Pov. Polska
Kiedy obudziłem się spojrzałem od razu na zegarek.
Była dziewiąta.
Usiadłem powoli na łóżku i zacząłem się przeciągać.
Od razu usłyszałem charakterystyczny dźwięk strzelania kości.
Poczułem jak się delikatnie rozluźniam.
Z uśmiechem na ustach wstałem i poszedłem do łazienki gdzie się ogranąłem.
Na siebie ubrałem czarne spodnie i białą koszulkę.
Do tego granatowy sweter.
Ten dzień całkiem dobrze się zaczyna.
Zszedłem na dół i od razu przywitał mnie miły zapach naleśników.- A co ty taki uśmiechnięty? - Spytał Słowacja.
- Wyspałem się. Do tego jest taka piękna pogoda- Podszedłem do stołu i usiadłem przy nim.
- Czyli rozumiem że żadnych koszmarów nie miałeś- Powiedział Czechy.
Kiwnąłem głową nakładając sobie naleśniki.
- Widzisz? Mówiłem że ci minie. Nie musiałeś tak panikować- Powiedział i także usiadł do stołu.
Przytaknąłem mu jedynie i już nic nie mówiliśmy zajmując się jedzeniem.
Kiedy jedliśmy usłyszeliśmy dzwonek.
Spojrzałem na Czechy a potem na Słowację i Węgra.- Otworze- Powiedziawszy to wstałem od stołu i podszedłem do drzwi.
Kiedy je otworzyłem zobaczyłem Brytanię.
Stałem z otwartymi oczami.
Nagle wszystkie wspomnienia pojawiły się przed moimi oczami.
Nie sądziłem że Brytania kiedykolwiek by odważył się do nas przyjść.
Najwyraźniej nadal ma wielki tupet.
- Witaj, Polsko- Wreszcie się odzewał.
- Mów po co tu przyszedłeś- Odpowiedziałem zirytowany już samą jego obecnością na naszym podwórku.- Ja... Czy moglibyśmy porozmawiać w środku? - Widać było że stresował się jednak za wszelką cenę chciał to ukrywać.
Zmrużyłem lekko brwi.
Czego on może chcieć?
Niby nie chcę go wpuszczać ale jeśli go nie wpuszczę to się nie dowiem.
Skoro chce rozmawiać w domu to musi być to cos ważnego.
- Chodź- Powiedziałem po chwili namysłu i poszedłem bardziej w środek domu.
- Czechy chodź do salonu. Gościa mamy- Powiedziałem kątem oka widząc Brytyjczyka idącego za mną.
- Kogo- Wyszedł z kuchni i od razu spojrzał na mężczyznę.
W jego oku od razu zauważyłem czystą nienawiść.
Dawno nie widziałem żeby tak na kogoś patrzył.- Za nim zaczniesz krzyczeć chodź do salonu- Powiedziałem widząc co Czechy chciał zrobić.
Czechy spojrzał na mnie i westchnął kiwając.
Razem z nimi poszedłem do pomieszczenia.
Czechy szedł obok mnie.
Pochylił się delikatnie tak żebym słyszał to co szepta.
- Po co go wpuściłeś? Już zapomniałeś jak nas sprzedał? Mam ci przypomnieć ile razy nas zawiódł? - Spytał Czechy.
- Nie, nie zapomniałem. I mam dla ciebie przykrą wiadomość. Brytania mieszka w tej ogromnej Willi w lesie- Odszeptałem.
- Że co?! - Krzyknął.
Zatrzymałem się spoglądając na niego.
Czechy od razu zmrużył brew i ponownie się pochylił.
- Skąd ty niby o tym wiesz- Powiedział nie przejmując się tym że Brytania patrzy na nas zdezorientowany.
- Wczoraj z Ameryką u niego byłem. Wiesz. Ta akcja z herbatą- Powiedziałem.
Czechy prychnął cicho jednak nic już nie odpowiedział.
Kiedy weszliśmy do salonu Czechy od razu usiadł na kanapie.
- No więc czego chciałeś- Spytałem siadając na kanapie obok niego.
