Poranek okazał się być niesamowicie brutalny, ponieważ pielęgniarka, która jeszcze parę godzin wcześniej chciała trzymać Brandie u siebie, wyrzuciła ją ze szpitalika paroma miłymi słowami. Jak się okazało, godzina była jeszcze bardzo wczesna, co znaczyło, że dziewczyna zdąży w spokoju wziąć upragniony, gorący wręcz prysznic, zanim Bradley odprowadzi ją na śniadanie. W drodze do swojego pokoju zaczęła odczuwać lekki ból głowy, jednak postanowiła się nad tym zbytnio nie skupiać i poprowadzić spokojny, idealny dzień. Wkraczając do pokoju, odetchnęła głęboko jego niesterylnym powietrzem, uśmiechając się pod nosem i licząc, że już nie będzie musiała wracać do szpitalika. Wchodząc pod prysznic zawiesiła przez moment wzrok na kurkach od wody, wątpiąc w tamtym momencie, że jeszcze większa temperatura pomoże jej z bólem głowy. Mruknęła do siebie pod nosem, szykując się na rzadko u niej spotykaną zimną kąpiel.
Z tęsknoty za czystą skórą, spędziła w łazience jeszcze parę dobrych chwil, odprawiając swoją poranną rutynę jak nigdy dotąd. Ubrała całkowicie nowy, wyprany i pięknie pachnący mundurek, rzucając jeszcze ostatnie spojrzenie na idealnie wysprzątany przez kogoś pokój. Sama dobrze wiedziała, że nie pozostawiła go w tak dobrym stanie. Na sam koniec, jej wzrok powędrował w stronę zegara, sygnalizującego, że śniadanie odbędzie się lada moment. Szatynka skrzywiła bardzo delikatnie brwi, łapiąc za klamkę swoich drzwi i wyglądając na korytarz, na którym można było już zaobserwować parę osób kroczących na stołówkę. Jednym ruchem poprawiła swoje włosy, robiąc krok w przód. Zamknęła za sobą pokój, opierając się o jego wejście, aby swobodnie móc rozejrzeć się dookoła. W końcu drzwi tuż obok niej uchyliły się, a ze środka wyszedł Hiszpan, wyglądający równie olśniewająco co zawsze.
- No proszę - Brandie odezwała się, zwracając tym samym jego uwagę. - Już myślałam, że mnie wystawisz - dodała z delikatnym uśmiechem i wciąż opierając się o wejście do własnego pokoju, odwróciła się w stronę Valero.
- Spokojnie, księżniczko - chłopak uśmiechnął się w stronę zamka, w którym właśnie grzebał kluczami, aby po chwili rzucić szatynce delikatne spojrzenie. - Nie śmiałbym - Bardzo powoli i subtelnie objechał ją wzrokiem, następnie wykonując ruch ręką, zachęcający ją do wspólnego spaceru.
- Cieszę się - dodała z delikatnym uśmiechem, spokojnie stawiając kroki w stronę Bradley'a.
- Myślałaś już co zjesz na śniadanie? - zapytał w końcu, gdy wychodzili już ze skrzydła mieszkalnego.
- Cóż... Nie wiem czego mogę się tam spodziewać - wzruszyła delikatnie ramionami, skręcając w stronę kolejnego korytarza.
- Szczerze to wszystkiego - chłopak odpowiedział po chwili zastanowienia. - Myślę, że z całej puli podstawowych dań na śniadanie, znajdziesz tam większość z nich - sam do siebie pokiwał głową, rzucając w jej stronę krótkie spojrzenie.
- Naleśniki? Gofry? Owsianka na mleku ryżowym? - po szybkim zadaniu owych pytań, zmrużyła oczy, obserwują uważnie Valero, na którego twarzy pojawił się właśnie szeroki uśmiech, ukazujący dołeczki w jego policzkach.
- Nie wiem czy konkretnie na mleku ryżowym, ale tak - ponownie pokiwał głową, tym razem głębiej skłaniając się przed siebie.
- Szkoda, owsianka na mleku ryżowym jest najlepsza - Brandie wymruczała pod nosem, wydymając usta w smutku, co spotkało się z pytającym spojrzeniem bruneta. - Wtedy jest najsłodsza i nie jest mdła - wzruszyła ramionami, tym samym ruszając głową i unosząc brwi.
- Ah... Oczywiście - uśmiechnął się do niej zarówno ustami, jak i swoimi ciemnymi oczami. - W końcu ludzie jedzący owsiankę na wodzie to psychopaci - prychnął cichym śmiechem, odwracając w końcu wzrok od Knight.
CZYTASZ
Czas na nas
Научная фантастикаNorth Beach Academy to elitarna szkoła dla oryginalnych uczniów. Nie chodzą tu wielkie umysły, dzieci polityków czy celebrytów, a młodzież z nadprzyrodzonymi zdolnościami. Ostatnią uczennicą przybyłą do szkoły jest Brandie Knight - sensacja, która n...