Rozdział 21

641 80 17
                                    


Po powrocie do Bostonu zorganizowałam w piątek uroczystą kolacje na którą zaprosiłam Andrew oraz Mary z Michaelem. Miałam lekkie obawy o reakcję dzieci na wieść o naszych zaręczynach i ślubie, ale okazały się one bezpodstawne.

Córki cieszyły się razem z nami. Miały świadomość tego, że będziemy musiały trochę przeorganizować swoje życie chociażby ze względu na przeprowadzkę do Andrew, ale byłam dobrej myśli.

- Mary, Michael mam dla was propozycję, oczywiście zrobicie jak uważacie. – skierował Andrew słowa do nich. – Wiem jak jesteście bliscy Anie. Nie zawsze tylko więzy krwi świadczą o tym, że ktoś jest dla nas jak rodzina. Mój dom jest na drugim końcu Bostonu. Zdaje sobie sprawę z tego, że codzienny dojazd dla was, zwłaszcza dla ciebie Mary byłby kłopotliwy – mówił, a ja się zastanawiałam do czego zmierza.

Wszyscy przy stole słuchaliśmy Andrew w wyczekiwaniu. Niepewność we mnie rosła z sekundy na sekundę.

- Andrew możesz konkretniej? – zapytałam niepewna tego co chce oznajmić.

- Kochanie, spokojnie. Już przechodzę do rzeczy – odparł uśmiechając się.

Wyciągnął z teczki jakieś dokumenty i podał je Michaelowi. Wszyscy spojrzeliśmy na niego zdziwieni nie wiedząc o co chodzi.

- Akt własności domu? – zapytał z niedowierzaniem Michael. – Nie rozumiem Andrew. – dodała Mary.

- Już tłumaczę, spokojnie. Działka na której znajduje się mój dom ma kilka hektarów. Wydzieliłem z niej pół hektara i w międzyczasie zleciłem budowę domu, który jest na wykończeniu. Za miesiąc można będzie urządzać jego wnętrze. Dom znajduje się kilkaset metrów od naszego, by dać wam przestrzeń i komfort. Wiem, że to duża zmiana, ale jeśli się zgodzicie to jeszcze dzisiaj zadzwonię do prawnika i podpiszemy dokumenty. – powiedział z powagą w głosie Andrew, chociaż można było wyczuć, że był spięty.

- Andrew, to jest...

- Poczekaj Mary, daj mi skończyć. Ana i ja traktujemy was jak członków rodziny, zwłaszcza Ana. Nie wyobrażamy sobie, abyście byli daleko od nas. Wiem, że dziewczyny są już nastolatkami, ale wasza obecność w naszym życiu codziennym dużo dla nas znaczy. Poza tym Mary przez wiele lat opiekowałaś się córkami Any, domem i chciałbym razem z nią się wam odwdzięczyć za to. Wiem też jak bardzo by jej brakowało waszej obecności. Poza tym kiedyś przyjdzie czas, że to wy będziecie potrzebowali opieki i my chcemy wam ją zapewnić. Chcemy być przy was, wspierać was w razie potrzeby w przyszłości. Wiem, że macie tutaj dom, obok Any, ale przecież nie musicie go sprzedawać. Poza tym jak ostatnio rozmawiałem z Michaelem to wspominał, że jego wnuczka przeprowadza się do Bostonu i szuka domu. Może to byłoby jakieś wyjście – skończył Andrew patrząc na nas wszystkich po kolei.

Dziewczyny siedziały cicho i słuchały. Widziałam jak się uśmiechały. Mimo iż zgodziły się na przeprowadzkę to myślami były przy Mary. Nie chciały się z nią rozstawać.

- Andrew, to szlachetne z twojej strony. Dziękuje ci bardzo za to co robisz - odparłam, a z oczu popłynęły mi łzy wzruszenia. Wiedział jakie to dla mnie ważne, by móc być oparciem dla tej dwójki tam jak oni byli cały czas dla mnie.

- Skarbie – odparł wstając od stołu. Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem całując w czoło.

- Więc jak? – zapytał z nadzieją mój cudowny narzeczony.

Jak zawsze myślał o wszystkim. Zastanawiałam się ile razy mnie jeszcze w życiu zaskoczy. I pomyślałam, że czeka mnie życie pełne niespodzianek.

- Zaskoczyłeś nas – odpowiedzieli chórem.

- Mary co o tym myślisz? – spytałam z nadzieją w głosie, że się zgodzą.

Burning Look #2 (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz