Rozdział 19

655 82 24
                                    


- Gotowa? – zapytał Andrew, gdy wyszłam z sypialni.

- Tak, tylko wezmę torebkę i możemy iść.

Po godzinie zajechaliśmy na parking firmy Gold Finance Center. Zawsze, gdy przyjeżdżałam tutaj służbowo uśmiechałam się. To w tej firmie zaczęłam wszystko na nowo po rozwodzie. Alan dał mi szanse i dzięki niemu zawodowo się rozwinęłam. Moja kariera na po raz kolejny nabrała tempa, miałam ugruntowaną pozycje w biznesie i stabilność finansową oraz niezależność finansową, która która była dla mnie priorytetem. Zawsze najważniejsze było dla mnie to, bym była w stanie dać dzieciom tego, czego potrzebują i nie musieć się prosić o pomoc.

- Witaj Janson, Alan u siebie? – zapytałam mężczyznę siedzącego za biurkiem.

- Pani Ana witam, dawno pani u nas nie było – odpowiedział chłopak zaskoczony, gdy mnie zobaczył – Niech ja panią przytulę – dodał wychodząc zza biurka i zamykając mnie w uścisku.

- No, no, co tam się dzieje? Kto podrywa moją narzeczoną? – zapytał Andrew stając za mną.

- Narzeczoną? Pan Peterson, ja... przepraszam, ja nie wiedziałem – zaczął dukać chłopak.

- Jason żartowałem, wyluzuj, miło cię widzieć po długim czasie – roześmiał się Andrew podając Jansonowi rękę na powitanie.

- A ja już uwierzyłem, że pan i pani Ana...

- Bo jest moją narzeczoną, żartowałem z tym podrywaniem. Alan u siebie? – zapytał zadowolony ze swojego żartu Andrew.

- Aaaa tak, już go informuje i gratuluję – odezwał się puszczając mi oczko.

- Widać, że dobrze się bawisz. Teraz będziesz wszystkich straszył mówiąc, że jestem twoją narzeczoną? – zapytałam zaczepnie.

- Jak trzeba będzie to tak. Nie zapominaj, że jestem o ciebie cholernie zazdrosny – odpowiedział wyciągając z kieszeni komórkę, która zaczęła mu dzwonić. – Kochanie to z firmy, musze odebrać, idź do Alana, ja zaraz do was dołączę. – dodał, po czym odebrał połączenie.

Poszłam do gabinetu Alana rozglądając się dookoła. Nie było mnie tutaj już dawno, ponieważ przeważnie to Alan przyjeżdżał do siedziby firmy w Bostonie. Do Nowego Jorku przyjeżdżałam coraz rzadziej. Nic tutaj się nie zmieniło. Wszystko było takie samo od wielu lat. Mogłabym po ciemku poruszać się po tym budynku i wiedziałabym co, gdzie się znajduje.

- Proszę – usłyszałam, gdy zapukałam do drzwi biura swojego szefa.

- Witam mojego ulubionego prezesa – powiedziałam wchodząc do pomieszczenia.

- Ana witaj, jak dobrze cię widzieć, ale zaraz, gdzie ten zgred Peterson? Janson mówił, że jest z tobą? – zapytał Alan ze śmiechem patrząc na drzwi.

- Andrew zaraz przyjdzie. Dostał telefon z firmy – odpowiedziałam podchodząc do mężczyzny.

- To mogę cię przytulic i się nie doczepi – puścił oczko przytulając mnie.

Po chwili usłyszeliśmy hałas dochodzący z korytarza. Słychać było jakiś damski, podniesiony głos.

- Alan co to za hałas? Od kiedy tutaj panuje taki harmider? – zapytałam zaskoczona tym, co się działo na zewnątrz.

- Nie wiem, ale zaraz to sprawdzę - odparł idąc w stronę drzwi, które otworzyły się z hukiem i wpadła do nich jakaś kobieta, a za nią asystent Alana.

- Przepraszam panie prezesie. Mówiłem, że ma pan spotkanie z panią dyrektor, ale pani Amanda mnie nie słuchała i wparowała na siłę do biura – rzekł Janson zdenerwowany zaistniałą sytuacją.

Burning Look #2 (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz