Byłam w szoku. Zaniemówiłam. Nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa tylko patrzyłam jak Andrew wychodzi z gabinetu.
Usiadłam na biurowym krześle analizując całą sytuację. Peterson był zazdrosny, co było widoczne gołym okiem. Samo jego spojrzenie powodowało, że miękły mi nogi. Kiedy skrępował mi znienacka ręce wiedziałam co się święci. Byłam cholernie podniecona. Podobało mi się, a on zdawał sobie z tego sprawę i wykorzystał to bez skrupułów. Nie potrafiłam mu się oprzeć. Mój rozum wyłączył wszystkie działające wtyczki. Ciało i serce rządziły się swoim prawem. Nie zdawałam sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo pragnęłam jego dotyku.
I chociaż nie powinnam mu ulegać, poczułam rozczarowanie kiedy się wycofał. Chciałam go poczuć. Pragnęłam, by mnie wypełnił. Był jak narkotyk, uzależniający. Kiedy oznajmił, że poczeka, aż sama mu powiem, że chce jego penisa w sobie poczułam rozczarowanie. Byłam tak upojona jego pieszczotami, że miałam ochotę ściągnąć z niego te spodnie i sama go sobie włożyć. Czułam pustkę i brak między nogami. Kurwa, niczego innego w tym momencie nie chciałam tak bardzo jak tego, by się ze mną pieprzył, a on wyszedł.
Mając masę obowiązków postanowiłam mimo wszystko nie zaprzątać teraz sobie tym głowy i zabrałam się za przeglądanie dokumentów, które Andrew zostawił mi na biurku. Wszystko było idealnie przygotowane, wprowadzone zmiany w projekcie dawały idealne rozwiązania przestrzenne z maksymalnym wykorzystaniem terenu. Dokładnie o to nam chodziło.
- Lu podejdź na chwile do mojego biura – powiedziałam dzwoniąc do kobiety.
Po chwili asystentka pojawiła się w moim gabinecie. Wyglądała na niepewną i speszoną. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, czym to jest spowodowane, jednak nie zamierzałam wdawać się z nią w dyskusję.
- Tak pani Ano? – zapytała niepewnie.
- Zrób skany tych dokumentów i wyślij je mailem do pana Alana Roudneya. – powiedziałam wręczając plik papierów dziewczynie. – To wszystko, możesz iść – dodałam nie zamierzając dyskutować z nią na temat tego, co się tutaj wydarzyło.
Po godzinie ponownie się rozległo pukanie do drzwi. Dobrze, że ten dzień powoli dobiegał końca. Byłam rozdrażniona i nie miałam ochoty na rozmowy z kimkolwiek. Jednak praca, obowiązki nie czekały.
- Proszę – odparłam w odpowiedzi na pukanie.
- Przyszedł kurier z paczką dla pani, mówi, że ma przykaz dostarczenia do rąk własnych, wpuścić go? – zapytała niepewnie asystentka.
- Tak, niech wejdzie – odpowiedziałam wstając zza biurka.
Niczego nie zamawiałam, więc byłam zdziwiona, że kurier ma dla mnie jakąś przesyłkę. Ciekawe ile jeszcze niespodziewanych rzeczy mnie dzisiaj czeka zanim dzień się skończy. Najpierw niespodziewany pocałunek Jasona....no właśnie, musze z nim o tym koniecznie porozmawiać, do tego Andrew i jego....
- Dzień dobry, pani Ana Thorman? - zapytał mężczyzna stojąc w drzwiach z małą paczką w ręce przerywając moje dywagacje.
- Tak, proszę niech pan wejdzie – odpowiedziałam.
- Proszę tutaj podpisać – rzekł kurier podsuwając mi dokument. Przyjrzałam się mu uważnie, ale nic z niego nie wywnioskowałam. Było to tylko potwierdzenie odbioru przysyłki.
- Kto jest adresatem tej paczki? – spytałam.
- Nie wiem, odbierałem ją tylko ze sklepu, miałem dostarczyć pod ten adres do rąk własnych – odparł.
- Rozumiem, dziękuje w takim razie – rzekłam, zamykając za mężczyzną drzwi.
Do głowy przyszła mi tylko jedna osoba. Był to oczywiście Peterson. Co on znowu wymyślił.
CZYTASZ
Burning Look #2 (ZAKOŃCZONE)
Romance#2 część trylogii Fire of passion Ana Thorman od czterech lat mieszka w Bostonie i nieźle sobie radzi. Jej kariera nabrała tempa. Z powodzeniem zarządza firmą, w której jest dyrektorem generalnym. Przeszłość zostawiła za sobą. Dzieci i praca to je...