byłem zbyt podekscytowany żeby długo spać
Chwilę po 8 byłem już na dole.
To będzie najlepszy żart jaki kiedykolwiek zrobiłem.
- No jaki jest ten plan? - Spytał Kanada, bardzo zajęty swoimi naleśnikami.
- Wiesz Kan, to będzie akcja stulecia! Jakieś tysiąc torebek herbaty pójdzie sobie popływać- Uśmiechnąłem się zadowolony z tego pomysłu.

- Najpierw mama zajmię czymś tak zwanego ojca, wtedy ja z Polską będziemy mogli wynieść świeżo dostarczoną herbatę, zostawimy kilka torebek, aby nic nie podejrzewał. Te skrzynki z herbatą zabierzemy na ten klif w lesie, wiesz który przecież- Powiedziałem spoglądając na niego.
- Mhm... - Mruknął, nadal zajmując się swoimi naleśnikami.
Mam wrażenie, że mnie nie słucha.

- Ostatnią skrzynkę zabiorę ja! Specjalnie przejdę przez salon, aby zobaczyli, że ją mam. Gdy ojciec mnie zauważy, odrazu zacznie biec tam, gdzie jest reszta herbaty, czyli za mną. Polska wtedy zacznie wysypywać herbaty do wody. Kiedy dobiegnie, wsypię ostatnią skrzynkę do wody. Co myślisz ? - Spytałem.

- Oho, tatulek się wkurwi- Zaśmiał się.
- O to chodzi! Wkurwił się wtedy to teraz też na pewno. Ma jakąś dziwną obsesję na punkcie herbaty- Prychnąłem.
Kanada miał coś odpowiedzieć jednak przeszkodził mu dźwięk dzwonka.
Słysząc to pobiegłem do drzwi.
Kiedy je otworzyłem Polska rzucił mi się na szyję i mnie przytulił.
- Witaj Polska- oddałem tulasa
- Hej Ame- odsunął się
- Gotowy- Zaśmiałem się
- Zawsze- Weszliśmy do domu
- Zemsta jako żart jest najlepsza- Podszedł i przytulił Kanadę

- Powodzenia, oby ojciec was nie zabił- Zaśmiał się
W tym momencie dostałem wiadomość na którą tak długo czekałem.
- Dobra chodź mama napisała że ojciec poszedł do biura- Powiedziałem ponownie chowając telefon do kieszeni mojej bluzy.
- Okej- Szybko wyszliśmy i pognaliśmy do ich domu
Po cichu weszliśmy i zobaczylismy uśmiechniętą mamę.
- Dobra Polska pójdzie ze mną Ameryka czeka tu. Polska zejdzie i pójdziecie razem po herbatę. Któryś z was napisze do mnie że moge już zabrać Brytanię z biura. Ameryka ukryjesz się w pokoju obok z herbatą. Dobrze? Jak zejdziemy ty przejdziesz przez salon żeby Brytania to Zobaczył. Oj coś czuje że będę musiała go dzisiaj pocieszać...- Westchnęła cicho.

- Jasne- Odpowiedzieliśmy razem cicho
I się zaczeło Francja poszła a my zaczeliśmy nosić. Razem mieliśmy 6 skrzyni wypełnionych po brzegi herbatę.
Kiedy miałem ostatnią skrzynię ukryłem się w pokoju gościnnym. Wtedy napisałem do mamy

- Gotowe. Możecie już iść-
Po chwili usłyszałem lekkie stuknięcię.
Spojżałem delikatnie przez szaprkę w uchylonych drzwiach i zobaczyłem jak mama się delikatnie do mnie uśmiecha.
Zszedłem na pierwsze piętro i wyjżałem delikatnie tak żeby zobabaczyć gdzie są rodzice. Zobaczyłem mamę niosącą tackę z dwoma herbatami i cukrem.

- Pora zacząć- Szepnąłem do siebie
Zacząłem schodzić po schodach
Unisłem wysoko głowę.
Kiedy przechodziłem przez salon obydwoje spojżeli się na mnie.
- Ameryka co ty tu robisz. I dlaczego trzymasz w rękach skrzynkę herbaty? - Spytał odkładając filiżankę.

Wtedy zacząłem biec.
Usłyszałem krzyk ojca
Starałem się biec na tyle wolno żeby nadąrzał
Kiedy dobiegliśmy do klifu krzyknąłem.
- Polska wysypuj! -
Chłopak od razu zaczął to robić.
- Nie! - Krzynął ojciec kiedy pierwsze torebki poleciały.

Schyliłem się w biegu po łom i otworzyłem ostatnią skrzynię. Rzuciłem metalowe narzędzie i kiedy dobiegłem do krawędzy wysypałem całość.
Byliśmy już na krawędzi we trójkę.
- Zostawiliśmy ci skrzynki żebyś się pocieszył nimi- Zaśmiał się Polska delikatnie przeczesując skrzydła palcami.
Mina ojca nie był zbyt ciekawa.

- Jak ja was zaraz! - Krzyknął i popchnął nas do przodu.
W ostatnim momencie złapał nas za koszulki ale zbyt bardzo go przeważyliśmy i zaczeliśmy spadać we trójkę.
Mi się podobało ale nie mogłem powiedzieć tego o ojcu i Polsce.
Ojciec tak jakby przytulił go do siebie. Chyba wiem czemu. Pomimo tego że Polska umie pływać to po pierwsze dawno tego nie robił po drugie stres po trzecie uszkodzone szkrzydła.

Po chwili wciągnąłem powietrze i poczułem że jestem pod wodą. Spojżałem w stronę mojego ojca który przyciągał teraz Polskę.
Wynurzyłem się i usiadłem przy najbliżeszje skarpie.
Po chwili też wynurzyli się poli i Tata.
- Au- Jęknął cicho Pol
- Pokaż mi to- Złapał deliatnie za jego skrzydła i zaczął je oglądać
- Chyba wszystko w pożądku- Mruknął
Spojżał się na mnie surowym wzrokiem po czym ponownie spojrzał na Polskę.
- Czy wy wiecie czym mogło to się skończyć? Wiecie ile tu jest skarp, kamieni i innych groźnych rzeczy? Co jeśli by się któremuś z was idioci coś stało? - Spytał ponownie spoglądając na mnie.
- To mnie mój świętej pamięci dziadek z chęcią by zabrał do siebie- Odparł wstawając.

Brytania ponownie na niego spojrzał i westchnął.
- Widocznie jeszcze ciebie tam nie chcą skoro nadal żyjesz- Powiedział i także wstał.
Od razu się zachwiał przez to że buty które miał nie były przystosowane do mokrych powierzchni.
Ja także wstałem.
- Dacie radę dopłynąć do brzegu? - Spytałem.

- Wcześniej się tym nie przejmowałeś- Powiedział Brytania i ponownie wszedł do wody.
Spojrzałem na Polskę ignorując jego słowa.
- Tak, ją też dam radę- Powiedział.
Zauważyłem jak zaczął delikatnie drżeć
- Zimno ci? - Spytałem.
- Trochę... Ale zaraz to minie... Jak wrócę to się umyję w ciepłej wodzie i położę się do łóżka z kocykiem i Herbatą... Nawiasem mówiąc. Może Brytania zaprosi nas na Herbatkę- Zaśmiał się okrwając się delikatnie skrzydłami.
Jakby to miało cokolwiek pomóc.
Ja także się zaśmiałem i spojrzałem na ojca.
- No właśnie... Tato, zaprosisz nas? - Spytał.
Brytania spojrzał na niego.
- Za trzy miesiące. Kiedy dostanę nowy zapas herbaty- Warknął i wszedł do wody.

Polska wstał i także wszedł do wody.
Ja udałem się za nimi.
Razem we trójkę zaczęliśmy płynąć do brzegu.
Tam od razu wyszliśmy na ląd.
Ojciec prawie że od razu zaczął iść.
- Chyba się obraził...- Szepnął Polska.
- Nie obraziłem się tylko nie chcę zachorować. W przeciwieństwie do was mam pracę- Powiedział.
Polska spojrzał na mnie i zaśmiał się cicho.
- Ja też idę do domu. Mam bardzo słabą odporność i jestem pewien że zaraz będę chory- Powiedział ponownie otulając się skrzydłami.
Kiwnąłem głową.
- Jasne. Dziękuję Poli za pomoc- Powiedziałem.
Polska kiwnął głową i z delikatnym uśmiechem odszedł.

Wpatrywałem się w niego do momentu aż poczułem że robi mi się coraz zimniej.
W tym momencie zdecydowałem że pora wracać do domu.
Ostatni raz spojrzałem na Polskę i ruszyłem za moim ojcem.

Nie takie szczęśliwe zakończenie- PoprawioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz