- heart of steel - 27

1.1K 40 5
                                    

Valero kroczył przez biały, jasny korytarz szkolny uśmiechając się do otaczających go uczniów. Ubrany był w koszulę w kolorze écru, bo to w nich właśnie najbardziej lubił chodzić. Z szyi zwisał mu bordowy, schludnie zawiązany krawat. Na głowie bruneta, jak zawsze panował chaos, który idealnie kontrastował z perfekcyjnym wyglądem chłopaka. Jego opalenizna powalała dziewczyny na kolana, a świecące pierścienie na dłoniach dodawały swoistego uroku. Bradley wyglądał przystojnie jak zawsze. Z resztą równie dobrze się czuł, pomijając oczywiście fakt, że szedł właśnie prosić o przysługę byłego partnera swojej aktualnej ukochanej. Nieuchronnie zbliżały się wybory do samorządu szkolnego, a jedynym miejscem, w którym chłopak mógł zrobić swoje plakaty wyborcze był pokój gazetki szkolnej.

Hiszpan zapukał pewnie do drzwi i długo się nie zastanawiając wszedł do środka. Przy jedynym komputerze w całej placówce siedział właśnie ciemnowłosy chłopak. Jeszcze przez moment wpatrywał się w monitor, poprawiając słowa swojego artykułu, aby po chwili ruszyć obrotowym krzesłem i spojrzeć na swojego gościa. Leandro Gavino, widząc dobrze znanego mu Bradley'a, uniósł wysoko brwi. Nie był to gest zdziwienia, a bardziej lekceważący wzrok, patrzący na swoją konkurencję. Valero widząc jak został przywitany, uśmiechnął się dość krzywo, zatrzymując się na razie w progu drzwi, aby wybadać teren. Rzeczywiście liczył, że będzie w stanie załatwić sprawę bez dziecięcych zagrywek.

- Leo, cześć - Bradley kiwnął głową w stronę chłopaka. - Pewnie słyszałeś o wyborach - zagadnął całkiem ignorując fakt, że stoi właśnie przed samym szefem wszystkich informacji wędrujących po szkole.

- Jasne, że słyszałem - Gavino zmienił całkiem swój wyraz twarzy, ukrywając swoją niechęć do rywala. - Czekałem tylko aż się tu pojawisz - wymruczał pod nosem, powoli kołysząc się w fotelu.

- Czyli mógłbym skorzystać z komputera? Sam wiesz, że potrzebuje plakatów wyborczych... Nie obraziłbym się również, gdyby pojawiły się one w Roundcube - Hiszpan podarował Leo najpiękniejszy uśmiech, na który mógł się w tamtym momencie zdobyć.

- Oczywiście! - zawołał edytor gazetki. - Nie mam przecież powodu, żeby ci odmówić - chłopak wzruszył ramionami, rzeczywiście w głowie szukając sensownych argumentów. Po krótkiej chwili westchnął sam do siebie. - Chciałbyś zacząć już teraz? - przechylił głowę, w przesadnej uprzejmości odstępując mu swoje miejsce.

Kolejne pół godziny mijało chłopakom na tworzeniu plakatu godnego wyborów samorządowych w North Beach Academy. Nie obeszło się oczywiście bez kąśliwych uwag ze strony Gavino oraz zmęczonych westchnień Valero. Po zakończonej pracy, brunet przyglądał się jeszcze uważnie swojemu dziełu, szukając wciąż brakującego tam elementu. Przesunął swoje zdjęcie o pare milimetrów w prawo i zamaszyście odchylił się do tylu. Plakat miał kremowe tło, na którym widniały mocno fioletowy tekst oraz pare ozdobnych elementów tego samego koloru. Na samej górze, w centrum kompozycji widniał pogrubiony i duży napis BRADLEY VALERO. Tuż pod nim, honorowe miejsce zajmowało jego bardzo korzystne zdjęcie. Dookoła za to zawarł swoje postulaty, które miał zamiar wypełnić za swojej kadencji.

- Wydaje mi się, że skończyłem - wymruczał jakby do siebie, mimo wszystko wyczekując opinii towarzysza.

- Wystarczająco dobry - odezwał się chłopak o czarnych, kręconych włosach. - Wydrukuj sobie parę kopii - dodał włączając w tym samym momencie drukarkę.

- Wielkie dzięki - Bradley uśmiechnął się w stronę Leo, wstając i bardzo oficjalnie podając mu rękę.

- Jasne - Gavino odetchnął, finalnie łapiąc za dłoń Valero i potrząsając nią krótko. - Nie ma sprawy - uśmiechnął się dość niechętnie, chowając rękę do kieszeni swoich spodni. Po długiej i dość niezręcznej ciszy przerywanej jedynie dźwiękami drukarki, Leo spojrzał jeszcze na Bradley'a. - Więc... co u Chloe? - zapytał chcąc przerwać ten nieprzyjemny moment.

Czas na nas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz