- back to you - 2

9.7K 374 278
                                    

W końcu nadszedł wyczekiwany przez Brandie, pierwszy dzień nauki w North Beach Academy. Mimo to myśli dziewczyny o wiele bardziej skupiały się na jej wczorajszej rozmowie o wielce sławnym Timothy'm. Właśnie przez ten fakt, nie była w stanie spokojnie zasnąć, nawet pomimo ogromnego zmęczenia. W dodatku podczas nocy również nie zaznała wiele spokoju, dzięki pomocy okropnie niepokojącego snu. Na samym początku odczuwała jedynie czyjś dotyk na ramionach, następnie przerodziło się w dość znane uczucie igły wbijanej w rękę. Po pewnym czasie była nawet w stanie usłyszeć odgłosy rozmów odgrywających się jakoby tuż nad nią. Dyskusje finalnie ucichły, a oczy Knight zaczęły się powoli otwierać, żeby móc spojrzeć na zegar nad drzwiami wejściowymi. Wybiła godzina ósma rano. Śniadanie właśnie się zaczęło, dlatego na korytarzu słychać było dość ciche zamykanie drzwi. W pokoju Brandie jednak obowiązywała całkowita cisza. Szatynka usiadła na łóżku, wciąż okryta skrawkiem kołdry, rozglądając się po pomieszczeniu i próbując oddychać wręcz niezauważalnie. Niewielkie okienko po prawej stronie wpuszczało światło do sypialni, pozostawiając piękne odbicie wody na biurku pod sobą. Drzwi do łazienki, będące na przeciwko dziewczyny były wciąż uchylone po jej wieczornej wizycie, a szafa tuż obok szczelnie zamknięta na wypadek nieproszonych potworów i zjaw. W końcu Knight pokręciła głową, nie widząc tam żadnych dowodów wskazujących na przebywanie tu kogokolwiek oprócz niej. Zeskoczyła ze swojego niewielkiego, jednoosobowego łóżka i wraz ze szlafrokiem w dłoni, ruszyła pod swój ukochany prysznic. Stojąc pod gorącym strumieniem wody i wciąż myśląc o tym nietypowym śnie, zerknęła na swoje przedramię, szukając tam jakiejkolwiek rany po igle, której ukłucie tak dokładnie czuła w nocy. Prychnęła pod nosem z ogromnym oburzeniem, gdy zobaczyła, że nie było tam ani śladu nakłucia. Uznała, że skoro nie był to sen zmieszany z rzeczywistością, to musiał być on w jakimś stopniu proroczy.

Wspaniale. Kolejny powód, że przenoszenie się do tej szkoły było ogromnym błędem. Co jeżeli ten cały Timothy miał rację i jest tu tylko po to, żeby wstrzykiwali jej we śnie jakieś dziwne substancje, czy pobierali krew do badań? Szatynka wygramoliła się w końcu z brodzika, aby powoli i żmudnie wytrzeć swoje mokre ciało ręcznikiem. Fizycznie nie była w stanie zdobyć się na jakiekolwiek większy wysiłek, zamartwiając się teraz wszystkim na raz. Mamrotała coś co chwilę pod nosem, beztrosko rzucając ręcznik na podłogę, jedynie okrywając się szlafrokiem i stając naprzeciwko lustra. Jeszcze bardziej ucieszyła się widząc, że nabawiła się większych niż przedtem worów pod oczami. Timothy Donnie... Przecież nie mógł od tak oszaleć i wymyślić sobie, że szkoła robi eksperymenty na zmutowanych dzieciach... Z tego co mówił Bradley, to był zdolnym uczniem, więc to tym bardziej nie dodawało się w głowie dziewczyny. Jaki chłopak z idealnymi ocenami i zachowaniem tak po prostu wariuje? Cóż... Można uznać, że wielu patrząc na niektóre standardy i oczekiwania stawiane im na drodze przez rodziców, ale to raczej nie jest reakcja, której można się spodziewać i jest jakkolwiek powszechna. Prawda? Brandie z każdą chwilą coraz bardziej mieszała sobie całą tę sprawę w myślach, dlatego nie zastanawiając się już długo, po umyciu zębów, nałożyła na rzęsy jedynie mascarę i ruszyła z powrotem do pokoju, w którym już czekała na niespodzianka. Hiszpan, z którym spędziła cały wczorajszy wieczór, relaksował się właśnie na jej łóżku bawiąc się kluczami od własnego pokoju, z jedną ręką pod głową oraz nogą założoną na nogę. Dziewczyna podskoczyła wręcz, bardzo zaskoczona jego widokiem, a widząc, że nie zauważył jej przybycia, odchrząknęła ostentacyjnie, dla pewności łapiąc mocniej za szlafrok.

- Oh, hej - dodał również lekko zdezorientowany, on jednak z powodu ubrania Knight, a może raczej jego swoistego braku. - Przepraszam za najście, ale chciałem odprowadzić cię do klasy, ale gdy pukałem do drzwi to nikt nie odpowiadał... - odwrócił wzrok jakby delikatnie speszony.

- Dlatego postanowiłeś wejść? - szatynka uniosła brew, przechylając w zapytaniu głowę.

- Na początku sprawdziłem, czy są zamknięte, ale gdy się otworzyły uznałem, że zobaczę, czy wszystko na pewno jest u ciebie w porządku - uśmiechnął się niewinnie, wciąż uciekając wzrokiem. - Usłyszałem, że się myjesz, więc pomyślałem, że zaczekam w środku, ale teraz uważam, że był to trochę słaby pomysł - zaśmiał się cicho z własnej głupoty.

Czas na nas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz