(30) Wewnętrzny ból

31 2 4
                                    

Pov. Adam
W domu oddziału komunistycznego byliśmy już od paru dni. Tak jak ZSRR mówił, byliśmy tu traktowani jakbyś byli w ich oddziale. Basia odnalazła się tu lepiej niż ja. Z każdym ma dobry kontakt. Ja wolałem ograniczyć się do jednej osoby. Niemcy Wschodnie może wydawał się mało rozgarnięty, może zepsuł prawie całą akcję jednak to z nim najlepiej mi się rozmawiało. Jednak często rozmowa z nim wcale nie pomagała. Czułem jak myśli rozsadzają mnie od środka.
Z myśli wyrwała mnie ręka Niemiec Wschodnich, która potrząsnęła mną.
- Wszystko dobrze? Nie słuchasz mnie- Zauważył.
Westchnąłem głośno. Oczywiście. Ostatnio coraz częściej się zamyślam. I coraz więcej osób to wyłapuje.
- Wiesz...- Zacząłem.
Nie wiedziałem jednak czy powiedzenie mu o moich zmartwieniach było dobre. W końcu... Jest w oddziale komunistycznym. Wątpię że dobrze wspomina ojca. Nie mogę mu powiedzieć, że tak po prostu rozmyślam o Rzeszy. To będzie najmniej dziwne. Chociaż z drugiej strony... Może on ma takie same odczucia jak ja? Nigdy nie zauważyłem jego niechęci do ojca. Rzeszy do niego owszem, ale nie jego do Rzeszy.
- Ostatnio ciągle myślę o Rzeszy- Wyznałem w końcu.
Niemiec zmrużył lekko oczy. Po chwili zaśmiał się cicho. Zmrużyłem brwi lekko zakłopotany. Jego reakcja była... Dziwna. Bardzo dziwna. On widocznie zauważył moja reakcję bo od razu sprostował.
- Sądziłem że będziesz ostatnią osobą jaka będzie o nim myślała- Powiedział.
- Wiem jak to wygląda. Jednak... Jak ja mam o nim zapomnieć w takiej sytuacji? Nie mogę... Muszę mu jakoś pomóc...- Westchnąłem głośno.
Niemiec pokiwał głową.
- Cholera... To będzie najbardziej szalone co zrobię...- Odparł i zaśmiał się.
Jego stosunek do życia podobał mi się. Potrafił śmiać się ze wszystkiego. Co w pewnym sensie pomagało nie tylko mi ale każdemu naokoło niego. Zapewne ZSRR tylko dlatego trzyma go w oddziale. Młodego nie dało się nie lubić.
- Wiesz co ZSRR może ci zrobić jak coś się nie uda? - Spytałem, chcąc upewnić się, że wie na co się pisze.
On jednak pokiwał głową.
- Oczywiście. To już byłoby ponad jego nerwy. Nie chcę go denerwować... Jest najlepszym dowódcą jakiego mogłem mieć... Jednak myślę że powinni to zrozumieć. Rzesza to mój ojciec. Nie mogę go zostawić w potrzebie. Pomożemy im się uwolnić i zapominamy o całej sprawie. Dobrze? - Zaproponował.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Dobrze...- Odpowiedziałem cicho.
Jeśli coś się nie uda tylko jeden kraj jest w stanie nam pomóc. ZSRR nie będzie miał żadnych skrupułów przed wypatroszeniem nas. Jednak jeśli coś się stanie Niemcy Wschodnie będzie miał poparcie PRL'a. A może i nawet ja będę je miał.
- Basia nie może o tym wiedzieć. Zdajesz sobie z tego sprawę, tak? - Spytał.
Oczywiście, że o tym wiedziałem. Trudno będzie utrzymać to w tajemnicy przed nią jednak nie o wszystkim może wiedzieć. Rrozumiałem to.
Pokiwałem głową.
- Ciebie tyczy się to samo. Nikt poza nami dwoma nie może o tym wiedzieć- Powiedziałem.
Niemcy Wschodnie od razu pokiwał głową.
- Musimy mieć jakiś plan. Dobry plan. Na tyle dobry żebyśmy zdążyli go zrobić i zrealizować jeszcze dzisiejszej nocy- Odparł i przymknął oczy.
