- american pie - 37

254 15 7
                                    

Dookoła zebrała się przerażająco duża ilość gapiów. Mimo to, Brandie widziała już tylko i wyłącznie światła ambulansu. Jej wizja była całkiem zamglona, dlatego nie zauważyła nawet, gdy do samochodu wprowadzono Chloe i Claudiusa. Reszta grupy rozproszyła się po okolicy. Knight jednak nie ruszyła się z miejsca z pustym wzrokiem utkwionym w czerwone i niebieskie światła karetki. Nawet ponownie włączona syrena nie była w stanie wybudzić jej z tego stanu. Jej nos był czerwony, jednak chłód nie wydawał się jej przeszkadzać. Stała w bezruchu do momentu aż ambulans nie odjechał.

Zamrugała kilkukrotnie, aby odzyskać ostrość wizji. Gdy tylko wróciła do niej świadomość, zmarszczyła brwi i ścisnęła dłonie w pięści. Zimno, które ją otaczało wreszcie dało o sobie znać. Schowała zmarźnięte ręce do kieszeni kurtki i obróciła głowę. Momentalnie ogarnął ją niepokój. Poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. Obserwowała przechodniów, szukając tam odpowiedzi na swoje dziwne przeczucie. Gdy na swojej drodze spotkała znajomą twarz, jej serce zabiło mocno. Patrzył na nią Jerry Keller.

Widok jego obrzydliwej, zadowolonej twarzy przyprawił ją o najczystszą wersję złości jaka istnieje na tym świecie. Nienawiść ogarnęła całe jej ciało i umysł. Zacisnęła mocno zęby, aby powstrzymać się od rękoczynu. Przez myśl przeszły jej wszelkie okropności, które chętnie wypróbowałaby na Jerry'm. Pięści w jej kieszeniach ścisnęły się mocniej. Odwróciła się do mężczyzny przodem. Mimo, że dzieliło ich kilkanaście metrów, zauważyła uśmiech na jego twarzy.

- Brandie - Ivan przywołał ją do porządku, kładąc dłoń na jej ramieniu. - Idziemy do szpitala - obrócił ją w swoją stronę.

Knight wyrwana z walki na spojrzenia, nerwowo zerknęła za ramię. Keller zniknął z pola jej widzenia. Pomyślała, że może był tylko omamami spowodowanymi zmęczeniem. Jednak od razu wyrzuciła te myśl z głowy. Spojrzała z powrotem na swojego chłopaka i pokręciła w milczeniu głową.

- Nie idę z wami - oświadczyła po chwili. - Idę szukać Jerry'ego - dodała z zaciętą miną.

- Co? - Lenox nie ukrywał swojego zdziwienia, które prawie od razu zastąpił zirytowaniem.

- On tu jest - zdeterminowana Brandie odetchnęła głęboko zimnym powietrzem. - Jakby wyzywał mnie na walkę... - dodała cicho pod nosem.

- Oszalałaś - zarzucił jej Ivan.

- Zabił naszą przyjaciółkę - złość ponownie ogarnęła Knight.

- Nie wiesz tego - chłopak zesztywniał, przełykając ciężko ślinę. - Chloe jedzie właśnie do szpitala. Chodź - rozkazał poważnym tonem.

- Chloe nie żyje - Knight wyszeptała patrząc na Lenoxa dziwnie nieobecnym wzrokiem. Mimo wszystko wydawała się całkiem świadoma. - Idę znaleźć Jerry'ego. Sama to załatwię - odwróciła się na pięcie, jednak ręka Ivana zatrzymała ją w miejscu.

- Brandie! - nie ukrywał już swojej złości. - Co się z tobą do cholery stało?! - nerwowym wzrokiem biegał po jej twarzy. Choć nie zmieniła swojego wyglądu zewnętrznego, nie poznawał jej nawet odrobinę.

- Nic - odpysknęła, wyrywając swoją dłoń z jego uścisku. - Uspokój się wreszcie - odetchnęła głęboko. - To całe zamartwianie się mną było słodkie na początku, ale błagam skończ już - zmarszczyła brwi i zadarła głowę, aby spojrzeć na chłopaka. - Skończ - powtórzyła.

Widząc jak jego oczy powoli smutnieją, jej mina złagodniała delikatnie, jednak nie zmieniła zdania. W tamtym momencie obydwoje już wiedzieli, że ich związek nie ma żadnej przyszłości. Prawdopodobnie można było to przewidzieć o wiele wcześniej. Jednak dopiero słowa Brandie postawiła kategoryczny kres ich relacji. Uprzednio kłócili się i wracali z powrotem w swoje ramiona. Teraz jednak Knight zrobiła dwa kroki w tył. Wciąż wpatrywała się w Ivana, którego twarz nie przypominała już tej z pierwszego września.

Czas na nas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz