(20) Plany

22 3 0
                                    

Pov. Adam
Spojrzałem leniwie na zegarek.
Była 3:35.
Leżałem już tak od paru godzin.
W pokoju było cicho, słyszałem jedynie cichy oddech Rzeszy.
Czasami był tak cichy że zdawało mi się że we śnie zmarł.
Niestety, nawet jeśli by się to stało to i tak Rzesza by się odrodził.
Uśmiechnąłem się lekko i powoli zacząłem wstawać z łóżka.
Rzesza wcześniej zdecydował że nie potrzebuję już tak bardzo kajdanek jeśli poda mi tabletkę.
Tabletkę która 10 minut przestała działać.

Poczułem jak ręka Rzeszy bardziej mnie ściska.

- Gdzie idziesz- Spytał spoglądając na mnie zaspany.
Cholera.
Musiał się obudzić.
Ale co się dziwisz idioto?
Trzymał ciebie ciągle, przy każdym najmniejszym ruch zaciskał jeszcze bardziej ręce.

- Do kuchni. Muszę się napić- Szepnąłem cicho.
Obawiałem się że Rzesza będzie chciał iść ze mną.
Miałem nadzieje że jednak przez tą prawie nie przespaną noc nie będzie chciał wychodzić z łóżka.
Moje obawy niestety się potwierdziły bo już po chwili mężczyzna zaczął wstawać.

- Doskonale poradzę sobie sam- Powiedziałem lekko kładąc dłoń na jego ramię.
Rzesza uśmiechnął się lekko.
- Adaś, znam cię doskonale i wiem że ufanie tobie nawet w takich sprawach będzie złym wyborem- Prychnął mężczyzna wstając.
Jedną z rąk położył na moje biodro.
Niezadowolony westchnąłem cicho.
- Idziemy? - Zapytał unosząc brwi.
Nie chciałem się z nim kłócić dlatego poszedłem do drzwi.

Razem wyszliśmy z pomieszczenia.
Korytarz także był pogrążony w mroku i ciszy.
Dawało to trochę straszny efekt, Jakby z tej ciemności miało nas coś zaatakować.
Cisza szybko została przerwana przez odgłos zamykanych drzwi.
O nie.
Od razu zrozumiałem co to było.
Zestresowany spojrzałem kątem oka na Rzeszę.

Od razu odetchnąłem z ulgą widząc że to zignorował.
Weszliśmy do kuchni.
Ona też była ciemna co się zmieniło chwile później kiedy Rzesza zapalił światło.
Oparł się o ścianę przyglądając mi się.
Westchnąłem cicho i podszedłem do szafek.
Starałem tak wpatrując się w rząd czarnych szafek.

- Coś nie tak? - Zapytał Rzesza.
Oczywiście że coś nie tak.
Skąd ja mam wiedzieć gdzie oni mają rzeczy typu szklanki czy kubki?
- Ja...- Zacząłem.
Niezbyt chciałem się do tego przyznawać jednak musiałem to powiedzieć.
Wolę już go o to spytać niż grzebać bez celu po szafkach.
Rzesza westchnął głośno.
- Druga od prawej- Powiedział i przymknął oczy.

Od razu otworzyłem szafkę i wyjąłem z niej kubek.
Nalałem sobie wody z dzbanka i spojrzałem na Rzeszę.
Był zmęczony i widocznie chciał wracać do pokoju aby znowu pójść spać?
A co jeśli bym go tutaj przetrzymał jeszcze dłużej?

Powoli zacząłem pić wodę ze szklanki.
Rzesza od razu na mnie spojrzał.
- Możesz się pośpieszyć? - Zapytał mrużąc brwi z niezadowoleniem.
Spojrzałem na niego.
Nic nie mówiąc nadal powoli siorbałen wodę ze szklanki.

Rzesza niezadowolony podszedł do mnie i złapał mnie mocno za nadgarstek.
Zaczął ciągnąć mnie brutalnie po schodach na górę.
Szybko dotarliśmy do jego pokoju.
Rzesza położył się na łóżku wzdychając głośno.
Czyli ta chwila dłużej w kuchni rzeczywiście coś znaczyła.
Odłożyłem szklankę na szafkę i położyłem się tyłem do Rzeszy.
Szczelnie przykryłem się kołdrą tak aby Rzesza mnie nie dotknął.

Przymknąłem oczy z zamiarem jak najszybszego zaśnięcia jednak w tym przeszkodził mi głos Rzeszy przy moim uchu.
- Nie wiem w jakich planach przeszkodziłem tobie i Basi ale niezbyt mnie to obchodzi. Ważne że wam przeszkodziłem- Szepnął mi do ucha.

Otworzyłem oczy lekko zdziwiony
- Co? Co ty pleciesz- Zapytałem i odwróciłem się w jego stronę.
- Widziałem jak Basia wychodzi z pokoju. A bynajmniej się wychyla. Widziałem że była ubrana a w rękach trzymała jakąś torbę- Światło księżyca padało na niego idealnie tak że widziałem ten kpiący uśmiech i przeszywający wzrok.
Mimo że był zmęczony nadal miał na to chęci.

Nie takie szczęśliwe zakończenie- PoprawioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz