- Muszę ci powiedzieć... Cwana ta twoja córeczka - Jerry zaśmiał się, wpuszczając na twarz swój obrzydliwy uśmiech. Mężczyzna wkroczył właśnie pewnym krokiem do pokoju nauczycielskiego, w którym czekała na niego przemiła niespodzianka w postaci Babette.
- Oh, ucisz się czasem - wyszeptała, kręcąc głową ze zmarszczonymi brwiami. - Ludzie tu pracują, Jerry - dodała, mamrocząc znad laptopa.
- I jestem jedną z tych osób! - prychnął wielce oburzony, przesuwając jej urządzenie i siadając na jego miejscu. - Nie chcesz posłuchać o swojej dziewczynce? - uniósł brew, obserwując uważnie reakcję kobiety.
- Nie, dziękuję - zacisnęła mocno zęby, nie chcąc, aby cokolwiek u niej zauważył. Brandie była jej słabością, lecz nie mogła tego ukazać przed wrodzonym psychopatą. Mimo wszystko chciała dla niej jak najlepiej.
- I tak ci powiem - machnął na nią ręką. - Myślą, że są taaaacy mądrzy... - zaśmiał się niby radośnie, oczywiście z dziwną nutką w głosie.
- Coś tam w głowach mają - wzruszyła ramionami, niby ignorancko podchodząc do tematu.
- Zapewne tak, chociaż zaczynam trochę powątpiewać patrząc na ich akcje... - zachichotał, poprawiając ostentacyjnie swoje włosy. - Widzę, że coś kręcą... Wiem to - prawie jęknął, czując ogromną satysfakcję z faktu, że tak łatwo ich rozczytał.
Kobieta zmarszczyła brwi, słysząc jego słowa.
- O czym teraz mówisz? - zapytała w końcu zauważając, że nie do końca zna kontekst jego wypowiedzi.
- Ah... No tak... Miałem nic ci nie mówić - syknął cicho, wciągając powietrze. Cały ten czas pamiętał, że Saveli powierzył mu tę misję w tajemnicy, jednak bardzo chciał podrażnić się z kobietą. Uważał, że wygląda niezmiernie namiętnie, gdy się denerwuje.
- Słucham? - jej oczy od razu zapłonęły złością.
- Oh... Ten wzrok - odchylił lekko głowę. - Jeżeli chcesz mnie tu przelecieć to cię nie powstrzymam... - mrugnął do niej, przez co został dość mocno uderzony w twarzy. - A więc na ostro... - uśmiechnął się szeroko.
- Modlę się tylko o dzień, w którym ktoś odetnie ten twój obrzydliwy jęzor... - prychnęła, nie do końca wiedząc jak się zachować, facet był wręcz niezniszczalny.
- Ty możesz to zrobić, naprawdę... Byłbym chyba najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi - zagryzł lekko wargę, kontynuując swoją gierkę.
- O czym miałeś mi nie mówić? - wzięła głęboki wdech, aby ponownie go nie uderzyć i nie sprawić mu większej przyjemności.
- O pewnej misji... Nasz kochany Saveli traci do ciebie zaufanie, moja droga - wymruczał tonem jak do dziecka.
- A ufa tobie? Komuś, kto bez problemu może poderżnąć mu gardło? Nie chce mi się wierzyć - pokręciła głową, wpatrując się w oczy mężczyzny. Szukała w nich blefu, chociaż dobrze wiedziała, że nie jest w stanie go odnaleźć.
- Sama go zapytaj... Woli mieć kogoś bez empatii, niż matkę jednego z eksperymentów... - uśmiechnął się delikatnie, jednak z każdą chwilą jego uśmiech się poszerzał.
Babette prychnęła pod nosem i prawie wybiegła z pomieszczenia, ruszając w stronę gabinetu samego dyrektora. Nie była kobietą, która pozwala na takie zlekceważenie. Miała zamiar zawalczyć o swoją posadę, o którą ubiegała się latami. Projekt Nowy Świat był dla niej całym sensem istnienia. To dla niego poświęciła swoje życie. Ledwo przecisnęła się przez tłum uczniów. Obrzuciła wszystkich swoim ostrym spojrzeniem, a po chwili korytarz przed nią opustoszał. Większość szkoły szła właśnie zobaczyć świąteczny prezent, który zafundował im jakże wspaniały Saveli.
CZYTASZ
Czas na nas
Science FictionNorth Beach Academy to elitarna szkoła dla oryginalnych uczniów. Nie chodzą tu wielkie umysły, dzieci polityków czy celebrytów, a młodzież z nadprzyrodzonymi zdolnościami. Ostatnią uczennicą przybyłą do szkoły jest Brandie Knight - sensacja, która n...