Pov. III Rzesza
Szedłem z uśmiechem do pokoju tego szczeniaka.
Teraz byłem niewidzialny żeby się nie wydało że jednak miał rację.
Dlaczego przeszedłem lustrem w salonie?
Odpowiedź jest prosta.
Korzystając z tego iż mogę stać się niewidzialny postanowiłem pozwiedzać trochę ich dom przyjrzeć się reszcie domowników.Rozejrzałem się i otworzyłem drzwi.
Po cichu wszedłem do pokoju.
Zamknąłem je i przyjrzałem się chłopakowi.
Leżał na łóżku.
Płakał... Och jak ja uwielbiam kiedy on płacze.
Wtedy te jego piękne, niebieskie oczy są jeszcze bardziej błyszczące.Nie przyglądałem mu się jednak długo, natychmiast moją uwagę przykuły terraria.
Były tam pająki i węże.
Nie lubię ani jednych ani drugich.
Głupi słowianie zawsze trzymają w domach dzikie zwierzęta.
No cóż będę musiał je usunąć.Powrócilem uwagą do chłopaka który teraz się mi przyglądał.
Uśmiechnąłem się szeroko.
Nawet nie wiem kiedy stałem się widzialny.
W jego oczach widziałem czysty strach.
Taki jak za dawnych lat.
Oh... Kocham patrzeć na jego wystraszoną buzię.Zaśmiałem się cicho zadowolony.
Już zapomniałem jakie to było cudowne uczucie.
Tak bardzo tęskniłem za tym widokiem.
Podszedłem powoli do niego.
- Tęskniłeś kochanie? Ostrzegałem cię że mówienie im o mnie ci się nie opłaci. A ty jak zwykle się mnie nie posłuchałeś. I co z tego masz? - Uklęknąłem przed Polakiem który zdążył już usiąść.
- C-czego odemnie c-chcesz. Nie wystarczy ci że podczas wojny r-robiłeś mi wystarczającą krzwdę- Szepnął osiemnastolatek patrząc na mnie.
Jego głos drżał co ukazywało jak bardzo nadal się mnie bał.- Hmmm... Zastanówmy się... Nie- Odparłem z szyderczym uśmiechem.
W jego oczach znowu gromadziły się łzy.
Po chwili zaczęły wypływać.
Pochyliłem się lekko by polizać jego policzek chcąc spróbować znowu jego łez.
Powoli przesunąłem językiem po jego policzku i westchnąłem zadowolony.- Ciekawe czy krew masz nadal tak samo słodką...- Westchnąłem.
Podniosłem się i usiadłem na łóżku obok niego.
- No odpowiedź. Tęskniłeś za Panem-
Złapałem za jego maleńkie ręce.
Nadal mogę je obie ściskać w jednej dłoni.
To jest wprost cudowne.
Polska przez te lata nic się nie zmienił.- Nie- Powiedział i zaczął je wyrywać.
Ścisnąłem je i przyciągnąłem do siebie chłopaka.
Jego ręce znalazły się na moich barkach.
Stykaliśmy się ciałami.
Zadowolony uśmiechnąłem się lekko.- Ohh... Jak mi brakowało tego- Szepnąłem przyglądając się jego niebieskim błyszczącym oczom.
- Nie odpowiedziałeś mi. Czego ty chcesz i jak to możliwe że po tym co zrobiłeś nie siedzisz w piekle- Powiedział starając się na spokojny ton.
Czułem jednak jak drżał.
- Jak zwykle zadajesz za dużo pytań skarbie... Ale postaram ci się na nie odpowiedzieć- Uśmiechnąłem się szerzej co wywołało w Polsce jeszcze większy strach.
Wstałem i stanąłem przed nim prostując się.
- No więc. Jestem tutaj bo każdy kraj który umarł musi przenieść się do pewnego miejsca. Takie miejsce jak wasze... Tylko dla umarłych. Możemy przechodzić przez lustra. Wszystko co potrafię z pewnością pokażę ci później. Co od ciebie chcę? To jest bardzo proste. Nie wiem czemu sam na to sobie nie odpowiedziałeś- Odparłem uśmiechając się po czym usiadłem z powrotem obok młodszego kraju w takiej samej pozycji jak wcześniej.
Polska chciał się odsunąć ale ja go przusunąłem do siebie bardziej kładąc dłonie na jego biodra.
- Chce ciebie skarbie...- Szepnąłem do jego ucha.
Chłopak zadrżał i spojrzał na mnie jeszcze bardziej przerażony.
Po chwili wpatrywania sobie w oczy usłyszałem znajomy głos.
Miałem nadzieję że tu nie przyjdzie a jednak.- Ruszaj się Rzesza. Mamy ważniejsze rzeczy do roboty- Burknął Prusy wychodząc z lustra.
- Nie mogłeś kiedy indziej przyjść? - Spytałem pokazując na Polskę który patrzył na mojego ojca widocznie zdziwiony.
- No zobacz że ja z Rzeczpospolitym też chciałbym pobawić się dłużej ale nie mogę- Prychnął.
Jeszcze raz spojrzałem na Polskę.
Czy ja na pewno muszę iść?
Mógłbym z Polską zostać dłużej, na pewno spędziłbym z nim czas znacznie lepiej niż z moim ojcem.
Z drugiej strony nie bardzo chcę go denerwować.
Po chwili westchnąłęm i puściłem Polaka po czym wstałem.
Dłońmi przejechałem po moim mundurze chcąc go troche wyprostować aby nie był taki pognieciony.- Już idę- Warknąłem i podszedłem do lustra.
Dlaczego on musi być taki denerwujący?
Jestem pewien że przerwał mi i Polsce specjalnie.
Z zazdrości że sam nie może tak spędzać chwili z Rzeczpospolitym.
A dlaczego?
Bo idiota jest za słaby.
Rzeczpospolita za każdym razem w jakiejkolwiek walce pokonuje go.
Każdym razem muszę iść go ratować bo nie umie sobie poradzić z tym denerwującym Polaczkiem.Odwróciłem się w stronę Polaka i widząc że chce zadać pytanie przerwałem mu.
- Tak twoja rodzina też się tam znajduję- Uśmiechnąłem się i wszedłem do lustra a za mną mój ojciec.Pov. Polska
Siedziałem na łóżku wpatrując się w miejsce gdzie jeszcze do niedawna stali Rzesza i jego ojciec.
Potarłem oczy dla pewności że nie śnię albo coś.
- M-Może ja na prawdę jeste chory... To tylko zwidy... Tak... Na pewno tylko zwidy...- Szepnąłem by chociaż trochę się uspokoić.
- Z-Zwidy...- Ponownie szepnąłem i położyłem się na łóżku.
Do moich oczu napłynęły łzy.
Czułem jak drżę, pomimo że Rzesza już poszedł.
Czułem jego dotyk, jego słowa nadal tak samo mnie przerażały.
To było zdecydowanie coś innego niż sen albo zwidy.Podrapałem się delikatnie po policzku i powoli podniosłem z łóżka.
Delikatnie uniosłem koniec mojej koszulki by ją zdjąć jednak kiedy moja katka piersiowa była już odsłonięta w połowie od razu przypomniało mi się lustro i to że niedawno w nim właśnie zniknął Rzesza oraz jego ojciec.
Szybko opuściłem koszulkę, złapałem koc i zakryłem nim całe lustro.
Czy to już paranoja?
Nie wiem.
Ale wolę żeby w razie czego nikt mnie przez to lustro nie widział.
Nie wiem jak to lustro działa, może działa jak lustro weneckie?
Nie wiem.
Jednak ostrożności nigdy za wiele.Dopiero kiedy upewniłem się że lustro jest zasłonięte zdjąłem powoli swoją koszulkę.
Odruchowo spojrzałem w stronę lustra jednak nie zobaczyłem swojego odbicia tylko koc w gwiazdki.
Westchnąłem cicho i przeczesałem palcami powoli włosy.
Jedną z dłoni dotknąłęm delikatnie swoich skrzydeł.
Po co ja je mam w ogóle?
Nawet nie umiem na nich latać.
Nigdy nie miałem okazji się nauczyć.
Z resztą.
Jakbym umiał to bym na nich nie latał.
Bo po co?
Rozumiem że czasami umiejętność latania byłaby przydana ale tak to one tylko przeszkadzają.Ponownie westchnąłem i założyłem na siebie większą, białą koszulkę.
Zdjąłem spodnie i założyłem czarne spodenki po czym ruszyłem do łóżka.
Stanąłęm przed nim i spojrzałem w stronę lustra.
Zmrużyłem lekko brwi.
- Czechy, Wegry i Słowacja pomyślą że oszalałem jeśli zostawię je zasłonięte...- Mruknąłem cicho.Po chwili odwróciłem się i szybko ściągnąłem koc z lustra po czym położyłem się na łóżku i zakryłem kołdrą.
Przymknąłem oczy wzdychając cicho.
Chyba potrzebuję trochę przerwy.
Może wyjadę na jakieś wakacje?
Na przykład z Warszawą?
Dawno z nim nie rozmawiałem.
Fakt że strasznie dużo ostatnio pracuje jednak myślę że dla mnie powinien znaleźć czas.
A bynajmniej mam nadzieję.
Tylko gdzie byśmy pojechali?
I na ile jeśli to w ogóle by się udało.
Nie wiem.
Porozmawiam o tym z nim jutro.Z takimi myślami łatwo zasnąłem
CZYTASZ
Nie takie szczęśliwe zakończenie- Poprawione
FantasyHistoria opowiada o miejscu w którym mieszkają kraje. Kraje wreszcie czują się bezpieczne. Na reszcie mogą skupić się na swoich uczuciach, życiach i relacjach z innymi krajami. Jednak po pewnym czasie okazuje sie że kraj na pozór prawdomówny i godny...