- Czy macie dzisiaj czas? - Zapytał Brytania siadając na fotelu.
- Dla innych tak. Dla ciebie nie- Odpowiedział niezbyt miło Czechy.
Delikatnie go szturchnąłem.
- No co. Nie mów że to nie jest prawda- Powiedział.
- Ty już siedź cicho Czechy. Ja to zalatwię- Powiedziałem po czym spojrzałem na Brytanię.
- Po co ci to wiedzieć? Chcesz zaprosić nas na herbatę? - Spytałem uśmiechając się lekkoBrytania westchnął cicho.
- Jak byście mieli czas to przyjdźcie do mnie do domu. Muszę wam coś pokazać- Powiedział spuszczając lekko głowę.
- O której- Wreszcie odezwał się Czechy
- O 15? Macie czas? - Spytał spoglądając na nas.
- Tak- Odpowiedziałem.
Czechy natychmiast spojrzał na mnie niezrozumiale.
- Cieszę się. Widzimy się o 15 w moim domu- Uśmiechnął się i wstał.
Także wstałem i zaprowadzilem go do wyjścia.
Brytania spojrzał na mnie i westchnął.
- Dziękuję że mnie wysłuchaliście- Powiedział uśmiechając się lekko.
- Tak, tak. Idź już- Powiedziałem otwierając drzwi.
Brytania wyszedł i spoglądając na mnie ostatni raz odszedł.- Co ty odwalasz- Powiedział wkurzony Czechy kiedy wróciłem do salonu.
- Nie możemy ciągle przed tym uciekać- Westchnąłem.
Czechy nic nie odpowiedział tylko skierował się na górę.
Idąc po schodach tupał głośno.
Był zły.
I to bardzo zły.
Mam nadzieje że mu to szybko minie.
Mi to spotkanie też niezbyt pasuje.
Ale co zrobić.Kiedy Czechy zniknął w swoim pokoju ja też poszedłem do swojego pokoju.
Rzuciłem się na łóżko i zacząłem rozmyślać.
Musiałem wszystko przeanalizować.
Brytania chce nam pokazać coś ważnego.
Na tyle ważnego że sam tutaj przyszedł.
Na tyle ważnego że się stresował.
Na tyle ważnego że ja tez zaczynam się stresować.Rozmyślałem tak aż do 14.
Wstałem i zacząłem się przebierać.
Ubrałem się w białe spodnie, czarną koszulkę i białą bluzę z kapturem.
Wyszedłem z pokoju i zobaczyłem jak zaraz po mnie wychodzi Czechy ze swojego.
- Idziemy? - Spytał.
Wyglądał dziwnie blado, tak jakby przez te parę godzin płakał albo coś tego typu.
Zmrużyłem lekko brwi.
Kiedy chciałem odpowiedzieć usłyszałem dzwonek swojego telefonu.
Spojrzałem na wyświetlacz.
Dzwonił Ameryka.
Z uśmiechem odebrałem pokazując Czechom że zaraz mu odpowiem
- Halo? - Spytałem
- Polska bo ty i Czechy idziecie dzisiaj do ojca tak? -
- No tak, a co? - Spytałem lekko zdziwiony tym że wie o tym spotkaniu.
Myślałem ze Brytania wolałby to załatwić bez wiedzy Ameryki.
- Co ty na to abyśmy poszli z wami. Wiesz ja Kanada, Australia, Nowa Zelandia. Będzie wam lepiej. A ojciec nie ma nic przeciwko- Odparł.Momentalnie się uśmiechnąłem.
Przyznam że ucieszyła mnie ta wiadomość.
Pomimo delikatnego zdziwienia tym że Brytania im pozwolił, cieszyłem się tym.
Nie bardzo chciałem się zastanawiać czemu Brytania wplątuje chłopaków w cokolwiek.
- No dobra- Powiedziałem zadowolony.
- To my podejdziemy po was. Zaraz będziemy. Papa-
- Pa
Powiedziawszy to rozłączyłem się.- Idą z nami Ameryka, Australia, Nowa Zelandia i Kanada- Powiedziałem ucieszony że nie musimy być tam sami.
Czechy kiwnął głową wzdychając cicho.
Widocznie sam poczuł ulgę.
Jednak nadal był na mnie zły.
Zmrużyłem lekko brwi.
- Nadal jesteś zły? - Spytałem.
Czechy także zmrużył swoją brew i lekko wydał wargi.
- Domyśl się- Prychnął.
Takie zachowanie mogło wyglądać zabawnie jednak takie nie było.
Czechy obrażał się właśnie tak przed wojną.
Jeszcze wtedy kiedy mnie nienawidził.
Wygląda to jakby znowu mnie znienawidził.
Po chwili widząc moją minę od razu sam przybrał inny wyraz twarzy.
- Przepraszam... Nie to miałem na myśli. Po prostu...- Zaczął.
- Posłuchaj. Mi też jest ciężko. To przez niego była ta wojna, a potem przez niego utknąłem na ponad 40 lat w okupacji Rosyjskiej. Ale to nie zmienia faktu że musimy z nim porozmawiać. Jest nam winny tłumaczenie. Myślę że ty i ja po tej rozmowie będziemy już spokojniejsi. Mama by chciała żebyśmy z nim porozmawiali...- Westchnąłem.
- A skąd ty możesz wiedzieć co mama by chciała? - Spytał unosząc brew.
Momentalnie przypominały mi się słowa dziadka.
Czechy nie może się dowiedzieć bo będzie źle.
- Ja... Zgaduję. Mama przyjaźniła się z nim i chyba wolałaby żebyśmy sobie wszystko wyjaśnili- Powiedziałem drapiąc się lekko po głowie.
Czechy zmrużył brwi.
- O ile ciebie znam i widzę że czymś się teraz zestresowałeś tak muszę ci przyznać że masz rację. Mama chciałaby żebyśmy się z nim pogodzili- Przyznał mi wreszcie rację.
Ja uśmiechnąłem się i mocno w niego wtuliłem.Chwilę później usłyszeliśmy dzwonek
Odsunęliśmy się od siebie i zeszliśmy na dół.
Otworzylem drzwi i od razu zobaczyłem naszych przyjaciół.- Hej- Powiedział Ameryka.
Australia pomachał nam, tak samo jak Nowa Zelandia.
Kanada uśmiechnął się do nas lekko.
- Chodźcie już jest... 14:50- Powiedział Czechy patrząc na zegarek.
- Daj spokój tam się idzie 5 minut od was- Machnął ręką Ameryka.
- Czechy ma rację. Lepiej być za wcześnie niż za późno- Powiedział Australia.
Ameryka westchnął głośno.
Dam głowę że przekręcał teraz oczami.
- Na luzie. Nic się nie stanie jak się spóźnimy- Westchnął i odwrócił się i powoli ruszył w stronę lasu.
Ameryka często nas zaskakiwał.
To był właśnie jeden z takich momentów.
Wszyscy wyszliśmy i poszliśmy za Ameryką.
- Dziwne. Codziennie przechodzę obok tego domu i nigdy nie pomyślałbym że mieszka tam on- Westchnąłem.
Australia spojrzał na mnie uśmiechając się lekko.
- Tata wspominał nam że chce coś wam pokazać. Domyślam się że bardzo się stresujecie- Powiedział.Ja pokiwałem lekko głową.
- Spokojnie Polska. Nie masz co się stresować. Będziemy tam z wami- Powiedział Ameryka klepiąc mnie lekko po ramieniu.
Spojrzałem na Czechy który był zajęty rozmową z Kanadą.
On sam wygląda jakby przestał się stresować.
Ja także nagle poczułem spokój.
To dobry pomysł że oni idą z nami.
W końcu w gronie przyjaciół lepiej jest przyjąć trudną informację.
CZYTASZ
Nie takie szczęśliwe zakończenie- Poprawione
FantasyHistoria opowiada o miejscu w którym mieszkają kraje. Kraje wreszcie czują się bezpieczne. Na reszcie mogą skupić się na swoich uczuciach, życiach i relacjach z innymi krajami. Jednak po pewnym czasie okazuje sie że kraj na pozór prawdomówny i godny...