Pov. Polska
Leżałem na łóżku.
Oczy miałem przymknięte.
Było już grubo po 23.
Dzisiaj po powrocie do domu ze zdziwieniem odkryłem że jest 22.
A ja byłem tam przecież od rana.
Od razu kiedy zszedłem na dół zostałem wypytany przez Węgra, Słowację i Czechy gdzie byłem przez ten cały czas.
Oczywiście pamiętałem o tym co powiedział mi dziadek dlatego też skłamałem że byłem na spacerze.
Nie dopytywali o więcej.
Byłem im za to wdzięczny bo nie umiałbym wymyślić lepszego kłamstwa.Powoli otworzyłem oczy.
Dzisiaj działo się dużo.
Muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć.Spojrzałem w stronę okna i westchnąłem cicho.
Powoli wstałem i wyszedłem na balkon.
Było całkiem chłodno jak na letnią noc.
Ale było przyjemnie.
Spojrzałem w górę.
Było dużo gwiazd.
To jest plus mieszkania przy samym lesie a nie w centrum miasta.
Tutaj gwiazdy było widzieć doskonale.
Często z mamą i PRL'em patrzyliśmy na gwiazdy.
To od niego dowiadywałem się tyle o nich.
PRL od zawsze uwielbiał wszystko co związane z kosmosem, tym zainteresowaniem także zaraził mnie.
A ja zaraziłem Adama.Od razu w mojej głowie zobaczyłem obraz stojącego obok mnie Adasia.
Uczyłem go wtedy o gwiazdozbiorze Hydry.
Uśmiechnąłem się delikatnie na to wspomnienie po czym przymknąłem oczy.
Wiatr dobrze na mnie działał.
Momentalnie poczułem że zaczynam się robić coraz to bardziej spokojny.Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk kroków za mną.
Od razu domyślając się najgorszego spojrzałem za siebie.
Był to na szczęście tylko Czechy.
A może aż Czechy?
W końcu czego ode mnie chce, raczej nic dobrego.
Nie miał dobrej miny.
Patrzył na mnie podejrzliwym wzrokiem.- Gdzie zniknąłeś na cały dzień? Jak wróciliśmy to już ciebie nie było. I nie mów mi znowu że byłeś na spacerze- Powiedział stając obok.
Zmrużyłem lekko brwi.
Czyli Czechy mi nie uwierzył.
Wiedziałem że przyszedł tu w konkretnym celu.
- Kwestionujesz to że byłem na spacerze? - Spytałem po chwili.
- Daj spokój. Wróciliśmy godzinę po naszym wyjściu. Góra dwie. A ciebie do 22 nie było. Na pewno tyle nie spacerowałeś. Ty rzadko spacerujesz godzinę a co dopiero ponad 10. Gadaj gdzie na prawdę byłeś- Powiedział mrużąc brew.
Westchnąłem cicho.- Byłem u Ameryki- Burknąłem spuszczając głowę.
Musiałem go okłamać.
Bo co innego mam powiedzieć?
Że byłem u dziadka, Rzesza prawie zrobił mi krzywdę ale obronił mnie mój demon stróż?
Co już samo w sobie jest dziwne.
Czechy w życiu w to by nie uwierzył.
Ja sam w takie coś bym nie uwierzył.Czechy na początki wyglądał na zdziwionego.
Szybko na jego usta wkradł się jednak podstępny uśmieszek który nie zwiastował nic dobrego.
- Ah u Ameryki mówisz... Mów prawdę. Co tam teraz pomiędzy wami jest- Powiedział uśmiechnięty.
- Po tym... Po tym co było pod czas wojny... Jego obecność może być dla mnie troszkę dziwna- Westchnąłem drapiac się po karku.
Tu akurat mówiłem prawdę.
Dziwnie się przy nim czułem po tym wszystkim.- Polska. Porozmawiaj o tym z nim. Przyda się to jemu jak i tobie- Powiedział łapiąc mnie za dłonie.
Nadal się uśmiechał.
Spojrzałem na niego mrużąc brwi.
Przez chwile patrzyłem się na niego po czym ponownie spuściłem głowę.
- Ja... Nie wiem czy jestem w stanie. Ameryka chyba traktował to tylko jako zapomnienie albo chwilwą przygodę- Szepnąłem przymykajac oczy.- Skąd to niby wiesz? Jestem pewien że Ameryka gdyby wiedział że szybko zakończy się wasz związek, albo że ciebie nie kocha nie zaczynałby tego. Byłeś i jesteś dla niego ważny- Pogładził moja dłoń.
- Porozmawiaj z nim o tym- Powiedział po chwili kiedy ja nie odpowiadałem.
Ja pokiwałem głową.
- Dobrze. Kiedyś z nim porozmawiam- Burknąłem otwierając oczy.
Nie spojrzałem jednak na niego tylko na moje skarpetki.
Teraz skarpetki w krowy wydawały się lepszym punktem mojego skupienia niż Czechy.
CZYTASZ
Nie takie szczęśliwe zakończenie- Poprawione
FantasyHistoria opowiada o miejscu w którym mieszkają kraje. Kraje wreszcie czują się bezpieczne. Na reszcie mogą skupić się na swoich uczuciach, życiach i relacjach z innymi krajami. Jednak po pewnym czasie okazuje sie że kraj na pozór prawdomówny i godny...