No tak. Do jutrzejszego ranka Rzesza i jego oddział będzie w piwnicy domu. Nie wiadomo co się z nimi stanie później. ZSRR ich nie zabije. I to w tym przypadku jest najgorsze. Będą żyli w niewoli aż w końcu nie umrą. A ZSRR nie pozwoli im tak szybko umrzeć.
- Wiesz... Chyba coś mam- Powiedziałem.
Niemiec od razu na mnie spojrzał. Nie odezwał się a ja zacząłem tłumaczyć.

Parę godzin później
Za oknem było ciemno, w domu unosił się przyjemny zapach ciastek a w tle słychać było jedną z częściej granych przez radio piosenek. To ZSRR ustalał co ma lecieć. A to była ulubiona piosenka PRL'a. Od młodego dowiedziałem się że była to "Темная ночь".*
Nie do końca wiedziałem co to znaczy jednak słyszałem to już tyle razy, że na spokojnie zaśpiewałbym to o 3 nad ranem. W tym domu większość rzeczy działała pod PRL'a. Widać oddanie ZSRR'a do niego. ZSRR mógłby całe życie przeżyć tak jak chciałby PRL. Ich relacja na pewno był wyjątkowa. Byli ze sobą blisko. Bliżej niż ktokolwiek kiedykolwiek się spotykał. Podczas wojny spotykali się tylko na herbaty z dodatkiem wódki. Nie wyglądali wtedy żeby jakkolwiek byli dla siebie bliźsi. Byłem pewien, że nie są. A jednak. Dzisiaj można było ich zauważyć niezwykle blisko. Co było zrozumiałe. Deszcz padał, pogoda była idealna do pozostania w domu. PRL wpuści Rosjanina tak blisko jak ten tylko będzie chciał. Nawet do swojego łóżka. Swoją drogą... Czy ZSRR miał na każdego sposób? Wiedział jak ma dotknąć, co zrobić, co powiedzieć żeby osiągnąć efekt, który pożądał. Był jak przekleństwo, którego groziło straszliwymi konsekwencjami. A jednak po wszystkim chociaż przez chwilę poczuć można było ulgę i spokój.
- Myślisz, że oni w nocy będą zajęci sobą? - Spytałem w końcu.
Niemcy spojrzał na mnie i westchnął głośno.
- Nie wiem co by było gorsze... Wolę nie słuchać ich podczas czegoś... Intymnego... Jednak lepiej żeby oboje byli zajęci- Mruknął i wstał.
- Zaraz żygać będę tą piosenką. Znaczy... Ja rozumiem. Dobra jest. Ale to troche przesada. Słucham jej codziennie odkąd ZSRR przejął dowodzenie. Czyli jakieś... Ponad 30 lat bez przerwy- Westchnął.
30 lat. Tyle trwa ich uczucie. Uśmiechnąłem się i wstałem.
- Ja zamierzam za niedługo stąd zwiewać. Więc... Powodzenia z wytrwaniem w tym psychiatryku- Odparłem i z uśmiechem poszedłem do drzwi.
30 lat to zdecydowanie za długo jednak tydzień to w sam raz. Piosenka nadal była dobra. Nie przejadła mi się. W tym momencie idealnie pasowała. Chcąc nie chcąc muszę przyznać że PRL ma dobry gust muzyczny. To znaczenie lepsze niż Niemieckie piosenki codziennie rano i wieczorem.
- Adamie... A może po prostu zostaniecie z nami? - Spytał.
Od razu zatrzymałem się.
Zostać? Mam zrezygnować z wolności dla nich? Nie... Nie są tego warci.
- Nie macie stałego domu. A ZSRR was zawsze będzie chętnie gościł- Kontynuował.
- To nie gościna. To niewola- Odparłem jedynie.
- Może się skończyć. Możecie żyć jak my. Mieć dach nad głową, dobrze skoordynowany oddział, przyjaciół i spokój. Rzesza nigdy więcej ciebie nie porwie. Basia nigdy więcej nie będzie musiała wracać do Hansa... Nie jest wam tu przecież źle- Mówił.
Słowa te wbijały się we mnie boleśnie. Zostać z własnej woli z nimi... Jest to jakiś plan jednak... Czy to byłby dobry pomysł?.
- Widzimy się o drugiej w nocy na korytarzu. Załatw mi listę dzisiejszych obchodów i patroli- Powiedziałem i wyszedłem.
Tutaj zapach ciastek i piosenka były zdecydowanie bardziej wyczuwalne i słyszalne. Piosenka leciała od początku. Kolejny i kolejny raz. Zapętlała się ku szczęściu PRL'a. Hierarchia w oddziale ZSRR'a była ukrywana, z całych sił i cały czas jednak wciąż była. Pomimo tak oczywistego stanowiska na samej górze jak dowódca, na szczycie był jeszcze PRL. Osobiście nie byłbym zadowolony z tego. ZSRR daje więcej przywilejów swojemu niedoszłemu kochankowi jednak... Jeśli im to nie przeszkadza to ja nie mam nic do gadania.
Pokój mój i Basi nie był daleko. Wystarczyło kilka kroków abym stanął przed drzwiami. Poprawiłem ubrania i wszedłem do pokoju.
Uczucie dziwnej nostalgii i przyjemności spotęgowały świeczki. Kwiatowe, piernikowe i zwykłe. Zapach świeczek pasował do ogólnego klimatu domu. Znowu zauważałem tu ingerencję ZSRR'a i PRL'a.
Basia leżała na łóżku. W dłoniach miała otwartą książkę. Powoli podszedłem do niej.
- Co czytasz? - Spytałem.
- Bracia Karamazow- Mruknęła po chwili.
Ponownie. PRL. Zapewne od niego ma książkę.
- Dostojewski...- Westchnąłem głośno i położyłem się.
- Z nim da się dogadać- Powiedziała po chwili Basia.
- Z Dostojewskim? - Spytałem ją.
Ta w odpowiedzi cicho zaśmiała się i zamknęła książkę.
- Z ZSRR'em- Powiedziała w końcu.
Wiem że da się z nim dogadać. Jednak kto powiedział że ja tego chcę?
- Nie musisz być taki oschły dla niego. Dał nam wolność, bezpieczny kąt i znajomości. Adaś... Z kim ty ostatnio rozmawiałeś? Poza Młodym. Ja rozumiem że ten świat jest trochę... Dziki i niebezpieczny. Ale socjalizacja to podstawowa potrzeba człowieka- Mówiła.
Nie moja. Ja nie potrzebowałem obok siebie ludzi. A już zwłaszcza nie kraje.
Westchnąłem głośno.
- Zdecydowanie lepiej czuję się jako samotnik- Mruknąłem spoglądając na zegar.
Prawie była 22. Jeszcze cztery godziny.
- Adaś... Jutro idę z dziewczynami na spacer po lesie. Nie zrób niczego złego i głupiego... Dobrze? - Powiedziała odkładając książkę na szafkę.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Dobrze- Powiedziałem jedynie.
- Obiecaj mi to- Westchnęła głośno.
- Obiecuję- Ale obietnica obowiązuje dopiero od wstania słońca.
Basia podniosła się lekko i pocałowała mnie w policzek po czym położyła się.
- Dobrze mi tu... Może tu zostaniemy? - Spytała.
Nie odpowiedziałem jej. Czego oni jej nagadali? ZSRR, mistrz propagandy oczywiście wziął się najpierw za nią. Wiedział, że mnie przekonać może tylko ona.
Basia widocznie zauważyła że nie mam ochoty rozmawiać na ten temat. Dlatego zmieniła temat na inny.
- To nie ma sensu... Nie znajdziemy ich... Wisz o tym ale nadal żyjesz nadzieją, że odnajdziemy mamę i tatę... Musisz się z tym pogodzić. Oni nas nigdy nie chcieli. Czemu mają chcieć teraz? - Spytała i odwróciła się do mnie tyłem.
Właśnie dlatego chcę ich znaleźć. Chyba powinienem wiedzieć dlaczego nasi prawdziwi rodzice nas zostawili. Czy ja proszę o tak wiele? Po prostu odpowiedź na parę prostych pytań. Jak je dostanę, mogę zostać wszędzie gdzie Basia chce. Ale muszę wiedzieć.

Nie takie szczęśliwe zakończenie- PoprawioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz